Żarty nie są zbyt wybredne, bardzo często balansują na granicy dobrego smaku (nieraz ją zresztą przekraczają), ale to wciąż humor wysokiej jakości.

Phil Lord i Christopher Miller mają niezłą passę. Kilka miesięcy temu do kin wszedł doskonały animowany film „Lego: Przygoda”, teraz obaj twórcy wracają do świata dla dorosłych (choć niekoniecznie poważnych) i znów zgarniają pochwały zarówno krytyki, jak i publiczności. Po sukcesie „21 Jump Street”, brawurowego remake’u młodzieżowego serialu z lat 80., przyszedł czas na sequel. „22 Jump Street” opiera się na tym samym schemacie: fajtłapowaci policjanci (Channing Tatum i Jonah Hill) muszą tym razem udawać jednak nie uczniów, ale studentów (cóż, latka lecą), by rozpracować gang narkotykowych dilerów. I oczywiście cały komizm polega na zderzeniu mentalności dwóch gliniarzy i rozbrykanego bractwa studenckiego. Żarty nie są zbyt wybredne, bardzo często balansują na granicy dobrego smaku (nieraz ją zresztą przekraczają), ale to wciąż humor wysokiej jakości. Owszem, „22 Jump Street” to rozrywka typowo letnia, bezpretensjonalna, chwilami nieco mechaniczna, zdarzają się niepotrzebne powtórki zarówno z pierwszej części, jak i innych podobnych produkcji (zbliżone wrażenia generowali choćby oglądani niedawno w kinach „Sąsiedzi”), ale kto lubi tego typu filmy, będzie zadowolony. A Seth MacFarlane mógłby Millerowi i Lordowi czyścić buty.

SAM

22 Jump Street | USA 2014 | reżyseria: Phil Lord, Christopher Miller | dystrybucja: UIP | czas: 112 | Recenzja: SAM | Ocena: 4 / 6