Anda Rottenberg powiedziała niedawno w swojej audycji w radiu Tok FM, że w Polsce odbywa się więcej dobrych wystaw problemowych niż w Berlinie. „Nieczytelność: konteksty pisma” w Art Station w Poznaniu jest przykładem takiej właśnie konceptualnej ekspozycji: z ciekawą tezą i poetyckim wydźwiękiem.
Galeria Art Station w Starym Browarze od początku istnienia realizuje program na bardzo wysokim poziomie merytorycznym. To zasługa bogatej kolekcji Grażyny Kulczyk, bo pracując na takim zbiorze, łatwiej formułuje się nienaciągane tezy, ale sukces galerii składa się również obszerna przestrzeń, która daje swobodę rozwiązań scenograficznych. Dlatego właśnie wystawy w Starym Browarze zawsze tak samo dobrze „wyglądają”, co stymulują intelektualnie. W przypadku „Nieczytelności: kontekstów pisma” reguła ta została tylko potwierdzona.
Problem nieczytelności jako tematu dzieła sztuki jest szeroki, ale w wypadku najnowszej wystawy chodziło o pokazanie tych zagadnień w relacji do pisma, znaków czy nietypowych książek, lecz również o zbadanie związku pisma z ruchem. To zagadnienie najlepiej ilustrują zgromadzone na wystawie prace Hanne Darboven z 1968 roku, która zapisywała swoje życie poprzez cyfry, akcentując sam proces pisania. Angażowała w to całe swoje ciało. Ukuła termin „proza matematyczna”: wykorzystując neutralny język liczb, tworzyła całe ciągi cyfr i zapisywała je ręcznie na papierze milimetrowym. Obliczenia matematyczne oznaczały poszczególne dni, miesiące i lata standardowego kalendarza. Podobnie Irma Blank, która pracowała m.in. z pismem automatycznym. Ciało było dla niej ekwiwalentem maszyny operującej czcionką. Wiele z jej prac otwiera dyskusję na temat związku gestu ze znakiem i z jego znaczeniem.
Sprawnie poprowadzonym wątkiem ekspozycji jest również pismo i jego rola jako nośnika informacji. Pismo oraz język są z natury tworami konceptualnymi: abstrakcyjnymi nośnikami znaczeń – tyle że oswojonymi przez daną kulturę. W rękach artystów ponownie zyskują na nieczytelności. W takim obszarze eksperymentów porusza się chociażby Franciszek Orłowski. Na wystawie przywołano jego „Biblię [NT] – przekład enigmatyczny” (na zdjęciu). To obiekt książka, której strony są w całości pokryte małymi kwadratami: czarnymi, szarymi, białymi. Artysta stworzył rodzaj nowej czcionki, przełożył alfabet na system znaków wektorowych o różnym stopniu zaciemnienia.
Informacyjnymi funkcjami pisma bawi się również węgierski artysta Endre Tót. Instalacja side-specific wykonana specjalnie na potrzeby ekspozycji w Art Station polega na tym, by ukryć napisany tekst i zastąpić go kolejnym. Na powstałym z zamazanych słów tle artysta umieścił dużo większy i wyraźnie widoczny tytuł: „I am glad if I can cross out sentences one after the other”. Cała ta praca oddaje sens pewnego procesu: nadawania znaczenia, a następnie jego zatracania; pierwotnej czytelności, a następnie jej zatarcia.
Już na początku XX wieku rosyjski poeta Wielimir Chlebnikow mówił, że słowa należy oddzielić od sensu, ponieważ dzięki temu mogą one dać nam zupełnie nowe spojrzenie na rzeczywistość. Dziś autorytet słowa pisanego ulega nieustannej presji obrazów, które zyskują rangę odrębnego języka. Wystawa w Starym Browarze nie próbuje nobilitować ani słowa pisanego, ani świata obrazów. Pokazuje raczej, że z połączenia jednego i drugiego powstaje nowa jakość.
Nieczytelność. Konteksty pisma | Art Stations Foundation, Poznań | wystawa czynna do 17 maja