Ustawa o uprawnieniach artysty zawodowego jest wynikiem desperacji środowiska, tego, że nie wiemy, jak przeżyć. Mam nadzieję, że zostanie jednogłośnie przyjęta i system wreszcie zauważy twórców - mówiła podczas konferencji Zespołu Ogólnopolskiej Konferencji Kultury reżyserka i scenarzystka Joanna Kos-Krauze.
W trakcie czwartkowego spotkania, zorganizowanego w stołecznym Kinie Kultura, wiceprzewodnicząca Gildii Reżyserów Polskich zwróciła uwagę, że w przedsięwzięciu, jakim jest film, bierze udział nawet parę tys. osób, którzy "bardzo często są bez ubezpieczeń zdrowotnych, nie mają szans na emeryturę". "System nas nie widzi, nie widzi od lat. Jest skandalem, że to nie zostało uregulowane po transformacji, po 1989 r., bo zajęliśmy się ekonomią, ale my jesteśmy wykluczeni z tego. I to jest w tym sensie patologia" - powiedziała.
Jak podkreśliła, ustawa o uprawnieniach artysty zawodowego nie jest wynikiem determinacji, ale spotęgowanej pandemią desperacji środowiska, które nie wie, jak przeżyć i co przyniesie przyszłość. "Ta ustawa - jestem głęboko przekonana, wierzę w to i mówię to w imieniu środowiska - mam nadzieję, że ponad naszymi gustami, podziałami politycznymi (...) zostanie jednogłośnie przyjęta i ten system powstanie i wreszcie zauważy twórców" - stwierdziła reżyserka.
Kos-Krauze wspomniała, że założyła kilka organizacji związanych z branżą filmową i zna osobiście większość polskich reżyserów i scenarzystów. "Procent ludzi, którzy nie mają problemów finansowych, to jest promil. Większość naprawdę nie wie, jak przeżyć i wiedzą o tym również wszyscy pozostali ministrowie, których poznałam – poprzedni, obecni" - powiedziała.
Według niej, "to moment absolutnie historyczny, ponieważ środowisko, w tym część zamożnych twórców – która jest bardzo mała - postanowiła podzielić się tym, co im przysługuje". "Te pieniądze nie będą dzielone pomiędzy nas. One będą przede wszystkim wspierały bardzo często ludzi wybitnych, pracowitych, którzy naprawdę nie mają za co przeżyć i za co się leczyć" - wyjaśniła reżyserka.
W ocenie Kos-Krauze "nieodpowiedzialnością i naruszeniem polskiej racji stanu jest dopuszczenie do tego, że od ponad dekady tracimy – według estymacji - 300-400 mln rocznie, które powinny wpływać na polską kulturę i do budżetu dla twórców od producentów i od tych wszystkich gigantów". "Bo my im budujemy pałace, nie żadnej Maryli Rodowicz czy Zbyszkowi Hołdysowi" - powiedziała.