Wartości gromadzone w pieczołowity sposób i ukazywane przez zespół "Mazowsze" są dobrem, o które warto walczyć - powiedział PAP dyrektor "Mazowsza" Jacek Boniecki. Państwowy Zespół Ludowy Pieśni i Tańca "Mazowsze" im. Tadeusza Sygietyńskiego obchodzi we wtorek 70-lecie.

"Potrafią być swawolni lub sentymentalni, zalotni i zabawni, jedno tylko do czego nie są zdolni, to do tego, by być nudnymi" - napisał o PZLPiT "Mazowsze" krytyk tańca John Martin w recenzji w "The New York Times".

Założyciele "Mazowsza", kompozytor Tadeusz Sygietyński oraz aktorka Mira Zimińska-Sygietyńska, "w ruinach bombardowanej Warszawy przyrzekli sobie, że jeśli przeżyją wojnę, założą zespół". "Mazowsze" zostało powołane 8 listopada 1948 r. W dekrecie Ministerstwa Kultury i Sztuki polecano Tadeuszowi Sygietyńskiemu zorganizowanie zespołu ludowego, którego "zadaniem miała być troska o tradycyjny repertuar ludowy, oparty na pieśniach, przyśpiewkach i tańcach wsi mazowieckiej i regionalnej tradycji artystycznej" - czytamy w historii, na stronie zespołu.

Sygietyński komponował na podstawie oryginalnych ludowych pieśni. "Przetrząsali wiejskie chaty. Zimińska w poszukiwaniu strojów, Sygietyński w poszukiwaniu uzdolnionej młodzieży. Na siedzibę zespołu wybrano podwarszawską posiadłość z początku XX wieku, nazwaną na cześć żony pierwszego właściciela - Karolinem" - podano.

Pierwsze grupy młodzieży z okolicznych miejscowości zaczęły przyjeżdżać do pałacu w Karolinie pod koniec 1948 r. Członkowie zespołu uczyli się tańczyć, śpiewać, odbywali próby. Pierwszy koncert odbył się 6 listopada 1950 r. w Teatrze Polskim w Warszawie. W 1955 r. zmarł Tadeusz Sygietyński i rozważano rozwiązanie zespołu -Mira została kierownikiem artystycznym "Mazowsza", a od 1957 r. była jego dyrektorem, aż do śmierci w 1997 r.

Obecny dyrektor zespołu Jacek Boniecki powiedział wcześniej PAP, że "Tadeusz Sygietyński i Mira Zimińska-Sygietyńska stworzyli zespół, który okazał się wspaniałym zjawiskiem, a jego działalność w krótkim czasie stała się znana zarówno w kraju, jak i w najdalszych zakątkach poza jego granicami". Zdaniem Bonieckiego, "wyjątkowość tego pomysłu polegała na ukazaniu folkloru polskiego w stylizowanej formie, nadającej się do prezentacji na prestiżowych scenach świata". Jak dodał "uniwersalny język łączący muzykę, śpiew i taniec, podany w artystycznej formie, był zrozumiały dla odbiorców pochodzących nawet z odległych kręgów kulturowych".

"Po śmierci Miry Zimińskiej-Sygietyńskiej pojawiły się opinie, że +Mazowsze+ nie ma racji bytu i że to wszystko umrze śmiercią naturalną, a jednak tak się nie stało. Pomimo tego, że nie było już osoby wyjątkowej, charyzmatycznej, nieugiętej, trzymającej zespół mocną ręką, dzieło jej życia przetrwało" - mówił. "Okazało się, że wartości gromadzone w tak pieczołowity sposób i ukazywane przez +Mazowsze+ są dobrem, o które warto walczyć" - zaznaczył.

Dyrektor opowiadał, że "gdyby nie determinacja wielu osób i praca całego zespołu, pewnie jego istnienie byłoby zagrożone". Jednak, jak mówił, "publiczność nie opuściła +Mazowsza+ i chciała nadal oglądać występy zespołu". "To pozwoliło przetrwać ciężkie chwile" - podkreślił Boniecki.

"Staramy się co roku upamiętniać naszych założycieli Tadeusza i Mirę. Przynajmniej dwa razy do roku odwiedzamy ich wspólny grób na Powązkach, a także rodzinne miasto i miejsce urodzin Miry - Płock" - powiedział. Dodał również, że zespół gra "koncerty upamiętniające kolejne rocznice", a "starsi mazowszacy spotykają się i razem wspominają różne wydarzenia z życia zespołu".

Zdaniem Bonieckiego obecnie "folklor spotyka się z uznaniem, jako ważny element kultury nie tylko w wymiarze regionalnym, ale przede wszystkim narodowym". "Niezwykle ważnym zjawiskiem jest działalność zespołów ludowych, powstawanie nowych w najmniejszych nawet miejscowościach. To budowanie świadomości, tożsamości i edukacja społeczeństwa" - powiedział.

Muzykolog dr hab. Tomasz Nowak powiedział PAP, że "Mazowsze" "prezentuje romantyczną wizję i podejście do folkloru". "Wizja ta zaczęła się kształtować na początku XIX w., wtedy tradycja polska była mocno związana z nurtem romantyzmu, nastąpiło przetworzenie muzyki tradycyjnej, poprzez nawiązanie do kultury salonowej, koncertowej. Bardzo mocno zakorzeniło się to w społeczeństwie mieszczańskim, szlacheckim w XIX w. i było kontynuowane w wiekach późniejszych" - wyjaśnił.

Jak powiedział, "co jakiś czas następuje powrót do ideałów romantycznych, tak jak miało to miejsce np. w Polsce w latach 30. XX w. Powstało wtedy bardzo dużo zespołów reprezentujących folklor w takiej stylistyce. Drugi moment, to okres socrealizmu, który bardzo mocno wykorzystywał przedwojenne i XIX - wieczne modele". "Władza ludowa wykorzystywała stylizację folkloru w nurcie romantycznym w latach 40., 50. i później. Między innymi przez te skojarzenie folkloru z okresem PRL-u, pod koniec lat 80. i na początku 90. nastąpił kryzys ruchu folklorystycznego, a w tym i +Mazowsza+. Również upadek dużych przedsiębiorstw, które sponsorowały działalność zespołów folklorystycznych stawiał ich działalność pod znakiem zapytania" - dodał.

W ocenie Nowaka, obecnie "Mazowsze" "cieszy się dużym zainteresowaniem". "Sprzyjają temu takie czynniki jak: rok jubileuszowy zespołu, wieloletnia obecność grupy na rynku muzycznym oraz sukces filmu +Zimna Wojna+, który nawiązuje do historii +Mazowsza+". Jego zdaniem pomocna jest też obecność licznych grup folklorystycznych, które "wychowują publiczność do odbioru folkloru muzycznego i tanecznego w romantycznej stylistyce widowiskowej". Z kolei "nurt wiernego powrotu do korzeni w Polsce nie cieszy się, aż takim szerokim udziałem w rynku muzycznym. Grupa odbiorców tego nurtu nie wykracza poza kilka tysięcy osób. Z tego powodu, ten nurt nie może być konkurencją dla nurt folkloru stylizowanego, romantycznego, jaki reprezentuje +Mazowsze+".

Koncerty Jubileuszowe Państwowego Zespołu Ludowego Pieśni i Tańca "Mazowsze" odbędą się: 6 listopada w Teatrze Polskim im. Arnolda Szyfmana w Warszawie oraz 9 i 11 listopada w Sali Widowiskowej Zespołu "Mazowsze" w Otrębusach.