To już epidemia. Zamknięci w domach z powodu kwarantanny intelektualiści siedli do klawiatur i spisali swoje impresje na temat świata zmieniającego się pod wpływem koronawirusa. Za wcześnie zasiedli.
Kilka tygodni temu pisałem w tym miejscu o książce Slavoja Žižka „Pandemia. COVID-19 trzęsie światem”. Dziś pora na Iwana Krastewa, który wydał bardzo podobną książkę, a właściwie rozbudowany esej, pod tytułem „Nadeszło jutro. Jak pandemia zmienia Europę”. Popularność obu myślicieli w Polsce sprawiła, że ich impresje w błyskawicznym tempie przetłumaczono i opublikowano.
Podstawowy zarzut wobec Krastewa jest ten sam, co wobec Žižka. Jeden i drugi zaprezentował nam wypis z nowych i starych lektur. Co chwila czytamy, że „w świetnym opracowaniu pt. «ABC» jego przenikliwy autor DEF zauważył, że XYZ”. W ten sposób czyjaś książka staje się dla Krastewa (to samo robi Žižek) okazją do zaprezentowania własnej myśli na temat zmieniającego się świata. I tak w kółko. Oczywiście obaj autorzy są myślicielami inspirującymi, więc takie przechadzanie się z panami Ż. i K. tropami ich lektur może nas naprowadzić na niejedną ciekawą pozycję książkową i propozycję intelektualną. Za to wielkie dzięki, bo w natłoku spraw trudno byłoby je wyłowić. W pewnym momencie (dość szybko) staje się to jednak nużące. „Konkluzja autorze! Synteza!” – chce się zakrzyknąć. Ale nie ma do kogo, bo krzyczenie na kartki książki albo ekran telefonu nie ma przecież większego sensu.
A może właśnie w tym problem? Może chodzi o to, że przemyślenia Žižka i Krastewa są w gruncie rzeczy w porządku, tylko nie pasuje do nich formuła książki? Może broniłyby się jako wpisy blogowe albo gazetowa publicystyka? Tu nie chodzi o to, że myśli na temat skutków koronawirusa są niegotowe. One muszą takie być, bo jesteśmy dopiero na początku procesu uświadamiania sobie skali tego, co się wokół dokonuje. Od książki oczekuje się jednak czegoś więcej – mimo wszystko powinna ona być odrobinę mniej ulotna niż luźne rozważania. Może gdyby więc Krastew wywiesił swój esej w sieci, nie byłoby problemu? A tak jednak czegoś brakuje.
Jeszcze słowo o przesłaniu słynnego bułgarskiego intelektualisty. Jego myśli krążą wokół dwóch dużych tematów. Jednym jest nacjonalizm i autorytaryzm. Drugim – przyszłość Unii Europejskiej i, szerzej, globalizacji. Oba tematy stanowią kontynuację prac Krastewa z lat ubiegłych. Mówiąc w największym skrócie: już przed pandemią bułgarski myśliciel martwił się mocno o przyszłość. Teraz martwi się jeszcze bardziej. Może nie robi tego w sposób tak jękliwy jak wielu innych popularnych liberalnych intelektualistów, ale jednak trudno tego nie zauważyć. Krastew nie jest naiwny – wie, że w Europie i w liberalnej demokracji już dawno temu coś się popsuło. Widzi jednak, że koronawirus tylko przyspiesza rozkład drogich mu – ale coraz trudniejszych do obrony – wartości. Wciąż stara się dawać jakieś recepty – zaleca oczywiście więcej Europy – ale jakby sam w to nie wierzył. Może dlatego czytanie tej książki nie inspiruje. Albo ujmując rzecz jeszcze szerzej: „Nadeszło jutro” pokazuje, że dawny liberalny mainstream, który jeszcze 15 czy 20 lat temu wydawał się planować podróże do gwiazd, dziś cierpi na widoczną depresję. Niewykluczone, że kiedyś z tego wyjdzie. Ale raczej nie teraz i na pewno nie za pomocą tej książki.
Iwan Krastew, „Nadeszło jutro. Jak pandemia zmienia Europę?”, przeł. Michał Sutowski, Wydawnictwo Krytyki Politycznej, Warszawa 2020