Wyrafinowana literacko nihilistyczna, przewrotnie zabawna – oto „Autobiografia Stalina” Richarda Louriego, raport wywiadowczy wprost z umysłu wielkiego zbrodniarza.

Zajrzeć do głowy krwawego dyktatora, zobaczyć świat jego oczami – to wielka gratka. Historykom rzadko spełniają się takie marzenia, ostatecznie dyktatorzy nie zwykli pisać szczerych autobiografii. Na początku lat 80. zeszłego wieku naiwność i pożądanie sensacji kosztowały tygodnik „Stern” blisko 10 mln marek oraz znaczącą utratę reputacji: rzekome dzienniki Hitlera okazały się zręcznym falsyfikatem.

Pisarze mają łatwiej – skoro wielcy zbrodniarze nie zwierzali się pamiętniczkowi, można to przecież zrobić za nich. Ograniczenie stanowi tylko fantazja i faktografia. A w niektórych przypadkach wyłącznie fantazja. W Niemczech czołówki list bestsellerów okupuje (właśnie tak – okupuje) powieść Timura Vermesa „Er ist wieder da”, czyli „On znów tu jest”, rzecz o osobliwym przebudzeniu Führera z trwającego dekady snu, w samym środku współczesnego Berlina. W swojej złośliwej satyrze Vermes oddaje głos Hitlerowi, który, no cóż, robi to, co każdy żądny sukcesu człowiek może zrobić w dzisiejszych czasach: rzuca się w ramiona medialnej kariery.

W oczekiwaniu na książkę Vermesa (wyjdzie po polsku jesienią tego roku) warto przypomnieć sobie „Autobiografię Stalina” Richarda Louriego – właśnie po blisko 15 latach ukazało się wznowienie tej znakomitej powieści pióra znawcy Rosji, dawnego bitnika i przyjaciela Czesława Miłosza.

Oczywiście to apokryf – ale jakże celny. Nie jest to również rzecz dla każdego: wizyta w umyśle cynicznego psychopaty, wielokrotnego mordercy ogarniętego manią wielkości, człowieka, który rzucił wyzwanie ludzkości i Bogu, może być dla wrażliwszych czytelników nieco kłopotliwa. Z drugiej strony Lourie nie bawi się w epatowanie okropieństwami, on po prostu pisze literaturę – zwięzłą, zgrabnie puentowaną, miejscami nihilistycznie zabawną. Stalin kreśli swoje wspomnienia w latach 1938–1940, zaczyna zatem tuż po wielkiej czystce, a kończy w przeddzień wojny z nazistowskimi Niemcami. Jednak głównym tematem i naczelną obsesją tego tekstu jest Lew Trocki – zdetronizowany, wygnany ze Związku Sowieckiego, obecnie sfrustrowany emigrant korzystający z gościny swoich zwolenników w stolicy Meksyku. Od śmierci Lenina Stalin jest przekonany, że to jego jedyny realny konkurent, postanawia więc zgładzić zarówno Trockiego, jak i wszystkich, którzy choćby potencjalnie mogliby stanąć po jego stronie. Wielka czystka jest jak wielka powieść, zamach na Trockiego to jej triumfalny epilog. I chociaż wiemy, że 20 sierpnia 1940 r. agent NKWD Ramón Mercader istotnie uderzył Trockiego czekanem w tył głowy, czym w efekcie spowodował jego zgon, Lourie znajduje sposób na to, by zbudować wokół tego wydarzenia wartościowy suspens.

Oto bowiem Trocki w ostatnich latach życia zajmuje się pisaniem biografii Stalina, mającej skompromitować wodza światowej rewolucji. Siatka wywiadowcza działa sprawnie i Stalin jest na bieżąco z notatkami Trockiego. A wynika z nich, że dawny towarzysz wprawdzie niejednokrotnie błądzi, lecz krok po roku zbliża się do największej tajemnicy Józefa Dżugaszwiliego, tajemnicy, która nigdy nie może wyjść na jaw. Zaczyna się wyścig z czasem, ale też pojedynek literacki, wojna między konkurencyjnymi interpretacjami życia Stalina. Fascynująca wojna.

Autobiografia Stalina | Richard Lourie | przeł. Jadwiga Piątkowska | Znak 2013 | Recenzja: Piotr Kofta | Ocena: 5 / 6