To wciąż niezmiennie jest program na podtrzymanie działalności instytucji kultury i firm w obszarze kultury - podkreśla wicepremier Gliński, pytany przez gazetę, czy wstrzymanie Funduszu Wsparcia Kultury nie jest odejściem od chłodnej matematyki w stronę wartości projektów. "Podtrzymanie działania firmy w kryzysie jest tańsze niż tworzenie jej na nowo po bankructwie. Wspieramy firmy, a tym samym miejsca pracy" - wskazuje dziennikowi. Dodaje, że przy wydarzeniach kulturalnych pracuje wiele osób niezatrudnionych na etatach, dlatego to program również dla tych, którzy są zatrudnieni na umowy cywilnoprawne oraz dla samozatrudnionych.
Jak mówi gazecie, walka toczy się o cztery rodzaje podmiotów - samorządowe instytucje kultury, organizacje pozarządowe, firmy prowadzące działalność w obszarze kultury i firmy scenotechniczne, które działają na zapleczu.
Na stwierdzenie dziennika, że ze względu na kilkanaście wątpliwości na liście z ponad 2 tys. beneficjentów trzeba było wstrzymywać cały program, minister Gliński wskazał, że nie było innego wyjścia - chodziło o jak najszybsze przekazanie pieniędzy. "Algorytm ma tę zaletę, że jest sprawiedliwy, a w gospodarce to jest najważniejsze. Nie oceniamy czy ktoś jest blondynem, czy brunetem, czy jest bogaty czy biedny" - powiedział gazecie. Przypomniał, że z powodu pandemii UE zniosła zakaz pomocy publicznej. "Możemy jak państwo wspierać polskie firmy" - dodał.
Minister pytany, czy nie ma problemu, by przyznać wysoką dotację zespołowi disco polo, odpowiedział: "Nie mam z tym problemu, bo te też część polskiej gospodarki". Podkreślił, że w interesie Polski jest, by przekazywać państwowe wsparcie dla gospodarki, "a kultura jest elementem gospodarki" - zaznaczył w rozmowie z dziennikiem.