Poradniki ekonomiczne można podzielić na dwa typy. Pierwszy próbuje nas przekonać, że biznes to domena ładu, reguł i stałości, drugi – że rządzić nim powinien chaos, brak zasad i zmienność.
ikona lupy />
DGP
Książka, którą recenzuję, należy do tej drugiej grupy. Przyznam, że dawno się na taki poradnik nie natknąłem – bo stały się passé. Kojarzą mi się z przełomem pierwszej oraz drugiej dekady XXI w. i triumfami takich autorów, jak Malcolm Gladwell. To on przekonywał nas, że liczy się „Błysk, czyli potęga przeczucia” (tytuł jego książki z 2005 r.) i że należy poruszać się „Poza schematem” (to dzieło z 2009 r.). Potem stało się coś, co zawsze się dzieje – główny nurt rebelię wchłonął, czyniąc z niej dogmat. Gdy w 2007 r. Steve Jobs – w czarnym golfie, jeansach i trampkach – prezentował iPhone’a, był unikatowy. Ale gdy kolejni menedżerowie zaczęli kopiować jego „chaotyczny” styl, taki wizerunek stał się nudny. I paradoksalnie to reguły i procedury stały się ponownie oryginalne. A ktoś, kto głosił ich pochwałę w biznesie, stawał się prawdziwym rebeliantem.
„Detonuj!” jest o łamaniu reguł. Autorzy, Geoff Tuff i Steven Goldbach, mówią do nas trochę tym samym językiem, co Gladwell i Jobs 15 lat temu. Twierdzą, że liczą się błyski i instynkty. Że liderzy organizacji powinni wprawiać ją cyklicznie w stan chaosu. Że trzeba stale przesuwać ludzi między stanowiskami, bo inaczej zamykają się w swoich silosach. Że trzeba zerwać z modą na kulturę współpracy, która kończy się przedłużaniem spotkań w nieskończoność, by każdy mógł się wypowiedzieć. Że należy przestać uważać, że porażki też są fajne, bo można się z nich czegoś nauczyć – zamiast tego radzą, by krzyknąć „Porażka jest do bani! Nie chcemy porażek!”.
Nie wiem, czy mamy do czynienia z książką anachroniczną czy zapowiedzią powrotu starego trendu. Niech na to pytanie odpowie sobie każdy czytelnik. Do „Detonuj!” mam w zasadzie jeden zarzut. Ale poważny. Tuff i Goldbach mówią nam o potrzebie kwestionowania utartych praktyk, by pielęgnować „świeże spojrzenie”. Dowodzą, że tylko takie podejście pomaga w osiągnięciu sukcesu i odróżnieniu się od konkurencji. Nie mówią jednak, co robić, jeśli „detonowanie” zostanie uznane za działalność wywrotową. A detonujący spotka się nie tylko z niechęcią, ale wręcz otwartą agresją przełożonych i kolegów. Co wtedy? Jak nie skończyć tej przemiłej przygody byciem zrzuconym ze schodów? Albo, co bardziej prawdopodobne, wyrzuconym z organizacji.