Pewnego razu wyjeżdżał poza Warszawę. Przebrał się, przyprawił sobie wąsy i brodę i tak, nierozpoznany, minął wszystkie straże i szczęśliwie dotarł do celu. W przeddzień porwania i śmierci pilnującym go dzień i noc trzem drabom w samochodzie zaproponował (…) czarną kawę na rozgrzewkę” – wspominał go prałat Teofil Bogucki, ówczesny proboszcz parafii św. Stanisława Kostki, w której ks. Popiełuszko pełnił posługę od 1980 r.
Reklama
Od czasu strajków sierpniowych i powstania Solidarności był jej duchowym przewodnikiem. Warszawscy hutnicy uznawali go za swojego kapelana. Po wprowadzeniu stanu wojennego wspomagał prześladowanych i ich rodziny, uczestniczył w procesach opozycjonistów. Odprawiane przez niego msze za Ojczyznę gromadziły tysiące wiernych. Kazania, w których nawoływał, by „zło dobrem zwyciężać”, szybko stały się solą w oku totalitarnej władzy (Jerzy Urban nazywał je wtedy „seansami nienawiści”).
– Módlmy się, byśmy byli wolni od lęku zastraszenia, ale przede wszystkim od żądzy odwetu i przemocy – mówił ks. Jerzy jeszcze kilka godzin przed śmiercią. Niewygodny dla władz, z zarzutami „nadużywania wolności sumienia i wyznania na szkodę PRL” 19 października 1984 r. został uprowadzony i zamordowany przez trzech oficerów Służby Bezpieczeństwa. Pogrzeb, w którym udział wzięło ponad pół miliona ludzi, stał się wielką manifestacją wolności. Na parkanie otaczającym kościół zawisły setki flag Solidarności oraz transparenty z hasłami „Prawda nas wyzwoli”; „On był jeden, lecz za nim stoją miliony”; „Możesz go zabić – narodzi się nowy”. Mówiono, że tego dnia wybuchła „ta wolna Polska”. W czerwcu 2010 r. ks. Jerzy został beatyfikowany przez papieża Benedykta XVI.
Zobacz, kto jeszcze znalazł się na naszej liście:
Powiązane
Reklama