„Tylko Bóg wybacza”wywołuje skrajne reakcje. Po premierze na festiwalu w Cannes w prasie pojawiły się recenzje odsądzające Nicolasa Windinga Refna od czci i wiary. Ale także takie, które zaczynały się od słów: „Nie każdy pozna się na tym arcydziele”.

Po amerykańskim „Drive” duński reżyser – znów ze swoim ulubionym aktorem Ryanem Goslingiem – zapuszcza się w skrajnie odmienną kulturę azjatycką. Jego nocny, ciemny Bangkok przypomina Tokio z filmu Gaspara Noe „Wkraczając w pustkę”. Agresywne światła neonów wydobywają z mroku podłe zaułki, podrzędne domy uciech i obskurne sale, w których odbywają się krwawe walki. Noe szukał w tym świecie ukojenia. Refn opowiada o przemocy.

W pierwszych scenach mężczyzna gwałci i morduje nastoletnią dziewczynę. Bestialski akt okrucieństwa wywołuje spiralę zła: kolejne zemsty, brutalną wojnę amerykańskiego mafijnego klanu, Tajów i policji. „Tylko Bóg wybacza” to refleksja nad pojęciem sprawiedliwości, nad odpowiedzialnością, zobowiązaniami wobec rodu i bliskich.

W filmie Refna nie ma bohaterów z krwi i kości, tradycyjnej historii ani narracji. To wariacja na temat archetypicznych figur kultury i psychoanalizy. Niemy, mroczny policjant staje się uosobieniem wszechwładnego, silnego ojca. Demoniczna matka mówi o seksualności syna, komentuje wielkość jego penisa, wypomina mu kompleks brata. Toczy się walka o określenie istoty męskości, dyskusja o nieprzystawaniu do rzeczywistości klasycznych definicji ról płciowych. Jednak ta wiązanka kulturowych klisz, choć brawurowa, okazuje się zbyt gęsta. Nakręcony w skrajnie manieryczny sposób traktat staje się bełkotliwy. Poziom abstrakcji jest w nim zbyt wysoki. Przestylizowany, artystowski obraz przestaje przejmować. Nawet wielkie, błękitne oczy Ryana Goslinga nie czynią jego bohatera bardziej ludzkim. Szkoda, bo oryginalność i odwaga, z jaką Refn realizuje „Tylko Bóg wybacza”, dawały nadzieję na naprawdę interesujące, niesztampowe kino.

Tylko Bóg wybacza | Dania, Francja, 2013 | reżyseria: Nicolas Winding Refn | dystrybucja: Gutek Film | czas: 90 min | Recenzja: Krzysztof Kwiatkowski | Ocena: 3 / 6