Nowe komiksy z ilustracjami Marc-Antoine Mathieu, Krzysztofa Gawronkiewicza, Jacka Świdzińskiego i Dave'a McKeana
Dziennik Gazeta Prawna
Dziennik Gazeta Prawna
Dziennik Gazeta Prawna
Dziennik Gazeta Prawna
Dziennik Gazeta Prawna



Nareszcie mamy w Polsce komplet historii z Batmanem narysowanych przez Tima Sale’a, którego rodzimy czytelnik miał już okazję poznać od najlepszej strony, czyli zaznajamiając się z trylogią stworzoną do spółki z Jephem Loebem. „Legendy Mrocznego Rycerza” uzupełniają kolekcję o ilustrowane przez Sale’a opowieści scenarzystów tej klasy co Alan Grant czy Darwyn Cooke. Ten pierwszy podpisał się pod dwoma historiami – mocno ironiczną o meczu softballu między zakładem karnym Blackgate a Azylem Arkham oraz opowieścią o drugoligowych łotrach świata DC, a ten drugi jest autorem zaledwie kilkunastostronicowej, ale znakomitej i dowcipnej relacji z nietypowej randki Catwoman i Batmana. Ładnie wydany album to przede wszystkim portfolio Sale’a, którego styl stale ewoluował, zaś obserwacja tych zmian, zamkniętych na kilkuset stronach, jest przyjemnością dla oczu.
Legendy Mrocznego Rycerza – Tim Sale | scenariusz: różni autorzy, ilustracje: Tim Sale | przeł. Tomasz Sidorkiewicz | Mucha Comics 2015
Dziś to klasyka, ale początkowo „Azyl Arkham” przyjmowano ze zdziwieniem. Morrison nie dość, że odszedł od zakorzenionego w latach 80. image’u Batmana jako zafiksowanego na swoim celu pogromcy zła, to jeszcze dokonał swoistej dekonstrukcji innych ikonicznych postaci. Sięgnęła ona wielu poziomów, wizualnych i koncepcyjnych. Unikalna kreska Dave’a McKeana korzystającego z całej gamy środków wyrazu, od fotografii do malarstwa, idealnie koresponduje z treścią „Azylu Arkham”, czyniąc go iście psychodelicznym. Nie jest to komiks idealny, widać w nim słabostki dramaturgiczne, szczególnie w finałowym akcie, dokuczać może chwilami aż nazbyt konfundująca, choć niezmiennie wpasowująca się w klimat narracja, lecz tak o Batmanie nie opowiadał chyba już nikt przedtem ani potem.
Batman: Azyl Arkham | scenariusz: Grant Morrison, ilustracje: Dave McKean | przeł. Jarosław Grzędowicz, Tomasz Sidorkiewicz | Egmont Polska 2015
Za swój poprzedni album „Zdarzenie. 1908” Jacek Świdziński zdobył Nagrodę im. Henryka Sienkiewicza dla literatury popularnej. „Wielką ucieczką z ogródków działkowych” potwierdził, że jest jednym z najbardziej utalentowanych polskich komiksiarzy. W przeplatających się historyjkach, rysowanych pozornie prostą kreską (pojawiające się w recenzjach porównania do prac Sławomira Mrożka czy Bohdana Butenki są jak najbardziej na miejscu) opowiada o współczesnej Polsce. Ironicznie, zgryźliwie, czasami z zaskakującą empatią. Zaludnia plansze dziwakami, tropicielami spiskowych teorii i zwyczajnymi polskimi marudami, wrzucając ich w absurdalne sytuacje. „Wielka ucieczka...” to komiks histerycznie śmieszny, ale po jego lekturze można poczuć się jak jeden z bohaterów, który swoją sytuację podsumowuje w ten oto sposób: „Mam coraz większy niepokój egzystencjalny”.
Wielka ucieczka z ogródków działkowych | scenariusz i ilustracje: Jacek Świdziński | Kultura Gniewu 2015
Wznowienie jednego z najlepszych polskich komiksów ostatnich lat. Obie części „Przebiegłego dochodzenia Ottona i Watsona” zostały zebrane w jednym tomie. Tytułowi bohaterowie – wymięty prywatny detektyw oraz jego biały szczur – najpierw prowadzą śledztwo w sprawie serii zgonów, potem próbują powstrzymać katastrofę, jaką wywołało Ministerstwo Kultury, wskrzeszając dawnych wieszczów. Doskonałe, kipiące od literackich cytatów, aluzji, pastiszów scenariusze Grzegorza Janusza zyskały godną oprawę w postaci ilustracji Krzysztofa Gawronkiewicza. Komiks, choć osadzony w warszawskich (sur)realiach i odwołujący się do polskiej klasyki, spodobał się nie tylko nad Wisłą: pierwszy tom zdobył nagrodę w konkursie telewizji Arte i wydawnictwa Glenat. Od premiery minęło zaledwie dziesięć lat, ale to już klasyka.
Przebiegłe dochodzenie Ottona i Watsona | scenariusz: Grzegorz Janusz, ilustracje: Krzysztof Gawronkiewicz | Wydawnictwo Komiksowe 2015
Co by się stało, gdyby Bóg nagle pojawił się na Ziemi? Francuski artysta Marc-Antoine Mathieu daje bardzo prawdopodobną odpowiedź: bardzo zabawną, ale przerażającą jednocześnie. Bóg BÓG (trzeba przecież mieć imię i nazwisko) najpierw staje się gwiazdą mediów, potem przynoszącą konkretne zyski marką, a wreszcie przedmiotem procesu, który ma dowieść jego istnienie lub mu zaprzeczyć. Kapitalny, błyskotliwy komiks: jakby Gore Vidal do spółki z Philipem Pullmanem i Franzem Kafką postanowili pochylić się nad kondycją współczesnej wiary, zaprzęgając do tego myśl francuskich filozofów. Ale nie jest to jedynie popis erudycji i żonglerka sloganami. Mathieu krytycznie patrzy na współczesne społeczeństwo i kulturę, a do jego obserwacji będziecie często wracać.
Bóg we własnej osobie | scenariusz i ilustracje: Marc-Antoine Mathieu | przeł. Olga Mysłowska | Kultura Gniewu 2015