Świetliki to jeden z tych zespołów, które pochłania się jak setkę wódki. Albo szybko rozgrzeje, albo spowoduje odruch wymiotny. Właśnie wydali nową płytę, i to nie jedną

"Sromota" to pierwszy krążek zespołu Marcina Świetlickiego od ośmiu lat. Nie znaczy to jednak, że poeta i reszta odpoczywali. Grali koncerty, Świetlicki pisał książki. „Sromota” składa się aż z trzech krążków i 36 piosenek. Jak przekonuje zespół, „to dzieło sześciu umysłów i dwunastu rąk”. Do kapeli w ostatnim czasie dołączyli bowiem Zuzanna Iwańska (altówka) i Michał Wandzilak (klawisze). Ponownie gościnnie na płycie Świetlików pojawił się mamroczący Bogusław Linda. Głosu użyczył również Pablopavo, a na harfie zagrał Fryderyk Lutyński. Materiał jest na pewno najbardziej dojrzały muzycznie w karierze kapeli. Współzałożyciel zespołu Grzegorz Dyduch powiedział w jednym z wywiadów, że dla niego to pomieszanie Siekiery z Variete i Doroty Rabczewskiej z Bajorem, ale „intuicja podpowiada nam, że jest grupa słuchaczy, dla których w muzyce liczy się ambient, development i élan vital. I dla nich jest ta płyta. A że jakiś oligofreniczny modniś będzie nas miał za żywą skamielinę? Jego sprawa”. W tych słowach zawiera się klucz do Świetlików. Bo słuchając ich dźwięków i tekstów Świetlickiego, można albo się w nich zakochać, albo z mdłym odruchem odrzucić. Szczególnie wokal autora tekstów. To jednocześnie przekleństwo i zaleta zespołu.

Trwa ładowanie wpisu

Świetlicki nie umie śpiewać, ale czyni z tego zaletę. Sam mówi: „Gdybym zaczął śpiewać, to byłbym zaledwie jednym z wielu wokalistów. A rzężąc i charcząc swoje teksty, jestem jedynym w swoim rodzaju Marcinem Świetlicki. I lubię to”. Jak się można było spodziewać, jego teksty są na „Sromocie” świetne. Choć warto pamiętać, że do piosenek, w których śpiewa Pablopavo, słowa napisał sam wykonujący. Tradycyjnie u Świetlickiego nie brakuje czarnego humoru i tekstów „z życia wziętych”. Zresztą poeta zawsze przyznawał, że uwielbia wykorzystywać czyjeś powiedzonka. Oto próbka z numeru „Cały w psie”: „Cały w psie/na czarnym/jest psia sierć/psia ślina/psia krew/cały w psie/widać gdzie/widać z kim/dziś spał/słońce jest/całe w psie/na czarnym/ w słońcu lęk/w słońcu strach”. Mniej, w porównaniu z poprzednimi dokonaniami, w tekstach jest wulgarności. „To przez publiczność. Ludzie najbardziej lubią piosenki z wulgaryzmami i to ich domagają się na koncertach. Nie można rozpieszczać publiczności. Trzeba wieszać wysoko poprzeczkę” – tłumaczy Świetlicki w rozmowie z PAP Life. Muzycznie można klimat nowych Świetlików porównać do dokonań grupy Morphine, momentami Nicka Cave’a.

Jest mrocznie, a bas wysunięty na pierwszej linii potęguje dołujący klimat. Błędem byłoby nazywanie ich twórczości piosenką poetycką, bo przecież zestawienie ich z Grzegorzem Turnauem czy Michałem Bajorem jest równie kuriozalne jak nazwanie dokonań Pikeja rapem. Świetlicki to po prostu osadzona w rocku alternatywa z mrocznym humorem. 19 października w warszawskiej Fabryce Trzciny zespół rozpoczyna trasę po Polsce. Każdy, kto był na ich koncertach, wie, że są nieprzewidywalne jak teksty Świetlickiego. Choć z drugiej strony, wiadomo przecież, że może przywalić każdemu, łącznie z sobą.

Świetliki | Sromota | Karrot Kommando