Schwarzenegger pozuje w swoich wspomnieniach na faceta do bólu szczerego, bowiem bez skrępowania pisze o świństwach, które nawywijał kolegom po fachu, o swoim parciu na szkło i interesowności, ale wszystkie przewinienia tuszuje urokiem osobistym.

Arnold Schwarzenegger to uosobienie amerykańskiego snu. Austriacki osiłek z zabitej dechami wioski najpierw sięga po najwyższe laury w kulturystyce, potem bije rekordy kasowe jako hollywoodzki gwiazdor, żeby zasiąść w fotelu gubernatora stanu Kalifornia. Gdyby nakręcono film o podobnej fabule, niejeden widz machnąłby ręką na tak nieprawdopodobną historię. A jednak się zdarzyła, o czym w swojej autobiografii przekonuje sam zainteresowany. I choć dawne kino akcji odeszło bezpowrotnie, a sam – jak nazywał go Zygmunt Kałużyński – Szwarcy wycofał się z polityki w atmosferze obyczajowego skandalu, ta książka nie jest epitafium dla więdnącego twardziela, ale pocztówką z Ameryki wieku minionego.

Schwarzenegger pozuje w swoich wspomnieniach na faceta do bólu szczerego, bowiem bez skrępowania pisze o świństwach, które nawywijał kolegom po fachu, o swoim parciu na szkło i interesowności, ale wszystkie przewinienia tuszuje urokiem osobistym. Nawet jeśli bywa zwyczajnym chamem, to kokietuje uroczym, chłopięcym uśmiechem na ustach, a jak komuś wbija w plecy nóż, to przecież tylko w ramach dziecinnego psikusa. Kinomanów wypada przestrzec, że Arnie swoją aktorską karierę taktuje na równi z polityczną i kulturystyczną, lwią część opasłego tomiszcza rezerwując właśnie na opowieści z siłowni czy wyborczych kampanii. Nie zmienia to faktu, że „Pamięć absolutna” jest lekturą i fascynującą, i inspirującą. Schwarzenegger, jak zresztą zapowiadał w „Terminatorze”, faktycznie powrócił.

Pamięć absolutna. Nieprawdopodobnie prawdziwa historia mojego życia | Arnold Schwarzenegger | przeł.Magdalena Słysz i Andrzej Niewiadomski | Albatros 2013 | Recenzja: Bartosz Czartoryski | Ocena: 5 / 6