Bez wątpienia Nowozelandka Lorde (a właściwie Ella Yelich-O’Connor) to nowa, niespodziewana gwiazda ambitnego popu.

Ma dopiero 17 lat, ale już trzy lata temu podpisała kontrakt z wydawniczym gigantem, który roztoczył nad nią swój parasol. Efekt „pracowania” nad Lorde w postaci singla „Royals” z początku tego roku powalił. Avantpopowy numer znalazł się na szczycie UK Singles Chart, znakomicie radził sobie na Billboard’s Hot 100 chart. Sama płyta „Pure Heroine” również trafiła do wielu prestiżowych zestawień. Lorde nie odkrywa na niej muzycznego świata, ale prezentuje, choć to pewnie dziwnie zabrzmi, niezwykle dojrzały młodzieżowy pop. Dość prosty muzycznie, ale dopracowany i daleki od nastoletniego kiczu. Do tego teksty o poważnych rozterkach dziewczyn w jej wieku. Ciepły, dziewczęcy, przyzwoity krążek, który daje podstawy sądzić, że o Lorde jeszcze usłyszymy.

Lorde | Pure Heroine | Universal Music | Recenzja: Wojciech Przylipiak | Ocena: 3 / 6