Krążkiem „The 20/20 Experience” z marca tego roku powrócił po siedmiu latach solowej albumowej posuchy. Nagrana z pomocą sprawdzonych współpracowników w stylu Timbalanda i Jaya-Z płyta to sentymentalny powrót Justina do soulowego klimatu sprzed lat w stylu dokonań Steviego Wondera.

Dojrzałym miksem popu, rhythm and bluesa i soulu Justin zaczarował większość recenzentów i fanów. Płyta w Stanach pokryła się dwukrotnie platyną, podobny status zyskała w Wielkiej Brytanii. W wielu krajach wylądowała na szczytach muzycznych zestawień. Minęło kilka miesięcy i były członek N’Sync poszedł za ciosem. Wydał jej kontynuację, „The 20/20 Experience 2 of 2”. Krążek także perfekcyjnie wyprodukowany, jednak już bez siły przebicia godnej poprzednika. Przede wszystkim brakuje na nim podobnych singlowych hitów jak „Suit & Tie”. Choć to wciąż pop najwyższej próby, dojrzały, z retronaleciałościami.

Na 75-minutowym albumie klimat psują niestety niezbyt udane, rozlazłe ballady. Ciśnienie podnoszą na szczęście ostrzejsze wstawki, w stylu pełnego rzężących gitar „Only When I Walk Away” czy otwierającego, tanecznego „Gimme What I Don’t Know (I Want)”. Solidnie brzmi również singiel „Take Back the Night”, przypominający numery z amerykańskich soundtracków z lat 70. Jako uzupełnienie poprzednika „The 20/20 Experience 2 of 2” spełnia swoją funkcję, ale w przyszłym roku raczej nie będziemy o nim pamiętali.

Justin Timberlake | The 20/20 Experience 2 of 2 | Sony Music | Recenzja: Wojciech Przylipiak | Ocena: 3 / 6