"W okresie PRL inwigilacja obok osobowych źródeł informacji, czyli od tajnych współpracowników i różnego rodzaju kontaktów operacyjnych, miała podstawowe znaczenie w pozyskiwaniu informacji przez bezpiekę. Metody takie jak podsłuchy w telefonach, biurach, również podglądy w pokojach hotelowych, a nawet w mieszkaniach, były dla Służby Bezpieczeństwa kluczowymi źródłami wiedzy" - powiedział we wtorek PAP Jacek Pawłowicz, dyrektor Muzeum Żołnierzy Wyklętych i Więźniów Politycznych PRL.
"Ilość pozyskiwanych w ten sposób informacji była przeolbrzymia i była wykorzystywana przede wszystkim do werbunków" - zaznaczył dyrektor muzeum, dodając, że funkcjonariusze komunistycznych władz, werbując agentów, szukali m.in. informacji, które mogłyby kompromitować podsłuchiwane czy podglądane osoby.
Inwigilowani byli nie tylko - jak powiedział Pawłowicz - działacze opozycji antykomunistycznej, w tym Solidarności.
"Inwigilacja była dużo szersza; dotyczyła np. duchownych katolickich, księży i zakonników, w ogóle ludzi wierzących. Na wystawie przedstawiamy np. sposób montowania podsłuchów w konfesjonałach, do których ludzie przychodzili się spowiadać. Była to wyjątkowa perfidna metoda uzyskiwania informacji przez esbeków" - opowiadał dyrektor muzeum. Dodał, że w zainteresowaniu bezpieki byli także przedsiębiorcy, którzy mimo socjalistycznych realiów próbowali prowadzić własne biznesy.
Wystawę będzie można obejrzeć od północy z 12 na 13 grudnia w Muzeum Żołnierzy Wyklętych i Więźniów Politycznych PRL (byłym Areszcie Śledczym Warszawa-Mokotów) przy ul. Rakowieckiej 37 w Warszawie. Wśród eksponatów znajdą się urządzenia, które jak na lata 70. i 80. były bardzo nowoczesne.
"Technika, którą Służba Bezpieczeństwa wykorzystywała w swoich działaniach, była super nowoczesna, bo była kradziona lub kupowana na Zachodzie za ogromne pieniądze. Goście naszej ekspozycji będą mogli obejrzeć np. najnowocześniejsze jak na ówczesne czasy mini-aparaty fotograficzne wielkości pudełka od zapałek" - mówił Pawłowicz.
Szpiegowskie aparaty fotograficzne SB umieszczała w różnego rodzaju kamuflażach, np. w torbach, odbiornikach radiowych, meblach. "Te obserwacyjne punkty SB były niesłychanie trudne do odkrycia. Ale na wystawie też pokazujemy inne bardzo ciekawe kamuflaże, które służyły do znakowania ludzi zapachami. Dotychczas mówiło się, że tej techniki używała tylko wschodnioniemiecka służba bezpieczeństwa, osławiona Stasi, ale okazuje się, że dokładnie to samo robiła bezpieka polska" - dodał dyrektor muzeum. Zwiedzający obejrzą m.in. specjalne parasolki i odpowiednio przygotowane rulony z gazet, w których umieszczono urządzenia.
"Technika ta polegała na tym, że po spryskaniu danej osoby zapachem bezpieka wypuszczała psa, który tropił inwigilowanego i doprowadzał np. do mieszkania" - wyjaśnił Pawłowicz.
Ekspozycja przedstawi również różnego rodzaju techniki do podsłuchiwania, a także używane w bloku państw komunistycznych sowieckie maszyny szyfrujące. "To przede wszystkim teleksy, ale będą także urządzenia do nasłuchu Radia Solidarność i zlokalizowania jego nadajników" - powiedział PAP dyrektor muzeum, zaznaczając jednak, że polskie służby dysponowały głównie urządzeniami produkcji zachodnioniemieckiej, japońskiej lub amerykańskiej.
Zwiedzający będą mogli także zapoznać się z licznymi filmami instruktażowymi, dzięki którym SB uczyła się werbowania ludzi, a także sprawdzania czcionek w maszynach do pisania. "Chodziło o to, że w zasadzie wszystkie czcionki z maszyn produkcji z państw bloku wschodniego były przez bezpiekę skatalogowane. I po odpowiedniej analizie mogła ona odkryć, jakich konkretnie matryc używano do produkcji ulotek czy podziemnych opozycyjnych pism" - wyjaśnił historyk.
"Warto przyjść. To ogrom niezwykle ciekawych eksponatów, o których Polacy w latach PRL-u nie mieli zielonego pojęcia, że są przeciwko nim wykorzystywane. Od północy 13 grudnia każdy chętny będzie mógł przekonać się jak wyglądały te dotychczas słabo znane, tajne techniki bezpieki. Nasi widzowie cofną się do lat 70. i 80. i będą mogli osobiście przekonać się w jak strasznym świecie żyli Polacy, jak byli kontrolowani przez władze" - dodał Pawłowicz.
Ekspozycja została zorganizowana przez Muzeum Żołnierzy Wyklętych i Więźniów Politycznych PRL we współpracy z Instytutem Pamięci Narodowej i Okręgowym Inspektoratem Służby Więziennej w Warszawie w ramach obchodów 36. rocznicy wprowadzenia stanu wojennego.