To na pewno najbardziej dojrzała płyta artysty. Jamie Lidell bawi się tu co prawda drażniącym vocoderem, czasami jest zbyt infantylny, ale można się przekonać do tej płyty już po pierwszym przesłuchaniu.

Brytyjczyk na swoich poprzednich albumach „Jim” i „Compass” pokazał, jak można wciąż ciekawie łączyć soul sprzed lat ze współczesnymi dźwiękami. Na nowym krążku „Jamie Lidell” podkręca ten mariaż jeszcze większą domieszką elektroniki futuro, ale też dźwiękami rodem z dyskotek lat 80. Kilka kawałków przypomina tu Prince’a, niektóre Apex Twin, jeszcze inne OutKast. Lidell jest miksem ich wszystkich. To na pewno najbardziej dojrzała płyta artysty.

Jamie bawi się tu co prawda drażniącym vocoderem, czasami jest zbyt infantylny, ale można się przekonać do tej płyty już po pierwszym przesłuchaniu. Doskonale wyprodukowana, otwarta muzycznie, łącząca epoki.

Jamie Lidell | Jamie Lidell | Warp/Sonic | Recenzja: Wojciech Przylipiak | Ocena: 4 / 6