Miles Davis, Cat Stevens, David Bowie, Marilyn Manson, Patti Smith, Bob Dylan, Paul McCartney, John Lurie. Poza muzyką łączy ich inna pasja: malarstwo. Prace tego ostatniego można oglądać w warszawskiej Zachęcie
ikona lupy />
Obrazy Luriego, które można zobaczyć w Zachęcie / Media
ikona lupy />
John Lurie - "Bison" / Media
W krótkim, trzydziestominutowym dokumencie „A Lounge Lizard Alone” z 1990 roku jego bohater John Lurie pod koniec mówi: „Lubię przeskakiwać z jednej artystycznej dziedziny na drugą. Nie łączę ich, to znaczy, kiedy pracuję nad filmem, nie gram na saksofonie i odwrotnie. Skupiam się na jednej aktywności w danym momencie”. Wypowiadając te słowa, zapewne jeszcze nie wiedział, że na początku XXI wieku będzie zmuszony prawdopodobnie na zawsze porzucić aktywność muzyczno-filmową i skupić się na malarstwie, i to na dobrych kilkanaście lat. Efekty tej aktywności jednej z najbarwniejszych postaci nowojorskiego środowiska artystycznego lat 80. i 90. można od dziś oglądać w warszawskiej Zachęcie.
W niedawnym wywiadzie dla „Polityki” John Lurie tłumaczy powody porzucenia kariery filmowo-muzycznej na rzecz malarstwa. W 1994 roku złapał boreliozę, która zaogniła się osiem lat później i wyłączyła go niemal z wszelkiej aktywności. Zostało malowanie, które zresztą jest jego pasją od kilku dekad. Wychowywał się, malując u boku swojej mamy, malarki. „Malując, staram się przede wszystkim wprowadzić w stan hipnozy za pomocą kontaktu z prawdziwym pięknem. Chciałbym, aby moja sztuka miała też podobny wpływ na innych” – mówi. Jednocześnie podkreśla, że pasjonuje go dziecięca estetyka, bo: „Najwspanialsze dzieła sztuki, jakie widziałem, były przypięte magnesem do lodówki jakiś metr nad ziemią”. W jego pracach można znaleźć ślady cech, jakie noszą jego filmowi bohaterowie i jego muzyka: ironia, wisielczy humor, niepokój, zaduma. To cechy Jacka z „Poza prawem” czy Williego z „Inaczej niż w raju”, obu filmów Jima Jarmuscha, do których zresztą Lurie napisał też muzykę. Taka również była muzyka jego eksperymentalnego jazzowego składu The Lounge Lizards, z którym grał w Polsce na Jazz Jamboree 1998. Taki był Lurie w swoim znakomitym telewizyjnym programie „Fishing with John” z początku lat 90. Wraz z zaproszonymi gośćmi, swoimi przyjaciółmi, wyruszał w świat na połów ryb, odbywając w podróży rozmowy na zmianę o fundamentalnych problemach świata i np. o tym, jak kuriozalnie ubierają się turyści. Na jego łódce gościli m.in. Dennis Hopper, Willem Dafoe, Jarmusch i Tom Waits, który podobno po programie obraził się na Luriego, bo przez niego nabawił się choroby morskiej.
Lurie używa różnych technik malarskich. Swojej pierwszej wystawy doczekał się w 2004 roku, w nowojorskiej Anton Kern Gallery. Później były jeszcze m.in. galerie w Monachium, Zurichu, Amsterdamie, Los Angeles, Bazylei i Tokio. W stałej kolekcji jego prace ma nowojorska MoMA. Można je też obejrzeć na stronie JohnLuriePrints.com. Lurie wydał też dwa albumy, jeden z pracami czarno-białymi. W zeszłorocznym wywiadzie dla magazynu „Vice” przyznał, że malowanie od jakiegoś czasu stało się tym, czym kiedyś była dla niego muzyka, radością, sensem, sposobem na życie. Jednocześnie zdaje sobie sprawę, że taką sytuację wymusiła na nim choroba. Pewnie gdyby mógł, znowu na jakiś czas zamieniłby pędzel na saksofon. Takiego zero-jedynkowego wyboru nie mieli inni znakomici muzycy, którzy w pewnym momencie swojej kariery zamiast za mikrofon czy instrumenty chwycili za pędzle. Brytyjczyk Cat Stevens malował nie tylko przez całą swoją karierę, lecz także z pędzlem stał wcześniej niż z gitarą. Ostatecznie jednak w dużej mierze pochłonęła go muzyka. Miles Davis mówił, że malowanie trzymało go przy życiu, kiedy musiał odłożyć trąbkę. Po galeriach całego świata krążą obrazy Davida Bowiego. Na popularność w roli malarza nie narzeka także Marilyn Manson, który podobno swoje pierwsze prace sprzedawał dilerom narkotyków. Artystyczną szkołę skończyła Kim Gordon z Sonic Youth i od lat poświęca się malowaniu i sztuce wizualnej. Za sztalugą stają albo stawali także chociażby Bob Dylan, Tony Bennett, Joni Mitchell, Paul Stanley z Kiss, gitarzysta Blur Graham Coxon, Robert Smith z The Cure oraz członkowie The Beatles i Rolling Stones. Na naszym rynku też nie brakuje muzyków malarzy. Należy do nich chociażby Grzegorz Skawiński z Kombii. Muzyk przekonuje, że „malarstwo daje mu odskocznię od sceny”. Pod tymi słowami zapewne mogłoby się podpisać wielu ze wspomnianych muzyków. Lurie został niejako do sztalugi zmuszony.
Warto jeszcze wspomnieć, że w tę sobotę i niedzielę wystawie w Zachęcie towarzyszyć będzie muzyka Johna Luriego. Jego kompozycje wykona m.in. Lutosławski Quartet.