„Czytelnik ma odnaleźć w komiksie samego siebie”, pisała Tove Jansson tuż przed prasowym debiutem komiksu o Muminkach. Dla autorki obrazkowe opowieści o trollach były nie tylko możliwością przedstawienia nowych historii, ale przede wszystkim doskonałą okazją do promocji powieści. Efekt przerósł jej najśmielsze oczekiwania – na dobre i na złe.
Nie była to dla Jansson obca forma sztuki. Pierwsze historyjki obrazkowe opublikowała na łamach młodzieżowego magazynu jako piętnastolatka, pierwszy komiks o Muminkach pojawił się pod koniec lat 40. Ale dopiero współpraca z brytyjskim dziennikiem „Evening News” okazała się strzałem w dziesiątkę. Tove przygotowywała się do niej ponad dwa lata. Do rysowania cyklicznego komiksu namówił ją Charles Sutton, przedstawiciel brytyjskiego wydawcy „Muminków”. Wymiana listów, dogadywanie umów oraz szkolenia w zakresie produkcji prasowych komiksów (Jansson poważnie traktowała każde zadanie) trwała niemal bez końca, w międzyczasie muminkowe imperium znacząco się rozrosło, ale wciąż nie osiągnęło szczytu możliwości. Debiut komiksu na łamach londyńskiej gazety nadał karierze Tove prawdziwego rozpędu.
Bardzo szybko cały świat oszalał na punkcie małych trolli. Komiksowe paski zostały sprzedane do 40 krajów i docierały do ponad 20 mln odbiorców. Biznes rozkręcił się pełną parą, a Muminki pojawiały się w postaci zabawek i słodyczy, na ubraniach, naczyniach, ręcznikach i innych niezliczonych gadżetach. Muminki stały się jednymi z najlepiej rozpoznawanych bajkowych bohaterów na świecie. Tove zajęta rysowaniem kolejnych odcinków nie miała czasu ani na pisanie książek, ani na swoją największą pasję – malarstwo. Powoli zaczęła tracić kontrolę nad całym interesem (choć zdołała m.in. powstrzymać sprzedaż praw do postaci Waltowi Disneyowi), a co za tym idzie – także serce do muminkowej familii. Paradoksalnie komiksy, które przyniosły jej gigantyczną popularność, sprawiły, że Jansson zaczęła myśleć o pozbyciu się brzemienia, jakim okazały się Muminki. Po siedmiu latach pełną kontrolę nad komiksem przekazała swojemu młodszemu bratu Larsowi, w 1970 roku wydała zaś ostatnią powieść o trollach „Dolina Muminków w listopadzie”. Ale oczywiście nigdy się od nich w pełni nie uwolniła.
Rysowane przez Jansson paski były już tłumaczone na polski – kilka lat temu ukazało się parę albumów z wybranymi historyjkami. Nowe, eleganckie i staranne wydanie zapowiada jednak pełną edycję dzieł Tove i Larsa, replikę projektu kanadyjskiej oficyny Drawn & Quarterly, zbierającego komplet prasowych komiksów o Muminkach. Frajda z ich lektury jest porównywalna jedynie z przyjemnością płynącą z czytania „Fistaszków” Charlesa Schultza.
W komiksowych „Muminkach” znajdziecie wszystko, za co pokochaliście książki Tove Jansson. Tych samych, cudownych bohaterów, skandynawską melancholię obficie doprawioną surrealistycznym poczuciem humoru, inteligentną refleksję nad naturą świata i człowieczeństwa. Obrazkowe opowieści o małych trollach lekturę książek doskonale uzupełniają, a dorośli czytelnicy będą z nich czerpać może nawet więcej satysfakcji niż dzieci: ot, choćby taka historia jak „Muminki na Riwierze” (niedawno zresztą – z okazji setnej rocznicy urodzin Tove – sfilmowana). Powstała 60 lat temu, lecz jako ostra satyra na celebrycki tryb życia oraz wieczną pogoń za pieniędzmi i sławą w ogóle się nie zestarzała.
A filozofię mieszkańców Doliny Muminków powinniśmy cały czas brać sobie do serca. „Czy zawsze jest tak trudno stać się sławnym i bogatym?”, pyta Ryjka w jednym z kadrów Muminek. „Jeśli tak, to może rzućmy to i spędźmy miło czas”.