Niewielkie płótna przedstawiające sceny z końmi Wojciech Kossak podarował w latach 30. XX wieku zaprzyjaźnionemu z nim małżeństwu Marii i Franciszkowi Szmelterom, którzy w okresie międzywojennym prowadzili restaurację na dworcu głównym w Gdańsku i angażowali się w życie gdańskiej Polonii.
Po wojnie Kazimierz – jeden z synów Szmelterów, zabrał z sobą do Kanady, gdzie zamieszkał, obie prace Kossaka. Po śmierci Kazimierza, decyzją jego potomków, obrazy wróciły do Gdańska. W sprowadzeniu prac do Polski pośredniczyli mieszkający w Toronto Jerzy Grodecki oraz gdańszczanin Bogdan Radys - członek Rady Społecznej Centrum Pamięci o Polakach z Wolnego Miasta Gdańska im. Brunona Zwarry.
W środę w Ratuszu Głównego Miasta, gdzie ma swoją siedzibę Muzeum Gdańska, miała miejsce uroczystość przekazania obrazów placówce.
Obecny na uroczystości Radys poinformował, że obrazy „nie wróciłyby do Gdańska, gdyby nie rodzina harcerska”. Wyjaśnił, że poznał Kazimierza Szmeltera – przedwojennego gdańskiego harcerza – na jednym z harcerskich spotkań, które od lat 70. XX w. były organizowane w Gdańsku. Radys dodał, że zaprzyjaźnił się z Kazimierzem Szmelterem, a po jego śmierci rozpoczął starania o powrót obrazów Kossaka do Gdańska.
Radys wyjaśnił, że Maria i Franciszek Szmelter poznali Kossaka w latach 30. XX wieku. „Byli bardzo zaprzyjaźnieni. W restauracji Szmelterów były pokoje gościnne, z których Kossak bardzo chętnie korzystał” – powiedział. Dodał, że podarowane obrazy małżeństwo zawiesiło w swoim prywatnym domu. Wyjaśnił, że Kossak wykonał też portrety małżeństwa, które obecnie znajdują się w Nowym Jorku, u dalszych członków rodziny.
Jak podkreślił w czasie uroczystości dyrektor Muzeum Gdańska Waldemar Ossowski, wartość przekazanych placówce obrazów, nie zamyka się tylko w tym, że są to prace Kossaka. „Tak naprawdę są to obrazy, które opowiadają o bardzo zasłużonej rodzinie Polaków mieszkających w Gdańsku do 1939 roku. Rodzinie, która wniosła ogromny wkład w funkcjonowanie polskiej społeczności” – zaznaczył.
„Łączy nas Gdańsk - to hasło o którym bardzo często mówimy. Ale to hasło dzisiaj jeszcze nabiera dodatkowej wartości. Gdańsk, to nie mury, to nie nawet te piękne budynki, w których się znajdujemy. Gdańsk, to ludzkie losy. Gdańsk jest utkany z ludzkich losów. Te dwa obrazy - piękne artystycznie, ale też piękne, dlatego, że niosą za sobą historię tych ludzkich losów gdańszczan, którzy wyemigrowali do Kanady - to jest również Gdańsk. To jest również ten element naszej historii, naszej tożsamości” – powiedział obecny na uroczystości wiceprezydent Gdańska Piotr Grzelak.
„Dla mnie to jest niezwykle wzruszający moment, że dzisiaj do Gdańska wracają dwa wspaniałe dzieła Kossaka, ale też - że te dzieła wracają wraz z historią osób, które nadal czują się gdańszczanami” – dodał Grzelak.
Franciszek Szmelter urodził się w 1892 roku w Świeciu nad Wisłą. W czasie I wojny światowej walczył w I Brygadzie Legionów Komendanta Piłsudskiego. Po wojnie wrócił do Świecia i pracował jako dentysta. Pod koniec lat dwudziestych wyjechał do Wolnego Miasta Gdańska, gdzie początkowo także prowadził gabinet dentystyczny, a w 1933 roku otworzył restaurację na terenie gdańskiego Dworca Głównego zarządzanego przez Polskie Koleje Państwowe. Szmelter miał też na dworcu, w tym na peronach, kilka mniejszych kiosków.
We wszystkich prowadzonych przez niego punktach gastronomicznych obsługa posługiwała się językiem polskim, co – w zdominowanym przez Niemców Wolnym Mieście Gdańsku – było rzadkością. W jego dworcowej restauracji spotykała się gdańska Polonia a także Polacy, którzy przyjeżdżali do miasta w różnych, w tym urzędowych i dyplomatycznych, sprawach.
Jak pisał w miesięczniku „Był sobie Gdańsk…” gdański historyk, Mieczysław Abramowicz, w zarządzaniu restauracją pomagała Szmelterowi jego żona - Maria, która dbała też o patriotyczne, polskie wychowanie dwóch synów - Kazimierza i Zygmunta. Kobieta prowadziła na terenie Dworca Głównego Polską Misję Dworcową – organizację pomagającą głównie polskim kobietom, które znalazły się w potrzebie. Małżeństwo Szmelterów wspomagało też finansowo, polskie organizacje działające w Gdańsku oraz - w ramach Funduszu Obrony Narodowej - zakupy sprzętu dla polskiej armii.
W pierwszych tygodniach II wojny światowej Franciszek Szmelter został aresztowany przez Gestapo i trafił do niemieckiego obozu koncentracyjnego Stutthof, gdzie zmarł w kwietniu 1941 roku. Został pochowany na cmentarzu na gdańskiej Zaspie. W Stutthofie jakiś czas spędził też Kazimierz Szmelter. Jego matka zdołała go jednak wykupić z obozu. Po wojnie Maria Szmelter przez jakiś czas ponownie prowadziła restaurację na gdańskim dworcu. Zmarła w 1987 roku.