Mamy zbyt wiele znaków zapytania i zbyt mało dowodów, aby móc rozstrzygnąć o winie piłsudczyków za zniknięcie gen. Włodzimierza Zagórskiego - mówi PAP dr Dariusz Fabisz z Uniwersytetu Zielonogórskiego. Wszelkie tego rodzaju rozważania oparte są na poszlakach. Nie wiemy co się stało - dodaje.

90 lat temu, 6 sierpnia 1927 r., po zwolnieniu z więzienia wojskowego na Antokolu w Wilnie w niewyjaśnionych okolicznościach zaginął gen. Włodzimierz Zagórski, przed I wojną światową oficer wywiadu austriackiego, szef sztabu Komendy Legionów Polskich; w niepodległej Polsce m.in. szef Departamentu Lotnictwa. W czasie zamachu majowego stanął po stronie rządu; aresztowany 15 maja 1926 r.

PAP: Dzieje rodziny gen. Włodzimierza Zagórskiego, podobne pod wieloma względami do dziejów innych rodzin żołnierzy Legionów, zawierają jednak tragiczne i niewyjaśnione historie…

Dr Dariusz Fabisz: Jego ojciec był powstańcem styczniowym zesłanym na Syberię, skąd uciekł do Francji. Tam w 1882 r. urodził się Włodzimierz. Miał on dwóch braci – Jana i Juliusza. Ich matką była Anna Kozłow, dama dworu Romanowów, córka generała Kozłowa.

Biograf Włodzimierza Zagórskiego Piotr Kowalski zwrócił uwagę, że już współcześni mówili o swoistym fatum otaczającym rodzinę Zagórskich. Jeszcze przed wybuchem wojny w tajemniczych okolicznościach zginął najmłodszy z braci - Jan. W 1919 r. w Gdańsku zastrzelony został Juliusz Zagórski. O powodach jego śmierci nie chciała rozmawiać nawet rodzina. Nieznane jest dokładne miejsce jego śmierci i pochówku. Te dwa zgony oraz niewyjaśnione zaginięcie gen. Zagórskiego są niezwykle tajemnicze i zastanawiające.

PAP: Gen. Zagórski był wyróżniającym się oficerem w armii austriackiej.

Dr Dariusz Fabisz: Od wczesnych lat był przygotowywany do kariery wojskowej. Po przeniesieniu się rodziny do Galicji ukończył szkoły wojskowe, znał sześć języków. Z pewnością była to postać wykraczająca ponad przeciętny poziom C.K. Armii. Zagórski należał do wyjątkowo dobrze wykształconych członków korpusu oficerskiego.

PAP: W jakim stopniu jego wykształcenie pomogło mu w karierze w austro-węgierskim wywiadzie wojskowym?

Dr Dariusz Fabisz: To jeden z najbardziej ciekawych epizodów jego biografii. Ze względu na swoje przygotowanie erudycyjne i podkreślane nawet przez jego przeciwników walory intelektualne, był dobrze przygotowanych do służby w wywiadzie. Przeniesienie do wywiadu wojskowego w 1911 r. wpłynęło na całe jego późniejsze losy. Skonfliktowani z nim oficerowie Wojska Polskiego oraz sam Piłsudski wypominali mu jego służbę w austriackim wywiadzie wojskowym. Jednym z zarzutów stawianych przez Piłsudskiego wielu oficerom wywodzącym się z C.K. Armii było to, że więzi z wywiadem tej formacji nigdy nie zostały zerwane.

Stosunki z Piłsudskim dodatkowo pogarszało legalistyczne nastawienie Zagórskiego, nie tylko w okresie zamachu majowego, ale również wcześniej, m.in. podczas kryzysu przysięgowego w 1917 r., gdy Zagórski zachęcał innych żołnierzy i oficerów do złożenia przysięgi na wierność państwom centralnym. Z jego punktu widzenia koncesje zaborców na rzecz sprawy polskiej, takie jak Akt 5 listopada, sprawiały, że należało dostosowywać swoją postawę do tak zmieniających się okoliczności. Zagórski podkreślał, że konieczne jest dotrzymywanie przez Legionistów złożonych zobowiązań. Piłsudczykom dało to asumpt do twierdzeń, jakoby Zagórski również podczas służby w Sztabie Komendy Legionów Polskich kontynuował przedwojenną współpracę z wywiadem austriackim.

Do dziś wielu specjalistów przytacza opinię, że ze służb specjalnych nigdy się nie odchodzi. Nikt Zagórskiego nie oskarżał wprost o współpracę z wywiadem po przeniesieniu się do Legionów w 1914 r., ale posługiwano się aluzjami i niedomówieniami. Posługiwał się nimi m.in. także Piłsudski.

PAP: Jakie funkcje sprawował w wywiadzie austriackim gen. Zagórski?

Dr Dariusz Fabisz: Praca w wywiadzie wojskowym Austro-Węgier dotyczyła głównie obszaru Królestwa Polskiego. Pełniąc tę służbę zajmował się m.in. kontaktami z polskimi organizacjami paramilitarnymi, wśród nich dowodzonymi przez Józefa Piłsudskiego. Większość autorów piszących o Zagórskim stwierdzała, że Piłsudski i jego współpracownicy dostarczali C.K. wywiadowi wojskowemu informacje na temat rozmieszczenia rosyjskich oddziałów i otrzymywali w zamian za to finansowe gratyfikacje. Zagórski jakoby miał dysponować dokumentami dotyczącymi tej współpracy. Głównym powodem jego zaginięcia miała być wiedza na ten temat.

Należy jednak zadać pytanie, na ile taka działalność miałaby być kompromitująca. Przecież Piłsudski kierował swoje działania przeciwko Rosji, a ponadto współpracował z Wiedniem i Berlinem w zależności od aktualnych okoliczności politycznych. Pamiętajmy, że Piłsudski planował nawet zaangażowanie wywiadu japońskiego do wsparcia walki z Rosją. W mojej opinii argument, jakoby te dokumenty miały obciążać Piłsudskiego jest bardzo słaby. Do 1926 r. Zagórski pełnił wysokie funkcje wojskowe i stanowił część elity władzy. Byłby to dobry okres na ujawnienie przez niego obciążających Piłsudskiego dokumentów. Nawet jeśli Piłsudski i jego towarzysze otrzymywali od wywiadu gratyfikacje finansowe, to przecież każdy zdawał sobie sprawę, że ani on, ani Walery Sławek i inni twórcy PPS i Legionów nie dorobili się na swojej działalności patriotycznej. Pieniądze były przeznaczane na organizowanie działalności niepodległościowej. Tak było na przykład w przypadku środków zdobytych w słynnej akcji pod Bezdanami.

PAP: Po zamachu majowym oskarżano Zagórskiego o narażanie budżetu wojska na ogromne straty. Czy były to zarzuty uzasadnione?

Dr Dariusz Fabisz: Zarzuty związane z aferą Francopolu, spółki zajmującej się dostawami dla armii, nie miały charakteru ściśle kryminalnego, ale raczej wiązały się ze wskazywaniem na niegospodarność generała. Wiele z decyzji podejmowanych przez Zagórskiego, gdy pełnił funkcję szefa lotnictwa, było nietrafionych. Mieliśmy niemało świetnych maszyn, ale zupełnie nieużywanych, m.in. ze względu na brak części i odpowiednio wyszkolonych pilotów.

Piłsudczycy wykorzystywali te nieprawidłowości jako pretekst do obsadzenia kierownictwa lotnictwa „swoim” pułkownikiem Ludomiłem Rayskim. Bez wątpienia jednak Zagórski, mimo wielkiego katalogu zasług i fachowego przygotowania, popełnił wiele błędów podczas pełnienia funkcji szefa lotnictwa. Podkreślają to nawet najbardziej sprzyjający mu historycy.

PAP: Piłsudczycy oskarżali go nawet o to, że osobiście bombardował wojska Piłsudskiego podczas walk w maju 1926 r.

Dr Dariusz Fabisz: Ten argument obozu piłsudczykowskiego różni się od tych przytaczanych wcześniej tym, że wprost zdecyduje o trafieniu Zagórskiego do wileńskiego więzienia wojskowego na Antokolu. W trakcie zamachu majowego gen. Tadeusz Rozwadowski wydawał rozkazy bombardowania wojsk Piłsudskiego. Dlatego później bronił Zagórskiego.

Sam Zagórski prawdopodobnie 13 maja zaproponował premierowi Wincentemu Witosowi scenariusz jego ewakuacji wraz z rządem drogą lotniczą z kontrolowanego jeszcze lotniska mokotowskiego. Siły rządowe mogłyby kontynuować dalszą walkę z Poznania w oparciu o wierne im „endeckie” oddziały stacjonujące w Wielkopolsce. Prezydent Wojciechowski nie chciał jednak dążyć do przedłużania konfliktu grożącego wojną domową lub jak uważa część historyków rozszerzenia toczącej się już wojny.

PAP: Na ile więc aresztowanie kilku oficerów stojących po stronie rządu, w tym samego Zagórskiego, było skutkiem wydarzeń zamachu majowego?

Dr Dariusz Fabisz: Piłsudczycy tłumaczyli, że nie ma to związku z zamachem. Bez wątpienia jednak było to tłumaczenie nieprawdziwe i ściśle polityczne. Każdy kto interesuje się polityką wie, że w takich wypadkach rzadko argumentuje się zgodnie z prawdą.

PAP: Niezależnie od prawdziwych przyczyn aresztowania gen. Zagórskiego i innych wysokich oficerów ówczesna opinia publiczna zwracała uwagę na skandaliczną formę tych działań.

Dr Dariusz Fabisz: Już samo przewiezienie generałów do Wilna było dość dziwne, ponieważ śledztwo przeciw nim toczyło się w Warszawie. Piłsudczycy tłumaczyli to działanie „gorącą atmosferą” panującą w stolicy. Dążono do ich odizolowania. Trudno powiedzieć na ile Piłsudski był inspiratorem złego traktowania generałów, na przykład niedopuszczania do udzielenia im pomocy dentystycznej podczas pobytu w więzieniu. Samo uwięzienie w Wilnie ograniczało ich kontakty z rodziną. Być może te formy represji były inicjatywą współpracowników marszałka.

PAP: Ich inicjatywą miało być również zamordowanie gen. Zagórskiego.

Dr Dariusz Fabisz: Krytyczni wobec Piłsudskiego autorzy prac o Zagórskim obciążają go nie tylko winą za prześladowanie Zagórskiego, ale również za inspirowanie zamordowania generała. Wydaje się, że takie interpretacje nie są dostatecznie oparte na twardych dowodach, lecz wyłącznie na poszlakach. Na przykład twierdzenie jakoby kariera Aleksandra Prystora przyspieszyła po zniknięciu Zagórskiego jest absurdalne, ponieważ polityk ten marszałkiem Senatu został dopiero po śmierci Piłsudskiego i to w opozycji do części obozu sanacyjnego. Również zarzuty wysuwane wobec innych osób z otoczenia Piłsudskiego, takich jak Walery Sławek, mają słabe podstawy, choćby ze względu na to, że był on postacią znaną ze swojej prawości i przywiązania do zasad.

Jerzy Rawicz w wydanej w 1963 r. książce „Generał Zagórski zaginął…” wskazywał również na odpowiedzialność Józefa Becka. Według jego teorii Zagórski miał zginąć w Belwederze w obecności Piłsudskiego. Według Rawicza generał miał przyjechać na umówione spotkanie z Piłsudskim i tam nie zameldować się w sposób regulaminowy. Efektem całej sytuacji miało być uderzenie rękawiczkami lub zelżenie Piłsudskiego przez Zagórskiego. Świadkiem tego był miał być Beck, który miał zastrzelić Zagórskiego. Nawet sympatyzujący z Zagórskim autor książki „Generał brygady Włodzimierz Ostoja-Zagórski (1882–1927) – biografia” Piotr Kowalski uznaje tę teorię za zupełnie fantastyczną.

Mało wiarygodne są również twierdzenia, jakoby Zagórski w więzieniu miał posiadać dokumenty obciążające Piłsudskiego i że zostały one przejęte przez porywaczy lub zabójców. Zagórski był doświadczonym oficerem wywiadu i nie nosiłby przy sobie tak ważnych dokumentów, a tym bardziej nie zabierałby ich do więzienia, gdzie byłyby mu odebrane. Miał również wiele szans na ich ujawnienie przed 1926 r. W 1925 r. obserwował „zagęszczanie się atmosfery politycznej”, więc jako wyszkolony pracownik wywiadu zabezpieczyłby się przed różnymi scenariuszami.

PAP: Pojawiała się również teoria, wedle której Zagórski miał być agentem wywiadu francuskiego, który po wyjściu z więzienia został ewakuowany do Francji. Dowodem miały być m.in. listy podpisane rzekomo przez Zagórskiego i wysłane już po jego zniknięciu…

Dr Dariusz Fabisz: Kolejna teoria zakłada porwanie i zamordowanie generała przez jego wspólników związanych z aferą Francopolu. Zdaniem innych mogli oni również ułatwić Zagórskiemu zniknięcie w obliczu możliwego śledztwa nowych władz.

Wspomniane listy są bardzo kontrowersyjne. Biegli powołani w 1927 r. stwierdzili, że zostały napisane przez Zagórskiego. Jednak zdaniem wspomnianych wyżej autorów prac o Zagórskim wpływ na taką ekspertyzę miał wywiad wojskowy - Oddział II Sztabu Generalnego. Dowodem ma być ekspertyza sporządzona po II wojnie światowej przez Zakład Kryminalistyki Komendy Głównej Milicji Obywatelskiej. Według tych badań wspomniane listy nie były pisane przez Zagórskiego. Być może dziś sensowne byłoby ponowne otwarcie śledztwa dotyczącego tego niezwykle interesującego i tajemniczego epizodu z dziejów II RP.

Wracając do losów braci Włodzimierza Zagórskiego. Pojawiały się doniesienia, że major Juliusz Zagórski, który miał zginąć w Gdańsku w 1919 r., przebywa gdzieś w Afryce i tam miał się z nim spotkać Włodzimierz, po swoim upozorowanym zaginięciu. Ten wątek był również brany pod uwagę w śledztwie w 1927 r. Być może sprawa Zagórskiego nie byłaby traktowana jako tak wielka tajemnica, gdyby jego zniknięcie było jedynym tego rodzaju przypadkiem w tej rodzinie. Tymczasem tajemniczych zgonów lub zniknięć jest w niej więcej. Możemy rozważać, czy jest to kwestia przypadku. Dziś znacznie łatwiej znaleźć kogoś, kto uciekł do innego kraju. W tamtych czasach zmiana tożsamości i wyjazd do odległego kraju na podstawie podrobionych dokumentów i ze zmienionym wyglądem była dużo łatwiejsza niż obecnie.

W kolejnych latach rządów piłsudczyków było wiele przypadków pobić opozycyjnych pisarzy czy dziennikarzy przez „nieznanych sprawców w mundurach”. Czym innym są jednak takie prawdopodobne próby zastraszania opozycjonistów, a czym innym wykonywane na zlecenie mordy polityczne. Wydaje się, że ani Piłsudski, ani jego najbliżsi współpracownicy, mimo takich działań jak więzienie przeciwników politycznych w Brześciu czy Berezie Kartuskiej, nie byli skłonni do podejmowania tak brutalnych akcji. Nawet niechętny Piłsudskiemu Zbigniew Cieślikowski wysnuwa tezę opartą o opinię Władysława Poboga Malinowskiego, który uważał, że za zniknięciem Zagórskiego mogą stać „gorące głowy” – młodsi oficerowie Legionów. Miał to być ich pomysł, a odpowiedzialność za mord miała być ukrywana przez samego Piłsudskiego. Nawet jeśli założymy, że Piłsudski lub jego otoczenie chciało „pozbyć się” Zagórskiego, to mogli to zrobić zupełnie inaczej, odłożyć w czasie lub pod dowolnym pretekstem wysłać go na daleką placówkę dyplomatyczną.

Poważnie rozważano również wersję uwięzienia Zagórskiego w Forcie Legionów oraz zamordowanie generała przez znanych warszawskich kryminalistów sympatyzujących z PPS, takich jak Łukasz Siemiątkowski „Tata Tasiemka”. Tę wersję wydarzeń podnosi m.in. biograf generała Piotr Kowalski. Wedle przytaczanej przez niego wersji wydarzeń warszawscy kryminaliści mieli torturować Zagórskiego, aby wymusić zwrot dokumentów mających obciążać Piłsudskiego. Jest to jedna z wielu prób wplecenia wielu poszlak w logiczny ciąg przyczynowo-skutkowy. Tego rodzaju scenariusze mają jednak wiele luk wynikających z braku twardych dowodów, chociażby ciała generała Zagórskiego. Na powstawanie takich teorii wpływa również śledztwo, które prowadzono niezbyt wnikliwie. Część wezwanych świadków, takich jak między innymi Prystor czy Bolesław Wieniawa-Długoszowski nie stawiało się na przesłuchania. Mogło to jednak wynikać z ich wpływów politycznych w obozie sanacji. Uznali, że nie muszą się tłumaczyć. Mamy więc zbyt wiele znaków zapytania i zbyt mało dowodów, aby móc rozstrzygnąć o winie piłsudczyków za zniknięcie Zagórskiego. Wszelkie tego rodzaju rozważania są oparte na poszlakach. Wiele grzechów „piłsudczyzny” jest jasnych, ale nie jest tak w wypadku zaginięcia i domniemanej śmierci Zagórskiego. Nie wiemy co się stało. Autorzy piszący o sprawie Zagórskiego, tacy jak np. Jerzy Rawicz, znani są ze swojej niechęci do Piłsudskiego. Ich prace mają wręcz charakter antypiłsudczykowskiego paszkwilu, wspieranego polityką historyczną władz PRL, pragnących zohydzić czytelnikom rządy sanacyjne. Co ciekawe, inny z historyków Jerzy Cieślikowski, autor „Tajemnicy śledztwa KO 1042/27. Sprawa generała Włodzimierza Ostoi-Zagórskiego”, korzystał z wydawnictw emigracyjnych, m.in. zakazanych w PRL prac Mariana Kukiela. Władze komunistyczne pozwalały na ich wykorzystywanie „partyjnym” historykom, wtedy gdy obciążały Piłsudskiego. Nie da się tej sprawy rozpatrywać bez wspomnienia o charakterze tych monografii i czasów w jakich powstawały.

Być może jednak kiedyś sprawa Zagórskiego zostanie rozwikłana. Przez wiele dziesięcioleci wydawało się, że niemożliwe będzie wyjaśnienie losów Żołnierzy Niezłomnych i znalezienie miejsc ukrycia ich zwłok. Udało się tego dokonać dzięki długim poszukiwaniom i nowoczesnej technice.

Rozmawiał Michał Szukała (PAP)