Pion śledczy białostockiego oddziału IPN prowadzi od kilku lat śledztwo dotyczące zbrodni funkcjonariuszy powiatowego UB w Bielsku Podlaskim. Chodzi o dokonane tam, w latach 1944-56, zabójstwa działaczy i członków organizacji niepodległościowych, którzy umierali wskutek pobić i tortur.
Wątki tego postępowania dotyczą też psychicznego i fizycznego znęcania się nad członkami organizacji niepodległościowych, którzy zostali pozbawieni wolności. IPN chce ustalić zarówno sprawców zbrodni, jak i personalia wszystkich ofiar. Wśród dowodów są m.in. akta b. Wojskowego Sądu Rejonowego w Białymstoku, dotyczące czynności procesowych wobec zatrzymywanych osób.
Siedziba bielskiego UB, gdzie na dziedzińcu wznowione zostały we wtorek sondaże archeologiczne, mieściła się w budynku po byłym klasztorze karmelitów. Po zajęciu miasta przez Armię Czerwoną prawdopodobnie siedzibę miało tam NKWD.
Pierwsze sondaże archeologiczne przeprowadzono tam we wrześniu 2016 r.; odnaleziono wówczas szkielet i szczątki co najmniej pięciu osób.
Prace wznowiono przed tygodniem. Jak poinformował w poniedziałek szef pionu śledczego IPN w Białymstoku prok. Janusz Romańczuk, na tzw. małym dziedzińcu odkryto kolejne szczątki kostne: kości żuchwy, zęby, kręg lędźwiowy, kości stopy.
"Szczątki te ujawniono w rejonie fontanny, która jest wskazywana jako miejsce dawnej studni klasztornej, do której funkcjonariusze UB mogli wrzucać zwłoki osób pozbawionych życia w Powiatowym Urzędzie Bezpieczeństwa Publicznego w Bielsku Podlaskim" - powiedział prokurator. Dodał, że prace będą w miejscu dawnej studni klasztornej kontynuowane.