Od środy nowojorski Green Point Projects przedstawia prace Stanisława Fijałkowskiego. Jest to pierwsza wystawa dokonań ucznia Władysława Strzemińskiego i nestora polskich malarzy w USA. Wyrażali się o niej z uznaniem w rozmowach z PAP amerykańscy krytycy.

Ekspozycja „Stanisława Fijałkowski: A Young Man Plans a Voyage” (Stanisław Fijałkowski: młody człowiek planuje podróż) gromadzi ponad 40 obrazów, rysunków i grafik. Pochodzą głównie z kolekcji artysty oraz mieszkającego w USA polskiego kolekcjonera. Reprezentują twórczość malarza od późnych lat 40. ubiegłego wieku, po dzień dzisiejszy.

Fijałkowski nie wszystkie prace opatrzył rutynowymi tytułami. Niektóre, z cykli „Autostrady” i „Studia talmudyczne”, zawierają także numery i daty. Są tam m.in. „wariacje na temat pięknego dnia” swoim klimatem nawiązujące do twórczości Kazimierza Malewicza, projekt i szkice muralu dla Biblioteki Uniwersyteckiej w Łodzi stylem przypominające twórczość Paula Klee i Wassily Kandinsky’ego.

Chociaż twórczość artysty nie sytuuje się w obszarach sztuki politycznej, nie rezygnuje on z mówienia o swoich czasach. Wyrazem tego jest choćby obraz powstały w okresie stanu wojennego z elementami w kolorach polskiej flagi narodowej, a następnie przemalowany.

„Eksponowane prace oddają przekrój wyobraźni artysty i konsekwencje jego unikatowego patrzenia na świat. U Fijałkowskiego liczy się znak, skrót, kolor. Na przykład, jeśli miesza dwa kolory uważa to za wątek żeński, trzy za męski. Dla niego jest to ważna symbolika, której my może nie rozumiemy, lecz odczuwamy” – powiedział PAP kurator wystawy dr Marek Bartelik.

Kurator, który jest prezesem Międzynarodowego Stowarzyszenia Krytyków Sztuki(AICA), plasuje Fijałkowskiego poza nurtami. Droga twórcza, podkreśla, zjednała mu wielu zwolenników, ale jednocześnie w pewnym sensie go zmarginalizowała. Dlatego nie mieści się w czołówce eksportowej.

„Prezentując jego prace, staraliśmy się zaskoczyć tutejszego widza, pokazać coś, co nie jest oczywiste, ale rozpoznawalne, bo sztuka Fijałkowskiego mieści się w szeroko pojętej konwencji abstrakcjonizmu lirycznego, która jest w Ameryce bardzo ceniona” – wyjaśnił Bartelik.

W wprowadzeniu do wystawy, określił abstrakcjonizm liryczny jako swoiste wyjście z konstruktywizmu, czyli geometrycznego abstrakcjonizmu, co jest logiczne ponieważ Fijałkowski był uczniem Władysława Strzemińskiego. Zdaniem kuratora, walorem pedagogicznym Strzemińskiego było to, że potrafił inspirować swych uczniów w taki sposób, by nie musieli go naśladować. Umiał pomagać im rozwinąć skrzydła, nie każąc niczego za sobą powtarzać. Fijałkowskiemu pozwolił wyzwolić się z kanonu konstruktywistycznego, któremu sam nie do końca był wierny.

„Prace Fijałkowskiego cechuje lekkość, dziecięca świeżość nie zakłócona przez czynniki intelektualne, a przecież tak bardzo wyrafinowana. Artysta jest maksymalnie zdyscyplinowany i skupiony. To co robi wypełnia wrażliwością i szeroką wiedzą o sztuce. Jawi się jako wybitny artysta i człowiek” – spuentował Bartelik.

Na poprzedzający otwarcie ekspozycji specjalny pokaz organizatorzy zaprosili nowojorskich dziennikarzy, krytyków, kuratorów i znawców sztuki. O pracach polskiego artysty mówili oni z uznaniem.

Niezależna krytyk i kuratorka, długoletnia współpracowniczka magazynów „Village Voice" i „ArtNews" Kim Levin zwróciła uwagę w rozmowie z PAP, że chociaż była w Polsce kilkakrotnie, nigdy nie widziała tam prac Fijałkowskiego. Odkryła je w Nowym Jorku i wywarły na niej duże wrażenie.

„Jestem nimi zachwycona. Są absolutnie współczesne, nieco tajemnicze, wychodzące daleko poza modernizm. Amerykańscy miłośnicy sztuki są wciąż prowincjonalni. Myślą, że wszystko zrobiliśmy pierwsi i każdy podlega naszym wpływom. Od lat pisałam, że to nie jest prawda, czego ta wystawa dowodzi” – oceniła w rozmowie z PAP Levin, która jest honorowym prezesem AICA.

Także piszącą o sztuce m.in. w magazynie „New York” Katy Diamond Hamer zaintrygowała wizja Fijałkowskiego.

„Jest coś specjalnego w tym jak posługuje się kolorem, przestrzenią i wykorzystuje płaszczyznę płótna. Oddaje charakter swoich czasów, tego gdzie żyje. Podoba mi się idea bycia reakcjonistą, reakcjonistą w formie, a także kreowania języka, który dla mnie jest wciąż obcy, którego nie mogę jeszcze odczytać. Wymaga to czasu” – wyjaśniła PAP.

Stanisław Fijałkowski urodził się w 1922 r. Studiował w łódzkiej Państwowej Wyższej Szkole Sztuk Plastycznych pod kierunkiem Strzemińskiego. Reprezentował Polskę m.in. na biennale w Sao Paulo i w Wenecji. Jego prace znajdują się w takich muzeach jak nowojorskie MoMA, Tate Gallery w Londynie, Państwowa Galeria Tretiakowska w Moskwie, Muzeum Sztuki w Łodzi.

Jak powiedział PAP współpracujący przy wystawie Bartek Remisko nowojorskie media już zainteresowały się ekspozycją w Green Point Projects, która będzie otwarta do końca czerwca. Umieściły ją pośród siedmiu polecanych w tym tygodniu.

Z Nowego Jorku Andrzej Dobrowolski (PAP)