W „Tatrzańskiej Atlantydzie” nie znajdziemy pocztówkowego szału, który ogarnia co sezon zakopiańskie Krupówki.

W ostatnich latach Podhale skrupulatnie pracuje na miano polskiego zaścianka, miejsca, w którym – pomimo szeroko rozwiniętej turystyki – króluje kseno- i wszelkie innego rodzaju fobie. Borykający się z problemem komunikacji region coraz częściej odpycha niż przyciąga. Na ratunek owijającemu się złą sławą miejscu wyrusza Piotr Mazik ze swoim albumem „Tatrzańska Atlantyda”.

„Atlantyda” odbiega od klasycznych albumów, w których fotografie ułożono według chronologii. Mamy tu Podhale przełomu wieków, pijane, modernistyczne, modne; Podhale z czasów okupacji – groźne, nieprzyjemne, przerażające, a wreszcie Podhale z okresu PRL-u, osobne, tradycyjne, wyłamujące się z modelu komunistycznego państwa.

Ale dziejów Podhala nie napisali przecież wyłącznie ludzie. Pomagały im góry, które rządzą się własnymi prawami, niepomne na działania sił człowieka, głuche na zachodzące procesy historyczne, obojętne na aktualną politykę. Mazik, na co dzień przewodnik i instruktor skialpinizmu, po tatrzańskich szczytach i historycznych zawiłościach regionu porusza się z wprawą, werwą i wdziękiem, ale jednocześnie ze świadomością i dystansem. Dzięki temu jego publikacja zwolniona jest z charakterystycznych dla tego typu wydawnictw zachwytów nad banalnym pięknem górskich krajobrazów. W „Atlantydzie” nie znajdziemy pocztówkowego szału, który ogarnia co sezon zakopiańskie Krupówki. Twórcę zdecydowanie bardziej interesuje efekt niepewnej interakcji człowieka i natury. Wszak to na niej opiera się samo tylko fotografowanie tatrzańskich pejzaży. Estetyzacja i egzaltacja zostały porwane przez schodzącą z Rys lawinę. Góry u Mazika charakteryzuje potęga i groza. Człowiek nie ma szans w pojedynku z nimi. Tu nie ma miejsca na żarty. Jest na, lawiny, alarmy i połamane przez halny drzewa. I na szacunek.

Budując w ten sposób swoją opowieść o górach, Mazik dużo mówi też o ich mieszkańcach. Przypominając marsz Kampanii Wysokogórskiej, rozliczne, niestety, akcje ratunkowe, ale też szarą codzienność – sadzenie ziemniaków czy wypas owiec w trudnych okolicznościach, portretuje górali jako naród zawzięty, hardy, krzepki i uparty. Podhalańczyków album niech skłoni do refleksji nad tych cech wykorzystaniem; ceprów, którzy o górach myślą w kategorii weekendowego wypadu za miasto – do zawstydzenia.

Tatrzańska Atlantyda | Piotr Mazik | Tatrzański Park Narodowy 2014 | Recenzja: Artur Zaborski | Ocena: 5 / 6