"Tak było już w latach 60., kiedy śpiewał świetne piosenki, bo Szczepanik miał trochę szczęścia, że trafił na dobrych autorów i że trafił na dobry okres polskiej piosenki, tego tzw. big-beatu, choć jego utwory nie były tak całkiem big-beatowe - bardziej romantyczne, przejmujące" - wyjaśnił Makowski.
Zwrócił uwagę, że gdy Szczepanik śpiewał "Goniąc kormorany", to "człowiek od razu był na Mazurach". "Jak śpiewał Kochać to człowiek od razu przeżywał wszystkie odczucia związane z miłościami; potrafił to niebywale plastycznie przekazać i miał wspaniały głos" - ocenił piosenkarz.
"Dla mnie był też legendą dzieciństwa, ponieważ mieszkałem w Międzylesiu, a on przez długie lata mieszkał w Wiśniowej Górze i przez to Międzylesie przejeżdżał tymi swoimi różnymi samochodami. O nim zawsze legendy krążyły, np. że miał żonę Amerykankę, posiadał też konie" - powiedział. "Warto tu podkreślić jego ogromną miłość do koni. On zawsze jeździł na koniu, zawsze miał konia i był zafascynowany jazdą konną" - dodał Makowski.
"Z pewnością był legendą Międzylesia, zresztą był wówczas legendą całej Polski" - ocenił.
Makowski zauważył, że o Szczepaniku "zawsze ciepło się mówiło". "Był człowiekiem, który wzbudzał pozytywne odczucia" - wyjaśnił.
"Miałem okazję zetknąć się z nim w 2012 roku, robiąc wywiad dla tygodnika wSieci. On już wtedy nie mieszkał na Wiśniowej Górze, mieszkał daleko pod Warszawą. Rozmowa była bardzo ciekawa, bo Szczepanik w latach 80. zaangażował się w Solidarność i opowiadał się bardzo mocno po tej dobrej stronie naszego życia publicznego" - wspominał piosenkarz.
"A potem nic do niego przez te wszystkie lata nie dało się przyczepić. Nie był celebrytą - tylko prawdziwym artystą z krwi i kości, którego cechował szczery sposób odczuwania - zarówno spraw miłosnych, jak i tych dotyczących Polski" - podkreślił.
Według Makowskiego Szczepanik "przeżywał sprawy i losy Polski tak, jak należało je odczuwać". "Bez specjalnego gmatwania - tylko tak, jak pokolenia Polaków je odbierały w swoim dążeniu do wolności" - wyjaśnił.
Przypomniał, że Szczepanik studiował historię sztuki na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, gdzie wykładał Karol Wojtyła, późniejszy święty Jan Paweł II.
"Szczepanik opowiadał mi bardzo interesująco o tym, jak brał udział w strajku w stoczni gdańskiej w 1988 roku - to dzięki przywiezionej przezeń aparaturze było tam nagłośnienie, bardzo przecież ważne, wręcz nieodzowne, gdy się kieruje strajkiem kilku tysięcy ludzi" - wspominał Makowski.
"Wcześniej wziął udział w Festiwalu Piosenki Prawdziwej w 1981 r. w hali Oliwii - z tego, co pamiętam - przede wszystkim z inicjatywy Macieja Zembatego" - dodał. "To też było aktem pewnej odwagi, bo wtedy - jeśli chodzi o środowisko artystyczne - nie każdemu było to po drodze, bo mogło dramatycznie wpłynąć na karierę" - przypomniał.
"A on robił to - takie wrażenie wyniosłem z tamtej rozmowy - z czystego, szczerego przekonania. To nie była żadna forma podczepienia się pod ruch Solidarności czy koniunkturalizmu" - podkreślił piosenkarz.
"Zapytałem go wtedy, w 2012 roku, jak widzi przyszłość Polski a on mi odpowiedział: żyjemy w czasach horroru zafundowanego nam przez postsolidarnościowe elity. Dopóki społeczeństwo nie stanie się narodem - to czarno widzę przyszłość państwa polskiego. Myślę, że była to trafna diagnoza i właściwe spojrzenie na ówczesną sytuację" - ocenił Makowski.
O śmierci Piotra Szczepanika - wykonawcy jednej z najpiękniejszych polskich ballad o miłości pt. "Kochać", a także "Goniąc Kormorany" i "Żółte kalendarze" - poinformowała w czwartek PAP córka artysty Jagoda Maria Szczepanik. Miał 78 lat.