Spektakl w reżyserii, ze scenariuszem i opracowaniem muzycznym Jana Klata został zrealizowany na podstawie opowiadania "Matka Joanna od Aniołów" Jarosława Iwaszkiewicza z połowy lat 40. XX wieku.
Jego bohaterką jest przeorysza klasztoru, która zostaje opętana. Do klasztoru przybywa ksiądz Suryn, który próbuje wypędzić demony z matki Joanny. Jednak Suryn zakochuje się w niej i wkrótce sam ulega opętaniu.
W 1961 roku na podstawie tekstu film nakręcił Jerzy Kawalerowicz. Tytułową matkę Joannę zagrała Lucyna Winnicka.
"To świetny film i znakomita główna rola, ale na wszelki wypadek nie odświeżałam bardzo mocno tego obrazu, nie chciałam, żeby mi coś narzucał, przeszkadzał w pracy nad rolą" - powiedziała PAP Małgorzata Gorol, która w przedstawieniu Klaty gra główną rolę.
"Sam tekst Iwaszkiewicza rezonował we mnie od lat. I spotkanie z główną postacią to dla mnie jedna z największych przyjemności w pracy nad tym spektaklem. Jak spojrzałam w lustro w stroju Joanny, pomyślałam: czekałam na ciebie, choć do mnie, teraz możemy się zmierzyć" - stwierdziła aktorka.
Powiedziała, że przygotowując się do roli, nie szukała w sobie "ciemności, demonów, ale świętości, niepotrzebne mi było pławienie się w złu".
Aktorka podkreśliła, że nastał dobry czas dla tej historii. "Egzorcyzmy są na topie. Robi się ich więcej niż pół wieku temu. Być może bierze się to z lęku, zamiast robić krok naprzód, robi się dwa wstecz. Ta historia dotyka wiary, ale też flirtowania ze złem. Flirtowania tak, żeby nie przekroczyć pewnej granicy. Tu jednak ten flirt będzie opłacony ogromnym kosztem" - stwierdziła.
"Nie chciałabym, żeby ktoś poczuł się tym spektaklem obrażony, żeby pomyślał, że jest prowokacją. Nie mamy takiego zamiaru. Życzę sobie, żeby ludzie ze mną empatyzowali, pochylili się nad moją postacią" - dodała Gorol.
Bartosz Bielenia, który gra w spektaklu księdza Suryna, powiedział, że jego postać to "egzorcysta, który przychodzi do klasztoru i stara się zobaczyć, czy to, co się w nim dzieje, jest prawdą, czy prawdziwe są opętania, czy mają znamiona jakiegoś oszustwa. Podaje w wątpliwość wszystko, co się wydarza".
"Mojemu bohaterowi wydaje się, że ma zawsze rację, że jego perspektywa jest jedyną słuszną. To podejście bohatera akcji, który przychodzi pozamiatać, wydaje mu się, że ma świat u stóp, że mu się wszystko uda, ale napotyka nieoczekiwany problem, który go odmienia i musi się zmierzyć sam ze sobą" - powiedział Bielenia.
Aktor pytany o podobieństwa do roli księdza, w którego wcielił się w filmie "Boże Ciało" Jana Komasy, podkreślił, że to zupełnie inna postać.
"W spektaklu jest bardzo doświadczonym egzorcystą, kimś, kto się wychował w klasztorze, od zawsze jest w tej strukturze. Z postacią z filmu łączy go to, że zdarza mu się zapalić papierosa" - powiedział dziennikarzom.
"Suryn przychodzi do klasztoru, do zamkniętej, jednopłciowej struktury, która jest poddana działaniom, zasadom wielkiej instytucji Kościoła katolickiego, ale on przychodzi z tego samego świata. Dlatego nie chce zburzyć porządku, ale pojawia się, żeby uleczyć, sprawdzić, gdzie jest problem. Jak lekarz. Przeprowadza wywiad, sprawdza, czy z jakiegoś powodu pacjent nie symuluje, a potem stara się dobrać jak najskuteczniejszą terapię. Okazuje się jednak, że wirus jest poważny i prątkuje" - dodał aktor.
Podkreślił, że choć autorzy spektaklu wiernie trzymają się tekstu Iwaszkiewicza, to został on wzbogacony o muzykę i taniec.
Za scenografię i reżyserię światła w spektaklu odpowiada Justyna Łagowska. Kostiumy przygotował Mirek Kaczmarek, a choreografię Maćko Prusak.
Oprócz Gorol i Bieleni w spektaklu występują: Małgorzata Biela, Ewa Dałkowska, Emma Giegżno, Wojciech Kalarus, Włodzimierz Końko, Zygmunt Malanowicz, Jerzy Nasierowski, Ewelina Pankowska, Dorota Papis, Joanna Połeć, Jacek Poniedziałek, Maciej Stuhr, Arkadiusz Pyć.
Premiera "Matki Joanny od Aniołów" w sobotę, 30 listopada, o godz. 19 w warszawskim Nowym Teatrze. Kolejne spektakle 1 i 4 grudnia.