Wystawą obrazów, prezentacją fragmentów książki i filmu oraz wspomnieniem o współtwórcy op-artu uczczono pamięć o zmarłym niedawno w USA Julianie Stańczaku. Zyskał sobie miano artysty, który pragnął przełożyć dramat i potęgę natury na uniwersalne doświadczenie.

Galeria Mitchell-Innes & Nash na Manhattanie wystawiła kilkanaście dużych prac Polaka obejmujących lata 1970-1975.

"Kult Stańczaka dla koloru wynika z chęci przełożenia dramatu i potęgi natury na uniwersalne doświadczenie. Jego obrazy powstają w skomplikowanym procesie, przy użyciu taśmy maskującej, kiedy systematycznie dodaje i odsłania warstwy kolorów" – piszą autorzy programu.

Według Roberta Grosmana, który jest kuratorem wystawy "Julian Stańczak – The Life of the Surface, Paintings 1970 – 1975", prace artysty oddziałują na wielu różnych poziomach.

"Stanowią one odbicie jego życia. Wywierają swoisty, emocjonalny wpływ rzadko widoczny w abstrakcyjnym malarstwie. Artysta przekazuje emocje kwadratami, liniami czy kołami w sposób, który czyni je specjalnymi i wyjątkowymi" – powiedział PAP Grosman.

Zdaniem kuratora, obrazy Stańczaka mogą też być atrakcyjne dla młodszej publiczności, gdyż korespondują z wieloma przejawami współczesnej sztuki. Abstrakcja wciąż budzi zainteresowanie, a technika artysty fascynuje młodych malarzy u progu ich drogi twórczej - uważa.

W piątkowej sesji, w nowojorskiej Fundacji Kościuszkowskiej, poświęconej urodzonemu w Borownicy Stańczakowi (1928-2017) o sztuce artysty i jego życiu mówił prezes Międzynarodowego Stowarzyszenia Krytyków Sztuki (AICA) Marek Bartelik.

"Ponad 50 lat temu Juliusz Stańczak przyczynił się do zainicjowania w Nowym Jorku ruchu artystycznego określonego jako +op-art+. Najnowsza wystawa w tym mieście pokazuje rozmiar wizji artystycznej malarza, który ciągle czeka na właściwe uznanie. Byłoby dobrze, gdyby przyszło ono także z Polski, kraju, z którego artysta pochodzi i z którym wiązała go silna więź emocjonalna" – powiedział PAP szef AICA.

Uczestnicy spotkania zapoznali się z fragmentami powstającej właśnie książki "Nieopowiedziane życie Juliana Stańczaka". Jej autorką jest polska dziennikarka Anna Tarnawska.

"Julian marzył o powrocie do utraconej podczas II wojny światowej Polski. Faktem zupełnie dla mnie niezrozumiałym jest to, że artysta tej klasy w kraju swego pochodzenia jest tak mało znany. Chcę to zmienić. Chciałam zabrać Juliana do Polski. Nie zdążyłam. Zmarł 25 marca tego roku. Za pośrednictwem książki chcę w pewien sposób umożliwić mu powrót do kraju" – tłumaczyła PAP Tarnawska.

Jak dodała, w swej książce koncentruje się na sferze, do której w trakcie wielogodzinnych rozmów miała wyłączny dostęp. Pisze o osobowości malarza, jego życiu, przytacza wspomnienia i anegdoty.

Mieszkający w Nowym Jorku filmowiec Tomasz Magierski realizuje dokument o Stańczaku "Przemyśl – złapać światło". Wykorzystuje w nim m.in. materiały z domowego archiwum artysty, a także dokumenty pochodzące od nauczyciela Polaka Josefa Albersa z Uniwersytetu Yale.

"Film mówi o dążeniu malarza do opanowania i zrozumienia światła oraz podzielenia się tym z widzem dzięki obrazom. Jest analizą twórczości zrobioną przez Stańczaka na tle jego osobistych przeżyć" – wyjaśnia Magierski.

Przypomina, że artysta jako 12-latek został wywieziony z rodziną w pierwszym transporcie na Syberię. W wyniku panujących tam nieludzkich warunków stracił władanie w prawej ręce. Po "amnestii" opuścił ZSRR z Armią Andersa. Był w obozie dla uchodźców w Ugandzie, dostał się do Wielkiej Brytanii, a w 1950 roku przybył do USA i osiadł w Cleveland.

W pośmiertnym wspomnieniu o Stańczaku dziennik "New York Times" przypominał, że ruch op-art pochodzi od nazwy pierwszej ważnej wystawy Stańczak: Optical Paintings w Martha Jackson Gallery w Nowym Jorku w 1964 roku. Gazeta pisała też, że mimo obrażeń odniesionych w sowieckim obozie pracy Polak był "zdecydowanie optymistycznym artystą".

Dziennik zwracał m.in. uwagę na znaczenie koloru w twórczości artysty. Przytoczył też jego wypowiedź, w której malarz wskazywał, że "chociaż kolor jest abstrakcyjny, uniwersalny, to stanowi osobiste i prywatne doświadczenie. Wpływa na nas przede wszystkim emocjonalnie, a nie oddziałuje logicznie jak rzeczy materialne".

Na nowojorskie wydarzenia, związane z uczczeniem artysty, przybyła wdowa po nim Barbara Stańczak.

Wystawa obrazów Stańczaka będzie czynna do 24 czerwca.