Do 7 czerwca 2021 roku polski ustawodawca ma czas na implementację do naszego systemu prawnego dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady nr 2019/790 w sprawie prawa autorskiego i praw pokrewnych na jednolitym rynku cyfrowym oraz zmiany dyrektyw 96/9/WE i 2001/29/WE. Poza innymi interesującymi regulacjami zawiera ona także przepisy, które mogą w istotny sposób wpłynąć, a wręcz zrewolucjonizować rynek wynagrodzeń dla twórców utworów w rozumieniu prawa autorskiego.

Odpowiednie i proporcjonalne wynagrodzenie dla twórców

Obecnie na rynku praw autorskich wysokość wynagrodzenia za dzieła „autorskie” (takie, które spełniają cechy utworu w rozumieniu ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych) ustalają strony takiej umowy, tj. zamawiający i wykonawca, w drodze negocjacji (oczywiście abstrahuję w tym miejscu od kwestii równości stron takich rokowań). Choć prawo autorskie przewiduje liczne przepisy chroniące interesy twórców, także w sferze majątkowej (m.in. domniemanie, że umowa przenosząca prawa autorskie lub umowa licencji ma charakter odpłatny, a odrębne wynagrodzenie przysługuje za korzystanie z każdego odrębnego pola eksploatacji), to żaden z nich nie wpływa bezpośrednio na wysokość wynagrodzenia ustalonego przez strony umowy. Wyjątkiem jest tu tzw. klauzula bestsellerowa, aczkolwiek przesłanki jej zastosowania są rygorystyczne i w związku z tym jej praktyczna doniosłość jest znikoma (poza tym może zostać zastosowana dopiero po zawarciu umowy, kiedy znane są rozmiary zysków z eksploatacji utworu). W wielu branżach wynagrodzenia twórców dzieł „autorskich” jest dla nich niesatysfakcjonujące, albo zawierane są umowy nieodpłatnie przenoszące prawa autorskie majątkowe do utworów (tak zdarza się np.: w odniesieniu do utworów nabywanych przez wydawców czasopism naukowych).

Wzmiankowana wyżej dyrektywa 2019/790 ma zmienić tę sytuację. Zgodnie z jej treścią (art. 18) twórcy, który udzielił licencji na korzystanie ze swojego utworu albo przeniósł do niego prawa, przysługuje prawo do „odpowiedniego i proporcjonalnego wynagrodzenia” (w tytule rozdziału dyrektywy, w którym znajduje się art. 18, jest mowa o „godziwym” wynagrodzeniu). Dyrektywa nie narzuca ustawodawcom krajowym jakiegoś konkretnego mechanizmu zapewnienia odpowiedniego i proporcjonalnego wynagrodzenia (powstaje pytanie, do jakiej wartości odnosi się ta proporcjonalność). Innymi słowy, to polskie władze dokonają wyboru, czy godziwe wynagrodzenie dla twórcy będzie ustalane w drodze stosowania instytucji zbliżonej do tabel wynagrodzeń czy też spory co do godziwości wynagrodzenia w każdej indywidualnej sprawie będą rozstrzygały sądy lub inne organy. Na obecnym etapie prac legislacyjnych nad implementacją dyrektywy istnieje więcej znaków zapytania niż propozycji wyjaśnień kwestii problematycznej.

Wolny rynek to przeżytek?

Wydaje się, że bez względu na to, jaki model określania wysokości odpowiedniego i proporcjonalnego wynagrodzenia dla twórców wybierze polski prawodawca, efektem będzie znaczne ograniczenie swobody stron w tym zakresie. Tym bardziej, że w fachowej literaturze prawniczej przepis art. 18 dyrektywy interpretuje się w ten sposób, że może on w istotny sposób ograniczać możliwość zawierania umów, na mocy których twórca za darmo przenosi swoje prawa na nabywcę (finalizowanie tego rodzaju kontraktów byłoby dozwolone jedynie pod określonymi warunkami). Nie jest wykluczone, że w wyniku konkretnych przepisów wprowadzających w życie omawianą dyrektywę, wolny rynek w zakresie ustalania wynagrodzeń w wielu branżach zostanie radykalnie ograniczony (szczególnie jeśli ustawodawca zdecyduje się na wprowadzenie czegoś w rodzaju „minimalnych stawek” wynagrodzeń dla poszczególnych kategorii twórców). Można oczywiście dyskutować, czy ograniczenie mechanizmów rynkowych w branży autorskoprawnej jest uzasadnione (i jak wytłumaczyć wykonawcom dzieł „nieautorskich”, że ustawodawca nie interesuje się godziwością ich wynagrodzenia), aczkolwiek należy przyjąć do wiadomości, że dyrektywa 2019/790 nakłada na Polskę obowiązek wprowadzenia określonych instytucji zapewniających odpowiednią wysokość odpłatności dla twórców.

Co to oznacza dla „przeciętnego konsumenta”?

Można oczywiście bronić poglądu, że omówiony wyżej problem dotyczy głównie artystów czy naukowców oraz osób, które nabywają od nich prawa autorskie, nie ma zaś znaczenia dla zwykłych ludzi. Biorąc jednak pod uwagę to, jak szeroko jest w praktyce ujmowane pojęcie utworu w rozumieniu prawa autorskiego, tego rodzaju teza byłaby jednak zbyt optymistyczna. Nie jest bowiem wykluczone, że w konkretnym przypadku za dzieło autorskie zostanie uznany np.: projekt instalacji kanalizacyjnej (wykonany odręcznie na kartce), który „zwykły konkurent” zamówi na potrzeby swojego domu jednorodzinnego. W takim przypadku byłby zmuszony do tego, aby w umowie z wykonawcą takiego projektu ustalić „odpowiednie i proporcjonalne wynagrodzenie”. Jakie skutki przyniesie implementacja dyrektywy w zakresie wynagrodzeń twórców, trudno sobie w tym momencie wyobrazić.



Adam Pązik, adwokat, doktor nauk prawnych, pracownikiem naukowo-dydaktyczny Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie