Słowa, że potrafi śpiewać jak Janis Joplin, Nina Simone i Robert Plant jednocześnie, pisane przez niektórych krytyków wydają się przesadą, ale prawdą jest, że Asaf Avidan ma nieprzeciętny głos. Sam mówi, że nie interesuje go, czy ktoś myśli, że śpiewa jak czarnoskóra wokalistka, ważne, że jego piosenki poruszają. A poruszają fanów od ponad 10 lat. Najpierw nagrywał płyty z projektem The Mojos. Grupa była bardzo popularna w Izraelu, udało się jej też zagrać m.in. w Nowym Jorku. Zresztą do dziś Asaf gra piosenki zarejestrowane przed laty z The Mojos.
Swój pierwszy solowy krążek „Different Pulses” wydał trzy lata temu. Płytę postanowił wypełnić przede wszystkim soulem i nowoczesną elektroniką. Asaf zaskoczył, bo przecież wcześniej w jego numerach rządziły folk, blues i rock. Z tym krążkiem przyjechał do Polski i zawładnął publiką. Avidan potrafi bowiem stworzyć na koncertach niezwykłą atmosferę, rozmawia z publiką, żyje swoim koncertem.
Na początku tego roku pojawiła się jego nowa płyta „Gold Shadow”. W jednym z wywiadów powiedział o niej: „Pisząc ten materiał, myślałem jak o koncept albumie o rozstaniu. Teksty układają się chronologicznie w opowieść o tym, jak miłość zmierza w złą stronę”. Płyta wydaje się bardziej stonowana, w klimacie Leonarda Cohena. Koncerty mogą wyglądać jednak dużo bardziej żywiołowo. O różnicach między nadchodzącymi polskimi koncertami a tymi, jakie zagrał rok temu, powiedział dla portalu MMKraków.pl: „»Back to Basics« było trasą akustyczną, występowałem sam, grałem najróżniejsze utwory z całej mojej kariery. Teraz gram z zespołem, idziemy bardziej w kierunku rocka, bluesa i soulu, no i oczywiście będziemy przede wszystkim promować nową płytę”.
Asaf Avidan | Warszawa, Stodoła; Kraków, Studio | 14,15.03