Trzy nominacje do Oscara dla "Zimnej wojny" to historyczne wydarzenie; w każdej z tych kategorii jesteśmy postrzegani jako jeden z faworytów - powiedział we wtorek PAP dyrektor Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej Radosław Śmigulski.

We wtorek Amerykańska Akademia Filmowa ogłosiła, że "Zimna wojna" została nominowana do Oscara w kategorii najlepszy film nieanglojęzyczny. Nominację za zdjęcia do "Zimnej wojny" otrzymał operator Łukasz Żal, a Paweł Pawlikowski w kategorii najlepszy reżyser.

"Trudno nie czuć najważniejszych, największych emocji w sytuacji, kiedy mamy historyczne wydarzenie. Trzy nominacje do Oscara – tego nie mieliśmy nigdy wcześniej. Mało tego, druga nominacja dla Łukasza Żala, druga nominacja dla Pawła Pawlikowskiego, który wcześniej zdobył już Oscara za +Idę+. To wspaniałe południe. Mam nadzieję, że za parę tygodni przerodzi się we wspaniały wieczór" - powiedział PAP Śmigulski.

W ocenie dyrektora PISF twórcy "Zimnej wojny" mają szansę na statuetkę we wszystkich trzech kategoriach. "Oczywiście, trudno gdybać, ale myślę, że nie jesteśmy w tych kategoriach postrzegani jako czarny koń tylko raczej jako jeden z faworytów. Dlatego te szanse oceniam bardzo wysoko" - podkreślił.

Pytany, czy Oscar za "Idę" zwiększa szanse Pawlikowskiego na kolejną statuetkę, Śmigulski odparł, że "na dwoje babka wróżyła". "Zawsze można powiedzieć, że już dostał tę nagrodę. Na pewno jest zauważalny przez to, że ma już na koncie jednego Oscara. Pytanie, co w tyle głowy będą mieli oceniający – czy będą patrzyli tylko na jeden film? Na pewno nie. Będą patrzyli na wcześniejszą nominację i myślę, że pojawią się też pytania, czy +Zimna wojna+ jest filmem +poprzeczkę wyżej+. W mojej ocenie jest i w związku z tym ta wcześniejsza nagroda nie przekreśla szans Pawła Pawlikowskiego na zwycięstwo. Choć trudno tu cokolwiek przewidzieć" - zwrócił uwagę.

Laureatów Oscarów, poznamy 24 lutego. W tym roku nagrody zostaną przyznane po raz 91.