Muzycy – oprócz Ścierańskiego gitarzysta Miklos Birta oraz skrzypek Frankie Lato – wykonali znane melodie z takich filmów jak „Pulp Fiction”, „Mission Impossible” czy „Ojciec chrzestny”.
W programie festiwalu, który został zorganizowany przez budapeszteńskie kino Urania we współpracy z Instytutami Polskim i Słowackim, a także Czeskim Centrum i węgierskim Instytutem Balassiego, znalazły się filmy zarówno współczesne, jak i sprzed zmiany ustrojowej. Dla młodych widzów przygotowano przegląd filmów animowanych.
Polskę reprezentują trzy filmy: „Kingsajz” Juliusza Machulskiego, „Ucieczka z kina Wolność” Wojciecha Marczewskiego oraz „80 milionów” Waldemara Krzystka, ale polskie akcenty będą się pojawiać także w innych produkcjach, np. w filmie „Eskimosce jest zimno” Janosa Xantusa z 1981 r. jedną z głównych ról gra Bogusław Linda.
Pozostałe kraje będą reprezentować takie filmy jak „Pali się, moja panno” Milosza Formana, „Zagubieni” Petra Zelenki, czesko-słowacko-węgierski „Out” Kirstofa Gyoergya czy „Niepochowany” Marty Meszaros, poświęcony premierowi rządu Węgier podczas rewolucji 1956 r. Imre Nagyowi. Marta Meszaros będzie gościem festiwalu.
Małgorzata Takacs z Instytutu Polskiego podkreśliła w rozmowie z PAP, że biorąc pod uwagę, iż festiwal rozpoczyna się w Walentynki i przypada na koniec karnawału, organizatorzy zdecydowali się na nieco lżejsze kino, choć nie bez ambitniejszych rysów.
Jak zaznaczyła, Machulski jest popularny na Węgrzech dzięki „Seksmisji”, ale inne jego filmy są tu nieznane i dlatego zdecydowano się na „Kingsajz”. "Zależało mi na tym, żeby pokazać młodemu pokoleniu, jak kiedyś mówiono do widza w sposób humorystyczny, ukrywając różne inne przesłania, inne komunikaty, pokazując groteskę tamtego systemu" - powiedziała. Film „80 milionów” pozwoli natomiast widzom poznać fragment polskiej historii – „solidarność, wspólnotę naszego narodu”. „Ucieczka z kina wolność” z 1990 r. sięga zaś do okresu tuż przed zawiązaniem się Grupy Wyszehradzkiej.
Jeszcze przed oficjalnym otwarciem festiwalu w kinie Urania odbyło się w środę sympozjum z udziałem specjalistów z 4 państw poświęcone wzajemnemu przenikaniu się wyszehradzkiej twórczości filmowej dawniej i dzisiaj.
Uczestniczący w nim Marcin Adamczak z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza powiedział PAP, że od lat mówi się o zacieśnieniu współpracy między kinematografiami 4 krajów, przede wszystkim podkreślając aspekty konieczności koprodukcji.
„Rzeczywiście mogłoby być więcej koprodukcji, może przydałyby się jakieś instytucjonalne mechanizmy ich wsparcia, ale sadzę, że tym, co zasługuje na szczególną uwagę, są też kwestie dystrybucyjne. Zgodziliśmy się wszyscy, że problemem jest to, iż nie znamy filmów z naszych krajów, które są innymi propozycjami niż +arthouse+ (filmy artystyczne - PAP) doceniany na festiwalach. To jest na pewno coś, nad czym można by pomyśleć - czy istnieje możliwość wykreowania mechanizmów wsparcia dystrybucji filmów czwórki wyszehradzkiej w krajach innych niż kraj pochodzenia” - powiedział.
Jak podkreślił, dystrybucja filmów festiwalowych z krajów V4 jest w Polsce bardzo dobra, o czym świadczy choćby wynik 70 tys. widzów w przypadku oscarowego filmu „Syn Szawła” Laszlo Nemesa Jelesa. Jednakże w jego opinii wszystkie te kraje mają także interesujące propozycje gatunkowe: „na Słowacji to są przede wszystkim filmy kryminalne czy thrillery, na Węgrzech ciekawe produkcje historyczne, a także interesujące filmy kryminalne, czeskich komedii nie trzeba rekomendować, ale na pewno były one bardziej popularne w Polsce kilkanaście lat temu niż obecnie”.
Projekcjom filmów towarzyszy w kinowym foyer wystawa poświęcona kinematografii państw Grupy Wyszehradzkiej, powstała z inicjatywy Instytutu Polskiego. Prezentuje ona najciekawsze dokonania filmowe czterech państw, w tym wyróżnienia Oscarami dla Andrzeja Wajdy, Pawła Pawlikowskiego, Jana Sveraka czy Nemesa Jelesa, kino kobiece, w tym twórczość Agnieszki Holland czy autorki nagrodzonego w Berlinale i nominowanego do Oscara filmu „Dusza i ciało” Ildiko Enyedi, a także koprodukcje.