Julia Brystiger, określana "Krwawą Luną", była doktorem filozofii i funkcjonariuszką Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego w latach stalinizmu. Czy znęcała się nad więźniami? Czy pod koniec życia nawróciła się? Na te pytania próbowano odpowiedzieć w czwartek w IPN w Warszawie.

O Julii Brystiger, szefowej V Departamentu MBP, odpowiedzialnego m.in. za walkę z Kościołem katolickim, opowiadała Patrycja Bukalska, dziennikarka i publicystka. W biografii "Krwawa Luna" przedstawiła całe życie Brystiger (znanej też jako Brystigier, Brystygier lub Brystygierowa) - od dzieciństwa w galicyjskim miasteczku, przez wojnę i czasy umacniania władzy komunistycznej w Polsce aż po emeryturę spędzoną na bogatym życiu towarzyskim i pisaniu książek.

Autorka "Krwawej Luny" podkreśliła, że to, co skłoniło ją do zajęcia się Brystiger była jej motywacja, gdy jeszcze przed wojną jako młoda i badzo dobrze wykształcona osoba (znała cztery języki, miała doktorat z filozofii) zaangażowała się w ruch komunistyczny. "Zastanawiałam się co się stało, że taką decyzję podjęła i jak to wpłynęło na jej życie. I szczerze mówiąc, zastanawiałam się, czy żałowała. Czy będąc na emeryturze myślała: +źle zrobiłam+, +może inaczej powinnam pokierować swoim życiem+. Mam wrażenie teraz, że nie żałowała, ale tej odpowiedzi nikt nie może znać" - powiedziała Bukalska.

W jej ocenie, Brystygierową kierowała, podobnie jak wielu innych komunistów w tamtym czasie, ślepa wiara w ideologię komunistyczną. "Julia Brystiger była szalenie zasadnicza, ortodoksyjna w tej swojej wierze" - podkreśliła.

"To się nazywa fanatyzm" - podkreślił Paweł Sztama z Biura Badań Historycznych IPN, który prowadził spotkanie w Przystanku Historia IPN. "Jak ktoś jest fanatykiem, to choćby nie wiadomo co się działo wokół, to nic go nie zmieni. I Julia Brystiger była doskonałym tego przykładem. Tak jak Józef Różański (był szefem Departamentu Śledczego MBP - PAP); Różański mało co z głodu nie umarł w Moskwie, mało mu córki nie zabito (...), a kim był później, wszyscy wiemy" - wyjaśnił.

O zaangażowaniu w komunizm Brystigerowej świadczył już sam jej stosunek do września 1939 r., gdy na Polskę napadła III Rzesza Niemiecka i Związek Sowiecki.

"To jest uderzające, że dla niej początek II wojny światowej kojarzył się tylko z tym, że nastała władza radziecka, nie z wojną" - powiedziała Bukalska. Z kolei Sztama dodał, że dla Brystiger i innych komunistów z II Rzeczypospolitej wrzesień 1939 r. był przede wszystkim czasem radości. "Radości, że wreszcie przychodzi ta upragniona Armia Czerwona, ten idealny dla nich system państwa, w którym będą mogli żyć, w którym będą dobrze się czuli" - mówił badacz.

Podczas spotkania pojawiło się pytanie, na ile Julia Brystiger była rzeczywiście okrutną funkcjonariuszką UB, co spowodowało, że przylgnęło do niej określenie "Krwawa Luna".

W ocenie Bukalskiej, Brystygierowej podobniej jak Różańskiemu można byłoby postawić ten sam zarzut - tzw. pozwolenia na użycie niedozwolonych metod podczas przesłuchań, co w praktyce oznaczało torturowanie więźniów. "Musiała mieć wiedzę co się dzieje kilka pięter pod jej gabinetem (w siedzibie MBP) i wiedziała również co się dzieje na Mokotowie i u Różańskiego, nawet mówiła o tym otwarcie" - mówiła Bukalska. Zaznaczyła jednak, że opowieści o tym, że osobiście znęcała się nad więźniami to jedynie część czarnej legendy Luny, ponieważ jej znęcanie się nad więźniami (także z seksualnymi podtekstami) nie potwierdzają ani dokumenty ani bezpośrednie relacje.

"W tej sprawie znaków zapytania, w mojej opinii, jest zbyt dużo, żeby uznać to za pewnik" - podkreśliła Bukalska.

Kolejnym mitem dotyczącym Julii Brystiger - jak oceniła autorka "Krwawej Luny" - jest jej nawrócenie na chrześcijaństwo. Jak tłumaczyła, opowieść o nawróceniu Brystygierowej wzięła się stąd, że w latach 60. stała się ona częstym gościem u zakonnic w Laskach. "Nie tylko ja nie znalazłam (dowodów na nawrócenie), ale również siostry w Laskach, które szukały tych informacji i przekonywały mnie, że nie udało się ich potwierdzić" - tłumaczyła Bukalska.

Autorka "Krwawej Luny" tłumaczyła też, że swoją pozycję wśród komunistów Brystiger zawdzięczała m.in. temu, że jeszcze w czasie II wojny światowej była świetną organizatorką, dzięki czemu potrafiła pomagać swoim towarzyszom, w tym Władysławowi Gomułce. Istnieje hipoteza, że właśnie za tę pomoc Gomułka odwdzięczył się Brystygierowej, gdy ta wpadła w kłopoty po 1956 r., gdy groził jej proces.

"Po procesie Różańskiego i dwóch pozostałych osób (Romana Romkowskiego i Anatola Fejgina) prokuratorzy wnioskowali o postawienie przed sądem również Brystygierowej, dlatego że jej nazwisko w oczywisty sposób pojawiało się w zeznaniach, natomiast zostało to zablokowane przez Gomułkę" - przypomniała Bukalska. Jej zdaniem, zablokowanie procesu jednak nie wiązało się z sentymentami Gomułki, lecz z tym, że władze uznały, że kolejny proces funkcjonariusza UB mógł być dla nich zbyt ryzykowny.

Julia Brystiger, z domu Prajs, urodziła się 25 listopada 1902 r. w Stryju. Ukończyła historię i zrobiła doktorat z filozofii na Uniwersytecie Jana Kazimierza we Lwowie. Była związana z ruchem komunistycznym. Po agresji Sowietów w 1939 r. podjęła współpracę z sowieckim okupantem.

W 1944 r. - po wyparciu Niemców przez Armię Czerwoną - wstąpiła do Polskiej Partii Robotniczej. Na przełomie lat 1944-45 rozpoczęła pracę w Ministerstwie Bezpieczeństwa Publicznego, gdzie m.in. była odpowiedzialna za przygotowanie strategii walki z Kościołem. Z resortu została zwolniona na fali czystki w bezpiece w 1956 r. Następnie pracowała jako redaktorka w Państwowym Instytucie Wydawniczym. Zmarła 9 października 1975 r.