Na trzecim krążku „MGMT” kontynuują przedziwne granie przypominające sny bohatera „Trainspotting” po podwójnej dawce kwasu.

Pierwszy krążek amerykańskiej formacji MGMT „Oracular Spectacular” z 2007 roku sprzedał się w ponad milionie egzemplarzy, przyniósł też nominację do Brit Awards. Kpiąc z wyidealizowanego świata popu, muzycy stworzyli przebojowy album.

Po drugiej płycie „Congratulation” stracili sporą część fanów. Koncept album osadzony w pop- -psychodelii i rocku progresywnym niespecjalnie się spodobał. MGMT postanowili jednak brnąć dalej w tym kierunku. Na trzecim krążku „MGMT” kontynuują przedziwne granie przypominające sny bohatera „Trainspotting” po podwójnej dawce kwasu. Muzyka i wokale jakby lekko się snują.

Próżno tu szukać melodii na miarę ich wcześniejszych przebojów „Kids” czy „Time to Pretend”. „MGMT” to pełna analogowych i przedziwnych dźwięków wycieczka, która wymaga skupienia. Pytanie, jak wielu z nas potrafi to zrobić przez niemal godzinę.

MGMT | MGMT | Sony Music | Recenzja: Wojciech Przylipiak | Ocena: 3 / 6