Kultowi bohaterowie stworzeni przez Janusza Christę dostali szansę na nowe życie.
Jedno jest pewne: niezależnie od tego, jaki okaże się ten album, część najbardziej zagorzałych fanów i tak będzie psioczyć. Że to zamach na klasykę polskiego komiksu, że to nie są prawdziwe opowieści o Mirmiłowie, i tak dalej. Bowiem „Obłęd Hegemona” – w którym znalazły się cztery nowe historie osadzone w świecie znanym z „Kajka i Kokosza” – to nie jest hołd złożony Januszowi Chriście. To nie reboot, który ma dostosować starych bohaterów do potrzeb nowego pokolenia czytelników. To pełnoprawne (z jednym wyjątkiem, o którym później) dopisanie nowych opowieści do komiksowego kanonu, oficjalny ciąg dalszy serii, której ostatni tom, „Mirmił w opałach”, ukazał się przeszło ćwierć wieku temu.
Ryzykowne posunięcie, tym bardziej że podjęta kilka lat temu podobna próba – konkurs na kontynuację komiksów Christy – zakończyła się, delikatnie mówiąc, niepowodzeniem. Ale tym razem efekt jest znacznie lepszy. Nawet jeśli Kajka i Kokosza, przynajmniej w takiej postaci, w jakiej ich znacie, tu nie ma.
Każda z historyjek poświęcona jest innemu z drugoplanowych bohaterów serii. Tytułowy „Obłęd Hegemona” (scenariusz: Maciej Kur, ilustracje: Sławomir Kiełbus) skupia się na losach Zbójcerzy, „Kłusownicy” (scenariusz i ilustracje: Tomasz Samojlik) opowiadają o Milusiu, zaś „Szkoła zbójowania” (scenariusz: Maciej Kur, ilustracje: Piotr Bednarczyk) – o Łamignacie. Wyjątkiem jest „Coś na muchy” (scenariusz: Krzysztof Janicz, ilustracje: Norbert Rybarczyk) – tu pojawiają się Kajko i Kokosz, lecz w wersji dziecięcej. To także jedyny w zbiorze komiks niekanoniczny, raczej autotematyczny żart i zabawa z konwencją.
Każdy z artystów pracujących nad albumem dostał w zasadzie wolną rękę: owszem, musieli trzymać się pewnych zasad (kadrowanie, układ plansz, kolorystyka i liternictwo są takie, jak w komiksach Janusza Christy), ale rysować mogli, a nawet musieli, w swoim stylu. Mistrza podrobić się zresztą nie da, więc to było jedyne rozsądne wyjście. Owszem, styl Kiełbusa przypomina kreskę Christy (ale nie ma mowy o kopiowaniu!), ale już Miluś mógłby przemierzać puszczę pod łapę z Żubrem Pompikiem i innymi bohaterami komiksów Samojlika. Chwilami do tej zróżnicowanej stylistyki trudno się może przyzwyczaić, ale po ponownej lekturze albumu stwierdziłem, że to jednak działa. Tym bardziej że świetną robotę zrobili tu scenarzyści. Każdemu z nich udało się uchwycić esencję dowcipu Christy. Nie próbowali za wszelką cenę unowocześnić opowieści o Mirmiłowie. Zgrabnie ujął to w jednym z wywiadów Maciej Kur: „Ludzie chcą zobaczyć znów świat Christy i że wszystko w nim ma się dobrze, a nie »Patrzcie, dzieciaki! Oto cool Mirmiłowo XXI wieku!«. Zbójcerze grają w Hegemon Go, Łamignat zostaje grafficiarzem, a tu mamy serię obligatoryjnych dowcipów o hipsterach i cytatów z filmów i reklam, które będą przedawnione za półtora miesiąca”. Kur zresztą chyba najlepiej wyczuł klimat „Kajka i Kokosza”, jego scenariusze są błyskotliwe, pełne smaczków i bardzo zabawne. Ale „Obłęd Hegemona” sprawdza się jako całość. Dowodzi, że świat stworzony przez Janusza Christę można śmiało rozbudowywać – materiał wyjściowy jest tak udany i pełen życia, że wystarczy umiejętnie z niego czerpać.
A zatem próba reanimacji jednego z najpopularniejszych polskich komiksów się powiodła. Owszem, można mieć tu i ówdzie drobne uwagi, ale nowa seria zmierza w dobrym kierunku. Chętnie przeczytałbym pełnometrażowy album Kura i Kiełbusa o Zbójcerzach albo Samojlika o Milusiu. Chciałbym się przekonać, jak potraktowałyby czarownicę Jagę albo Lubawę polskie artystki komiksowe (kobiety nie dostały w tym albumie szansy na prezentację – i to być może mój największy wobec „Obłędu...” zarzut). O Mirmiłowie i jego mieszkańcach można opowiadać bez końca. I teraz to przede wszystkim od czytelników zależy, czy ciąg dalszy nastąpi. Powinien.
Kajko i Kokosz – Nowe przygody. Obłęd Hegemona | scenariusz i ilustracje: różni autorzy | Egmont Polska 2016