Płyta jest jak sinusoida. Balansuje między znakomitymi numerami (singlowe „Ruin”), a słabymi momentami („Sun”). Jak na Cat Power to płyta tylko przyzwoita.

Chan Marshall swoim lekko ochrypniętym głosem i sentymentalnym tonem powraca z dziewiątą płytą „Sun”. Sama ją skomponowała, wykonała, nagrała i zajęła się produkcją. Wyszło przyzwoicie, ale bywało lepiej. Chociażby na wydanej sześć lat temu znakomitej „The Greatest”, po której Cat Power wylądowała wszpitalu z depresją. Teraz śpiewa optymistycznie i trochę mniej ciekawie.

Film

Jest tu eklektycznie, rockowo, elektronicznie i folkowo, jest nawet gościnny wokal Iggy’ego Popa (w „Nothing But Time”), ale płyta jest jak sinusoida. Balansuje między znakomitymi numerami (singlowe „Ruin”), a słabymi momentami („Sun”). Jak na Cat Power to płyta tylko przyzwoita.

CAT POWER | Sun | Matador/Sonic