Elegancki, uroczy i nudnawy – taki jest kanadyjski wokalista Michael Bublé.

Od kilkunastu lat karmi nas klasykami przerabianymi na smooth jazz. Jeżeli od początku nie lubiliście jego cukierkowego image’u, to kolejna płyta „To Be Loved”was do niego na pewno nie przekona. Ponownie Buble śpiewa covery (m.in. „To Love Somebody” Bee Gees, „Nevertheless. I’m In Love With You”Deana Martina, „Who’s Loving You” Jackson 5), ale też własne kompozycje.

Jego ugrzeczniony repertuar jest równie ekscytujący jak smooth jazzowa składanka vol. 50. Wokalnie nie ma się do czego przyczepić, ale nudne to do granic wytrzymałości. Nie pomagają nawet goście: Reese Witherspoon i The Puppini Sisters.

Michael Buble | To Be Loved | Reprise | Recenzja: Wojciech Przylipiak | Ocena: 3 / 6