Tylu znamienitych gości, a z płyty wieje nudą. Próżno tu szukać hitów na miarę „Bodyrock”, „Why Does My Heart Feel So Bad?” czy „Lift Me Up”. Próżno też szukać elektronicznej świeżości, którą Moby potrafił czarować na poprzednich krążkach.

Mark Lanegan, który ma za sobą działalność w Screaming Trees, Mad Season, współpracę z Queens of the Stone Age, Twilight Singers i Soulsavers oraz dołujące solowe albumy; Wayne Coyne z rockowego The Flaming Lips; multiinstrumentalistka i wokalistka folkowa Skylar Grey; indiefolkowy Damien Jurado i Kanadyjka Cold Specks. Do tego trzykrotny laureat Grammy producent Mark „Spike” Stent. Oni wszyscy goszczą na nowej płycie muzyka, który sprzedał do tej pory ponad 20 mln płyt. Chodzi o 11. krążek Richarda Melville’a Halla, od kilkunastu lat znanego jako Moby. Tylu znamienitych gości, a z płyty wieje nudą. Próżno tu szukać hitów na miarę „Bodyrock”, „Why Does My Heart Feel So Bad?” czy „Lift Me Up”. Próżno też szukać elektronicznej świeżości, którą Moby potrafił czarować na poprzednich krążkach.

Trwa ładowanie wpisu

Sam mówi: „Bardzo chciałem nagrać trochę grunge’ową, dość prosto brzmiącą płytę taneczną”, ale niestety tego nie słychać. Sami goście nie wystarczą. Singiel „The Perfect Life” z Wayne Coyne z chórkami w refrenie zawiera wszystkie patenty Moby’ego sprzed lat, chociażby prostą popową melodię okraszoną mocnym kobiecym głosem i melodeklamacją autora. Inny singiel, „A Case for Shame”, to z kolei wtórna ballada ze skrzypkami. A rozmemłane „The Lonely Night” kompletnie nie wykorzystuje potencjału wokalnego Lanegana. Moby mówi, że ta płyta jest wyjątkowo szczera, a jak zauważa: „Kiedy tylko ktoś jest szczery i otwarty, robi innym olbrzymią przysługę, bo oni również zaczynają czuć się komfortowo i przestają udawać”.

Albumem „Innocents” zrobił przysługę głównie swoim antyfanom. Nie sądzę, żeby udało mu się podbić tym krążkiem listy przebojów czy parkiety. To co prawda znakomicie wyprodukowany materiał, ale bez spójnego klimatu. Nierówny, nieokreślony. Może trzeba było mocniej skręcić w którąś ze stron. Nie można pisać popowych piosenek, które będą jednocześnie wciągającymi, dojrzałymi numerami z kilkoma warstwami dźwięków. A przynajmniej Moby już Haim | Days Are tak nie potrafi. Wojciech

Moby | Innocents | Warner | Recenzja: Wojciech Przylipiak | Ocena: 3 / 6