Słuchając nowej płyty Eltona Johna, przeżyjecie – zgodnie z jej tytułem – wspaniałą, szaloną noc
Dziennik Gazeta Prawna

Trwa ładowanie wpisu

Elton John tryska humorem i swoim szczęściem postanowił podzielić się z fanami na 33. albumie. Czas, kiedy jego życie było oderwane od rzeczywistości, minął bezpowrotnie. Dziś to przykładny partner i ojciec, ale wciąż nie stracił swojego popowego geniuszu.
„Dziś jestem nie tylko spełniony i szczęśliwy w życiu prywatnym, ale też zawodowo. Mam pełną wolność, nie muszę gonić za singlowymi przebojami. Na tym etapie kariery jest na przykład Adele, ja nie jestem teraz w oku uwagi i dobrze mi z tym” – mówił w niedawnym wywiadzie dla „Los Angeles Times”. Szczęśliwy mąż (związek z kanadyjskim filmowcem Davidem Furnishem zawarł w grudniu 2014 r., kilka miesięcy po zalegalizowaniu homoseksualnych małżeństw na Wyspach) i ojciec dwójki dzieci albumem „Wonderful Crazy Night” wrócił do grania ze swoim regularnym zespołem, z którym ostatnią płytę wydał 10 lat temu. Ponownie pracował przy niej też ze swoim wieloletnim współpracownikiem, współautorem wielu hitów Bernie Taupinem oraz z producentem T Bone’em Burnettem.
Elton chciał wypełnić ją pozytywnymi tekstami i energetyczną muzyką. Klimat płyty wyznaczył pierwszy, tytułowy numer, napędzany rytmiczną perkusją i energicznym pianinem. Podobnych pobudzających momentów nie brakuje też dalej. Gitarowy, rockowy sznyt ma „Looking up”, do tańca zachęca „Guilty Pleasure”. Słychać, że Elton kipi energią, czemu, jak sam przyznaje, „winne” są w ostatnich latach głównie jego dzieci. „Od kiedy maluchy opanowały nasze mieszkanie, wstaję wcześnie rano, zaczynając kolejny dzień pełen szczęścia, o niebo lepszy niż dni, które przez lata były naznaczone używkami. Teraz w pełni cieszę się życiem” – mówi we wspomnianym wywiadzie.
Nie zawsze tak było. W wydanej kilka lat temu książce „Miłość jest lekarstwem”, której głównym tematem jest AIDS, Elton pisał bez ogródek: „Miałem na swoim sumieniu każdy z siedmiu grzechów głównych, no może oprócz lenistwa. Nigdy nie straciłem ani swojej etyki pracy, ani miłości do muzyki”. Jego barwne i zwariowane życie muzyczne było naznaczone nie tylko świetnymi płytami, ale też narkotykami i innymi używkami, których apogeum nastąpiło w latach 80. Po śmierci kilku swoich najlepszych przyjaciół (chociażby Freddy’ego Mercury’ego) Elton postanowił zmienić styl życia. Jak widać i słychać, zarówno jemu, jak i jego muzyce wyszło to na dobre. O „Wonderful Crazy Night” pozytywnie rozpisują się media na Wyspach i za oceanem, podkreślając nie tylko rozrywkowo-popową siłę materiału. Elton od zawsze był też mistrzem pisania wzruszających ballad (jego „Candle in the Wind” do dziś jest jednym z najlepiej sprzedających się singli w historii show-biznesu) i tu też ich nie brakuje. Pianino, delikatna gitara i głos Eltona wzruszają chociażby w „Blue Wonderful”. Ta i wszystkie pozostałe piosenki szybko wpadają w ucho, daleko im jednak do banalności.
Na pewno sir John wzruszy nimi polską publiczność podczas oświęcimskiego Life Festivalu w czerwcu. „W Oświęcimiu będziemy celebrować życie, pokój i muzykę” – zapowiada Elton. Materiał z „Wonderful Crazy Night” nadaje się do tego idealnie. Elton John może nie jest już tak ekstrawagancki jak przed laty, a jego koncerty nie mają oprawy godnej barokowych widowisk, ale wciąż można przywołać słowa Eminema, który miał okazję przed laty występować wspólnie z Eltonem: „W muzyce pop nie ma nikogo większego niż Elton”.
Elton John | Wonderful Crazy Night | Universal Music