"Jeździec znikąd", nowy film z Johnnym Deppem, nie przypadł do gusty amerykańskim krytykom.

Walt Disney postanowił stworzyć pełnometrażową adaptację radiowego słuchowiska "The Lone Ranger" przy pomocy sprawdzonego duetu Bruckheimer/Verbinski.
Jerry Bruckheimer wyprodukował taki hity jak "Top Gun", "Pearl Harbor" czy "Piraci z Karaibów". Gore Verbinski, oprócz przygód kapitana Sparrowa, wyreżyserował m.in. "Rango".

Panowie mają doświadczenie w budowaniu filmowych serii, potrafią radzić sobie z dużym budżetem i przede wszystkim gwarantują zyski. Trzy części "Piratów z Karaibów", przy których współpracowali, zarobiły łącznie ponad 2,6 mld dolarów. Budżet "Jeżdzca znikąd" oscylujący wokół 225 mln dolarów miał zapewnić mocny start dla potencjalnej nowej serii produkcji Disneya.

W ciągu najbliższych dni film zadebiutuje w wielu krajach, w tym w USA skąd płyną pierwsze, niezbyt pochlebne recenzje. W serwisie Rotten Tomatoes jak na razie "The Lone Ranger" zebrał 20 procent pozytywnych recenzji. W serwisie Metacritic średnia ocena jest nieco wyższa i wynosi 40/100.

- Okazuje się, że istnieje granica, której Johhny Depp i wiadro make-up nie są w stanie pokonać - pisze Jake Coyle z Associated Press. - "Jeżdziec.." trafia do tej samej kategorii co "Cowboys and Aliens" i "Wild, Wild West ", filmów których nerwowe podejście do nowoczesnego westernu kończy się ruiną - podkreśla autor.

Stephanie Zacharek z "Village Voce" stwierdza, że "film ma wszystko, ale widz kończy praktycznie z niczym". Recenzentka podkreśla piękno autentycznych miejsc, w których kręcono film, ale pyta o sposób ich wykorzystania. - Myślicie, że Gore Verbinski docenia to dane od Boga piękno? Sądząc po ilości śmieci, które wokół niego upakował: dziesiątków zbędnych zwrotów fabularnych, scen akcji ściśniętych tak, że przysłaniają wątpliwy geniusz, który się za nimi czai, stosów ciężkiej symboliki, która w ostateczności nic nie znaczy i gagów, które brzmią jak napisane przez 10-latka a nie dla niego - nie docenia - kończy autorka.

Alonso Duralde z "The Wrap" poświęcił fragment swojej recenzji postaci granej przez Deppa. - Jego postać rzuca okazjonalne żarty, które skutecznie podkopują wiarę w tytułową postać Jeźdźca. To tak jakby, Christopher Nolan zaangażował Joan Rivers do roli Alfreda, którego zadaniem jest śledzenie Batmana i żarty z jego stroju - twierdzi recenzent.

Peter Debruge z "Variety", uważa z kolei, że Depp stracił dynamizm. - Widzowie będą szukać u Deppa tego charakterystycznego luzu, ale tym razem ekscentryzm aktora jest bardziej skalkulowany i koniec końców - mniej zabawny. Trupio blada twarz Tonto przedzielona czarnymi pasami wygląda wyraziście, co jest znakiem rozpoznawczym Deppa. Jednak aktor musi być bardziej dynamiczny jeśli chce się przebić przez ten cały makijaż - kończy Debruge.

"Jeździec znikąd" w reżyserii Gore'a Verbinskiego opowiada o szeryfie, który wraz z Indianinem Tonto, ściga gangsterów, którzy zabili jego przyjaciół. W filmie występują m.in.: Johnny Depp, Armie Hammer, Tom Wilkinson, William Fichtner, Barry Pepper, James Badge Dale, Ruth Wilson i Helena Bonham Carter. Film wejdzie na ekrany polskich kin 19 lipca.