Dobrze wykorzystuje smyczki w połączeniu z nowoczesnymi bitami. A do wszystkiego dokłada ciekawe kobiece teksty. Warto sięgnąć po „Pourquoi pas” wiele razy.

Czy pop jest najszczęśliwszym określeniem muzyki, jaką uprawia poznanianka Maja Koman, można by dyskutować. Materiał, jaki znalazł się na jej płycie „Pourquoi pas”, wymyka się jednoznacznym szufladkom. Warto zacząć jednak od tego, że tej płycie towarzyszą świetna sesja zdjęciowa, strona internetowa i teledysk. Na samym krążku mamy 11 numerów skomponowanych i napisanych przez samą Koman. Autorka gra na ukulele i pianinie, a do tego śpiewa. Dochodzą do tego m.in. skrzypce, kontrabas, klawisze i gitary. Koman śpiewa swoim wysokim wokalem na zmianę po polsku, angielsku i francusku, i w każdym języku sobie radzi. Muzycznie czaruje folkowym klimatem i skromnymi balladami. Dobrze wykorzystuje smyczki w połączeniu z nowoczesnymi bitami. A do wszystkiego dokłada ciekawe kobiece teksty. Warto sięgnąć po „Pourquoi pas” wiele razy.