Lieberman wykonał tytaniczną pracę i zebrał ogromną ilość materiału, dlatego zdecydował się do swojej serii artykułów prasowych na temat działającego po drugiej wojnie w Los Angeles specjalnego oddziału policyjnego do walk z przestępczością zorganizowaną dopisać kilkaset akapitów i wydać w formie książkowej. Sam temat wydaje się co najmniej interesujący – gliniarze z licencją na zabijanie działający na granicy prawa kontra trzęsący lokalnym półświatkiem gangster Mickey Cohen i jego świta to historia godna Ala Capone, Eliota Nessa i Nietykalnych. Lecz walka wymiaru sprawiedliwości zmafią ogranicza się tutaj praktycznie do... zakładania podsłuchów i biernego oczekiwania.

Prawdziwa praca policyjna oczywiście nie ma wiele wspólnego z pulpową literaturą sensacyjną i jedynie chwilami bywa ekscytująca, lecz w „Gangster Squad. Pogromcach mafii” trudno znaleźć choćby parę fragmentów, które będą w stanie przytrzymać czytelnika na dłużej przy książce. Praktycznego braku akcji nie rekompensuje nic: ani infantylny styl autora –w szczególności nieudolne wstawki dialogowe – ani szarzy, nieinteresujący bohaterowie, o których zapomina się po przewróceniu strony.

Gangster squad. Pogromcy mafii | Paul Lieberman | przeł. Magda Witkowska,Jakub Małecki | Prószyński i S-ka 2013 | Recenzja: Bartosz Czartoryski | Ocena: 2 / 6