„Dziennik z podróży”, dokument o Tadeuszu Rolkem to brzytwa, której chwyta się tonące polskie kino.

Piotr Stasik za jednym zamachem wypełnia kilka luk pozostawionych przez rodzime fabuły. Dokument o wakacyjnej wyprawie fotografa Tadeusza Rolkego i jego młodego ucznia sprawdza się jednocześnie jako kino drogi, opowieść o dojrzewaniu i hymn na cześć męskiej przyjaźni. W „Dzienniku…” udaje się także uchwycić w kadrze oblicze prowincji, które zwykle umyka uwadze rozkojarzonych filmowców. Odwiedzane przez bohaterów miasteczka znajdują się daleko od arkadyjskiego Jańciolandu Jana Jakuba Kolskiego i osady domów złych rodem z wizji Smarzowskiego. Dzięki temu impresyjny, trochę kapryśny film Stasika może odsłonić się nagle jako relacja z poszukiwań ładnej kobiety w Kościanie bądź spowiedź starego mężczyzny, który zakochuje się na rynku w Zbąszyniu.

Spisany w „Dzienniku…” artystyczny testament Rolkego zachowuje lekkość fraszki. Sędziwy fotograf nie stara się prawić nastoletniemu Michałowi morałów, lecz traktuje go jako równorzędnego partnera do rozmów. Szelmowski wdzięk mężczyzny i taktowna dociekliwość jego młodszego kolegi budują na ekranie poczucie harmonii. Chwilami obaj panowie przypominają doskonale dobrany duet wyjęty rodem z jakiejś oświeceniowej powiastki. Tadeusz i Michał potrafią z jednakową pasją i niewymuszonym dowcipem dyskutować o błahostkach codzienności, tajnikach fotografii i wytrychach do kobiecego serca.

Stasik przysłuchuje się tym rozmowom z roztropną dyskrecją. Znany z licznych podróży obieżyświat z kamerą swój najlepszy, jak do tej pory, film nakręcił ledwie kilkaset kilometrów od domu. W należącym do reżysera rozklekotanym kamperze obaj bohaterowie, z aparatami fotograficznymi pod ręką, oddają się długim dyskusjom, ale zdradzają też podzielność uwagi. Tadeusz i Michał aranżują regularne przystanki, w trakcie których robią zdjęcia przypadkowo dostrzeżonym modelom. W postawie bohaterów nie ma wielkomiejskiej arogancji. Cechuje ich raczej ciekawość świata i demonstrowany na każdym kroku szacunek wobec bliskich nieznajomych. Tadeusz i Michał obiecują spotykanym ludziom odbitki zdjęć, a potem z ciekawością przypatrują się reakcjom swoich modeli. W pewnym sensie przypominają szamanów, którzy za każdym razem na nowo wyzwalają przyjazną magię fotografii. Pogodna atmosfera „Dziennika…” pozwala łatwo poczuć się częścią ekranowej wspólnoty. Zwłaszcza że reżyser nie wymaga od nas niczego ponad to, by zasiąść na tylnym siedzeniu kampera i z szeroko otwartymi oczyma obserwować otaczający świat.

Film będzie wyświetlany razem z dokumentem Michała Marczaka „Koniec Rosji”.

Dziennik z podróży | Polska 2013 | reżyseria: Piotr Stasik | dystrybucja: Solopan | czas: 52 min | Recenzja: Piotr Czerkawski | Ocena: 4 / 6