Współczesna kultura daje nam iluzję, że bez trudu możemy się przeobrazić w kogoś, do bycia kim aspirujemy – przekonuje Dubravka Ugresić.

Dubravka Ugresić to pisarka szczególnie ważna dla nas, mieszkańców Europy postkomunistycznej – tej osobliwej przestrzeni dziwactw i paradoksów, tego śmietnika idei i popkulturowych odpadków, w którym tak łatwo mieszają się sensy. Chorwacka autorka od lat nazywa siebie banitką. Nie chce, by jej pisarstwo przywłaszczali sobie jej rodacy, nazbyt gorliwie skłonni kiedyś wprzęgać literaturę w narodową ideologię. Ale rola pisarki emigrantki również dla Ugresić była pułapką – kazała sprostać oczekiwaniom pisania przystępnych dla zachodniego czytelnika sprawozdań z bałkańskiej traumy. Autorka „Forsowania powieści-rzeki” broni się przed wypełnianiem literackich powinności, a przecież od czasu do czasu przyznaje z rezygnacją, że jest na straconej pozycji. „Wyobraźmy sobie, że ktoś mnie i mojego (na tę okoliczność wyobrażonego) kolegę Johna wyśle na biegun północny, żebyśmy o tej podróży napisali. Dodajmy do tego kolejną koincydencję: John i ja przywozimy z podróży takie same teksty. Pozycja, z jakiej mówi John, nie potrzebuje tłumaczenia, jest uniwersalna już choćby dlatego, że mój kolega jest mężczyzną, Anglikiem albo Amerykaninem. Moja będzie tłumaczona jako wschodnioeuropejska, bałkańska, postjugosłowiańska, chorwacka i kobieca, a zatem partykularna” – pisała Ugresić w eseju „Głuchy telefon, zabawa literacka”.

Czy warto podnosić kwestię wschodnioeuropejskich korzeni autorki teraz, gdy Dubravka Ugresić pisze o kulturze globalnej, diagnozując w niej zjawisko, które na własny użytek zamyka w metaforze „karaoke”? Ano nie ma wyjścia. Autorka „Ministerstwa bólu” świadomie pisze z pozycji outsiderki, która nie przestaje być Chorwatką. Może rozprawiać o sprawach najbardziej współczesnych: Facebooku, Twitterze, plagach talent show i powieści internetowych, by w nieoczekiwanym momencie przywołać wspomnienie twarzy Josipa Broza Tito – jugosłowiańskiego praobrazu, emblematu dzieciństwa wszystkich, którzy dorastali na Bałkanach w epoce komunizmu. Eseje Ugresić to swobodna podróż w czasie i przestrzeni: od Jugosławii Tito po współczesną Japonię. Znaliśmy już Ugresić jako polemistkę, a nawet prowokatorkę m.in. w „Kulturze kłamstwa”, „Amerykańskim fikcjonarzu” czy „Życie jest bajką”. Tym razem chorwacka pisarka jawi się głównie jako niestudzona szperaczka, która z zapałem przekopuje sieć, telewizję i gazety w poszukiwaniu osobliwości i paradoksów. W „Kulturze karaoke” pokazuje nam swoje barwne znaleziska, a przy okazji formułuje kilka błyskotliwych tez na temat współczesności.

Czym jest kultura karaoke? Według Ugresić to kultura namiastki, udawania, nieudolnego podrabiania doskonalszych oryginałów. Współczesność – powie pisarka – tak jak wynalazek karaoke, daje nam coraz większe możliwości przywdziewania prowizorycznych masek i tymczasowych tożsamości. Pozwala na wieczną iluzję, że bez trudu możemy przeobrazić się w kogoś, do bycia kim aspirujemy. Autorka esejów uważnie przygląda się popkulturowym modom, internetowym awatarom, facebookowym statusom, działającym wirtualnie fanklubom. Po co to wszystko? Ugresić kulturę masową traktuje bardzo poważnie, jako probierz społecznych ruchów i tendencji. Trudno nie polubić narratorki tych esejów – jest spostrzegawcza, piekielnie inteligentna, umie snuć opowieści, pełne zaskakujących dygresji, a przede wszystkim – imponuje erudycją. „Kultura karaoke” wciąga bez reszty.

Kultura karaoke | Dubravka Ugresić | przeł. Dorota Jovanka Ćirlić | korporacja ha!art 2014 | Recenzja: Malwina Wapińska | Ocena: 5 / 6