„On Oni Pond” to zestaw wciągających, osadzonych w różnych stylach melodii.

Muzycy o jednych z najbardziej absurdalnych pseudonimów, czyli Honus Honus i Pow Pow z projektu Man Man, trochę zmienili front. Do najnowszego krążka „On Oni Pond” filadelfijska kapela wyglądała jak uciekinierzy ze szpitala dla ludzi, którym pomieszały się epoki – szczególnie na koncertach. Szaleli, przebierając się w stroje sprzed lat, a do tego miksowali przeróżne gatunki, często na granicy słuchalności. Najnowszym krążkiem „On Oni Pond” złagodnieli. To zestaw wciągających, osadzonych w różnych stylach melodii. Trochę elektroniki, rocka lat 60., psychodelii, cygańskiego luzu. Takie numery jak rozbudowane o dźwięki dęciaków, rytmiczne „Loot My Body” czy przypominające dokonania Morphine „End Boss” powalają, ale sporo jest tu też kawałków nijakich. Brak zdecydowanych, dzikich petard

Man Man | On Oni Pond | Epitaph/Sonic | Recenzja: Wojciech Przylipiak | Ocena: 3 / 6