Noel Gallagher po rozstaniu z Oasis radzi sobie nadspodziewanie dobrze. Po zrzuceniu gwiazdorskiego image’u wciąż pisze interesujące numery
ikona lupy />
Dziennik Gazeta Prawna
Cholera jasna, znowu zapomniałem pójść do fryzjera. To na trasie poważny problem, bo mam irlandzkie pochodzenie, a włosy Irlandczykom nie rosną prosto, ale rozszerzają się na boki. Nie wygląda to dobrze. (...) w takim stanie zgodziłem się zagrać minikoncert w sklepie muzycznym w Glasgow. Przyszły na niego przeróżne typy, pojawiły się nawet jakieś dziewczyny. Czułem się trochę jak jaskiniowiec wyjęty z groty odkrytej w latach 70. Niektórzy płakali na mój widok” – zapis z koncertowego bloga Noela Gallaghera (naprawdę warto do niego zaglądać) z początku tego tygodnia dobrze oddaje, jaką postacią jest dzisiaj współtwórca Oasis. Noel ma dystans do siebie, wie, czego dokonał, i jednocześnie wciąż bawi się tym, co robi. Dobrze pokazuje to również teledysk do singla „Ballad of the Mighty I” z jego nowego albumu „Chasing Yesterday”. Jest w nim zmuszony do odegrania niespecjalnie interesującej historii i przemieszczania się po mieście. Na koniec reżyser prosi go o powtórzenie długiego ujęcia, ale Noel ma dość robienia tego, na co nie ma ochoty. Odmawia, a na słowa reżysera, że Chris Martin z Coldplay potrafi dziesięciokrotnie próbować jednego ujęcia, Noel macha rękoma i odchodzi. Na obecnej trasie promuje właśnie „Chasing Yesterday”. Zresztą przyjedzie też z nim w czerwcu na Orange Warsaw Festival.
Swoim solowym projektem Noel Gallagher’s High Flying Birds pokazuje, że po sześciu latach od opuszczenia Oasis wciąż potrafi pisać chwytliwe gitarowe numery. Zmienił się. W niedawnym wywiadzie dla „Der Spiegel” przyznał, że tworząc Oasis, chciał po prostu zdobyć kontrakt na płytę i wspiąć się na szczyt. Dodał do tego, że w okresie największej popularności rządziły nim paranoja i kokaina. Nie ukrywa również, że po latach pisania pojawił się lęk przed popełnianiem błędów. Ale nie boją się tylko wielcy pokroju Boba Dylana. Na „Chasing Yesterday” rządzi britpop, ale Noel dołożył do niego doskonale ubarwiające ten materiał wstawki saksofonu czy fortepian, momentami racząc nas zadziornym rock’n’rollem, by później przejść w klimat psychodelii, wreszcie zamienić go w gitarowy indierockowy przebój.
Noelowi odejście z Oasis wyszło lepiej niż jego młodszemu bratu Liamowi, który nagrywa nierówne płyty ze swoim projektem Beady Eye. Noel ma zwyczajnie lepszą rękę do melodii. Do tego też większy dystans do siebie. Przestał gwiazdorzyć, limuzynę i ochroniarza zamienił na metro. Z drugiej strony wcale nie ukrywa, że dla pieniędzy byłby w stanie nawet reaktywować na trasę Oasis. Warunek jest jeden: 20 milionów funtów. Oby nikt nie wyłożył takiej kwoty i Noel Gallagher mógł spokojnie spełniać się muzycznie w High Flying Birds.
Noel Gallagher’s High Flying Birds | Chasing Yesterday | Sour Mash/Warner