Międzynarodowym symbolem Holokaustu stał się Auschwitz, jednak w niemieckiej polityce ludobójstwa ważniejsza była akcja "Reinhardt", podczas której w ciągu kilkunastu miesięcy Niemcy zamordowali 1,8 mln Żydów - uważają niemieccy historycy.

Joerg Baberowski z Uniwersytetu Humboldtów w Berlinie podkreślił podczas dyskusji w poniedziałek wieczorem, że między wiosną 1942 a wiosną 1943 roku w trzech niemieckich obozach Zagłady na terenie okupowanej Polski - Treblince, Sobiborze i Bełżcu - Niemcy zamordowali blisko dwa miliony Żydów.

Historyk zaznaczył, że "zniszczenie Żydów było ideologiczną obsesją nazistów, a akcja +Reinhardt+ stanowiła trzon niemieckiej polityki Zagłady".

Opinię o kluczowym znaczeniu akcji "Reinhardt" w niemieckiej polityce Zagłady podzielił młody niemiecki badacz Holokaustu Stephan Lehnstaedt. Historyk zwrócił uwagę, że akcja ta nie ograniczała się do masowego zabijania ofiar w wymienionych trzech obozach, lecz obejmowała także masowe rozstrzeliwania na terenie 400 istniejących wówczas gett. Lehnstaedt wydał niedawno książkę zatytułowaną "Trzon Holokaustu. Bełżec, Sobibór, Treblinka".

Dyskutanci zwracali uwagę, że ludobójstwa na niespotykaną wcześniej skalę dokonała niewielka grupa zbrodniarzy. W każdym z trzech obozów Zagłady niemiecka załoga liczyła nie więcej niż 20 osób, wspomaganych przez "ludzi z Trawnik" - jeńców z Armii Czerwonej, którzy zdecydowali się na współpracę Niemcami.

Bogdan Musiał, historyk z Instytutu Pamięci Narodowej, tłumaczył, że liczba funkcjonariuszy SS obsługujących obozy była niewielka, ponieważ władze III Rzeszy mogły oprzeć się na niemieckiej administracji cywilnej. "Aparat administracji cywilnej i policji istniał i działał bez zarzutu" - ocenił polski historyk.

Uczestnicy dyskusji zwrócili uwagę na "zastraszający" brak wiedzy o akcji "Reinhard". Lehnstaedt przytoczył wyniki badań Muzeum II Wojny Światowej z 2014 roku, z których wynika, że tylko 18 proc. polskiej młodzieży kojarzy Treblinkę z Holokaustem. W przypadku Sobiboru odsetek ten wynosi 1,5 proc., a w przypadku Bełżca 1 proc.

"W Niemczech nikt nawet nie wpadł na pomysł przeprowadzenia takiej ankiety, gdyż wyniki byłyby z pewnością jeszcze gorsze" - zauważył historyk.

Zastanawiając się nad przyczynami braku wiedzy o obozach Zagłady, Lehnstaedt przypomniał, że Auschwitz przeżyło 12 tys. więźniów, a Treblinkę, Sobibór i Bełżec mniej niż 150. "Uwaga świadków i władz koncentrowała się na Auschwitz. I w Polsce, i na świecie brak było lobby, które upomniałoby się o Treblinkę czy Sobibór" - tłumaczył.

Zdaniem historyków duże znaczenie ma też liczba zwiedzających. Podczas gdy były niemiecki obóz koncentracyjny Auschwitz odwiedza co roku 1,2 mln osób z całego świata, do Treblinki dociera 60 tys., a do Sobiboru i Bełżca tylko po 30 tys. zwiedzających.

Uczestnicy dyskusji byli zgodni w ocenie, że niemiecki wymiar sprawiedliwości całkowicie zawiódł przy próbach ukarania sprawców zbrodni. Procesy, jeśli w ogóle dochodziły do skutku, kończyły się uniewinnieniem oskarżonych ze względu na brak świadków - zaznaczył Lehnstaedt.

Musiał podkreślił, że polskie sądy - w przeciwieństwie do niemieckich - wzorowo rozliczyły zbrodniarzy, którzy zostali im przekazani, w tym komendanta Auschwitz Rudolfa Hoessa. Polski historyk postawił tezę, że niektóre zapisy w uchwalonej w 1949 roku zachodnioniemieckiej konstytucji, zakazujące wydawania własnych obywateli innym państwom oraz likwidujące karę śmierci, wynikały z politycznej niechęci do rozliczeń.

Dyskusję zorganizowały ambasada RP w Berlinie i Uniwersytet Humboldtów.

Poniedziałkowa dyskusja była drugim w ciągu kilku dni wydarzeniem poświęconym akcji "Reinhardt". W czwartek i piątek na ten temat dyskutowano w Centrum Badań Historycznych PAN w Berlinie.

Szef placówki Robert Traba powiedział PAP, że akcja "Reinhardt", jako bezprecedensowa zbrodnia, w wyniku której zamordowano większość polskich Żydów, powinna stać się trwałym elementem pamięci historycznej światowej i polskiej.

Traba zwrócił uwagę na szczególną trudność z upamiętnieniem akcji "Reinhardt" wynikającą ze specyfiki terenu - Lubelszczyzny, na którym rozegrała się tragedia. "Po zagładzie Żydów do miasteczek, z których ich wywieziono, napłynęli ludzie też ciężko doświadczeni przez los - ofiary wysiedleń z Zamojszczyzny. Na tym terenie Niemcy - w odwecie za działalność partyzantów - spalili blisko 100 wsi" - mówi historyk.

"Żaden skrawek Europy nie został naznaczony przez historię w tak okrutny sposób jak Lubelszczyzna. A ile tragedii może pomieścić ludzka pamięć?" - pyta szef CBH w Berlinie. "Dlatego dobrze się stało, że od kilku lat trwają intensywne prace nad nowym upamiętnieniem obozów w Bełżcu i Sobiborze. Archeologowie i historycy odkrywają straszliwe świadectwa Zagłady, m.in. ślady komór gazowych. Powstają nowe programy edukacyjne" - zaznaczył Traba.