Zawsze jest nadzieja na zmianę - tak można by podsumować zasadniczy przekaz, płynący z książki "Moimi słowami". Mylą się ci, którzy uważają, że cel daje się osiągnąć szybko. Ale nie mają też racji wątpiący w sens walki. Trzeba czasu, determinacji, wiary w słuszność celu i takich prawników jak Ruth Bader Ginsburg - symbol walki ze społeczną niesprawiedliwością.

„Kwestiami zasadniczymi dla rządów prawa w każdym kraju są: niezawisłe sądownictwo i niezależność sędziów od innych władz, ponieważ tylko takie sądy i tacy sędziowie mogą bezstronnie egzekwować prawo”. Ruth Bader Ginsburg, rok 2008, wykład dla studentów (przekład: Anna Klingofer-Szostakowska, Anna Halbersztat)

Podczas tego wykładu opowiedziała studentom historię sprzed lat, gdy prezydent Roosvelt chciał zwiększyć liczbę sędziów w SN, ponieważ sąd uznał kilkanaście ustaw federalnych za niezgodne z konstytucją, sprzeciwiając się prezydenckiemu programowi Nowy Ład. „Roosvelt postanowił spacyfikować krnąbrny SN. Zaproponował dodanie jednego nowego sędziego na każdego członka SN, który przepracował 10 lub więcej lat i nie przeszedł na emeryturę w ciągu 6 miesięcy od ukończenia minimum 70.roku życia. Ale poniósł porażkę, bo w 1937 rok przetoczyła się fala społecznego sprzeciwu wobec przejęcia sądu przez prezydenta oraz rosnąca świadomość sądów, że kwestie dotyczące spraw politycznych, społecznych, ekonomicznych powinny być przyjmowane w drodze ustawodawczej”.

"Moimi słowami" Ruth Bader Ginsburg / Inne

Sędzia Ruth Bader Ginsburg, wpływowa prawniczka z ogromnym dorobkiem naukowym, druga kobieta w Sądzie Najwyższym w historii USA, pierwsza osoba pochodzenia żydowskiego w SN, ikona feminizmu, która przemodelowała myślenie o nim i podjęła zarówno temat równouprawnienia kobiet, jak i ogólnie dyskryminacji ze względu na płeć. Obrończyni praw mniejszości, walcząca o społeczną sprawiedliwość. Nieustępliwa w pracy zawodowej, a jednocześnie filigranowa miłośniczka koronkowych i perełkowych kołnierzyków. Wielbicielka opery, bohaterka librett i ikona popkultury, spoglądająca na Amerykanów z kubków, talerzyków i malowanek. Popularyzatorka prawa. Prowadziła wykłady, pisała artykuły do prasy, udzielała wywiadów, bo wiedziała, że tylko tak może zwrócić uwagę na podejmowane przez siebie tematy i znosić ograniczenia zakonserwowane nie tylko anachronicznymi przepisami, ale i brakiem świadomości.

„Moimi słowami” Ruth Bader Ginsburg oraz Mary Hartnett i Wendy W. Williams wydano w Stanach Zjednoczonych w 2016 roku.

W Polsce dopiero w roku 2021, kilka miesięcy po jej śmierci. Przedmowę do polskiego wydania napisała prof. Ewa Łętowska.

Od razu wyjaśnijmy: ta książka to nie biografia i nie autobiografia.

To zbiór dokumentów - orzeczeń, zdań odrębnych, artykułów, wykładów czy oświadczeń, a nawet libretto - których lektura pozwoli zrozumieć czym kierowała się w pracy i w życiu. Każda z pięciu części książki opatrzona jest wstępem, napisanym przez współautorki Mary Hartnett i Wendy W. Williams (od których zresztą wyszła inicjatywa powstania biografii RBG, a którą ostatecznie poprzedził ten dokument) – który osadza cytowane materiały w kontekście, stanowi jego streszczenie albo po prostu sytuuje wydarzenie na osi czasu.

Jest to raczej książka dla niszowego odbiorcy, ale...

Być może barierę stanowi język prawniczy (nie ułatwiał też pracy nad polskim przekładem) czy specyfika prawa amerykańskiego, ale nie jest to książka wyłącznie dla prawników (oni powinni ją czytać obowiązkowo). Ci, którym bliska jest sprawiedliwość społeczna i równouprawnienie, którzy nie godzą się na demolowanie wymiaru sprawiedliwości i obniżanie jego jakości znajdą w niej wiele ważnych słów. I przykładów jak wprowadzać zmiany.

„Niezgody mówią o przyszłej epoce”

Sądownictwo, trzecie w kolejności, znajduje się z dala od walki politycznej, aby sędziowie mogli oceniać sprawiedliwie , bezstronnie, zgodnie z prawem i bez obaw o wrogą reakcję jakiejkolwiek grupy nacisku” Ruth Bader Ginsburg, 1993 rok, oświadczenie wstępne podczas przesłuchania przed komisją sadownictwa Senatu USA po tym jak prezydent Bill Clinton nominował ją do SN jako drugą kobietę w historii (pierwszą była Sandra Dary O’Connor), przekład: Anna Klingofer-Szostakowska, Anna Halbersztat

Nie byłoby może takiej Ruth Bader Ginsbur (czyli RBG - co powszechnie stosuje się w USA) – nieustępliwej, wytrwałej, merytorycznej – gdyby nie rodzinny dom, a zwłaszcza matka, pragnąca dla córki niezależności i wolności myślenia. Nie byłoby też takiej RBG, gdyby nie II wojna światowa i wybuch antysemityzmu. Koniecznie trzeba też wspomnieć Vladimira Nabokova, któremu – jak przyznawała - zawdzięczała zwięzłość i klarowność wypowiedzi czy prof. Roberta E. Cushmana, konstytucjonalistę, który zachęcił ją do studiów prawniczych oraz zaangażował do współpracy w badaniach nad atakiem senatora McCarthy’ego na swobody obywatelskie w latach 50. XX wieku. Naturalnie na liście ważnych dla niej osób nie możne zabraknąć wybitnego prawnika, Martina D. Ginsburga, ukochanego, wspierającego i doceniającego męża.

Ważne – nie tylko dla 13-latki, którą była Ruth Bader, gdy pisała artykuł do żydowskiego biuletynu wydawanego przy synagodze, ale i w dorosłym życiu - są też cytowane przez nią słowa pewnego rabina: „Uprzedzenia oszczędzają nam bolesnego kłopotu – kłopotu myślenia”. Nieustannie aktualne.

W 1953 roku Ruth Bader, studentka ostatniego roku prawa, zaangażowana w analizę działań senatora McCarthy’ego przeciwko „zdeklarowanym komunistom” w liście do redakcji zatytułowanym „Lekarstwo gorsze niż choroba?" zastanawiała się, czy władza może podsłuchiwać i wykorzystać to stawiając zarzut? Ruth przekonywała, że nie. „Może oszczędzi śledczym sporo czasu i wysiłku zwalniając z konieczności poszukiwania innych dowodów. Droga na skróty jaką jest podsłuch przynosi szybkie rezultaty. Jednak nawet jeśli obecna sytuacja wymaga od rządu wzmożonej czujności to i tak ograniczenie praw jednostki w sferze prywatności , moralności i sumienia może okazać się lekarstwem gorszym od samej choroby” [ przekład: Anna Klingofer-Szostakowska, Anna Halbersztat](W Polsce w 2021 roku Trybunał Konstytucyjny uznał, że tzw. czynności operacyjne (czyli podsłuch) nie muszą być ujawnione).

Ginsburg nie ukrywała, że także jej osobiste doświadczenia miały wpływ na decyzję, by bronić słabszych, mniejszości, czy wykluczanych ze względu na płeć. Była jedną z 9 kobiet na 500 studentów wydziału prawa na Uniwersytecie Harvarda. Ukończyła je z wyróżnieniem, ale żadna kancelaria w Nowym Jorku nie chciała jej zatrudnić. W 1956 roku kobiety stanowiły mniej niż 3 proc prawników w USA. Dziś jest to mniej więcej 50 proc.

Ta książka to zbiór dowodów na sens determinacji i konsekwencji. Tak właśnie pracowała Ruth Bader Ginsburg, zabiegając o prawo do poszanowania godności. Jej częste niezgody w Sądzie Najwyższym miały być nie tylko wyrazem odmienności poglądów, ale też zaproszeniem do dyskusji, szansą na promowanie jeszcze niepopularnych opinii. "Po pierwsze trzeba narobić szumu" – mówiła RBG. A potem robić swoje. I cierpliwie czekać.

Vägmärken znaczy wytyczać ścieżki i torować drogi

„Miałam szczęście znaleźć się we właściwym miejscu i czasie, by wziąć udział w staraniach na rzecz ostatecznego włączenia praw kobiet do obowiązującego w USA katalogu praw człowieka”. RBG, rok 2008, wykład w Wenecji, przekład: Anna Klingofer-Szostakowska, Anna Halbersztat

Kiedy czytałam ”Moimi słowami”, kilkakrotnie usłyszałam pytanie: co da publikacja takiej książki w Polsce? Odmienny system prawny nie pozwoli przecież skorzystać z opisanych doświadczeń.

Na początku lat 60. XX wieku RBG pracowała w USA i Szwecji. Słyszała wtedy często pytanie: co da jej pobyt w Szwecji, skoro to zupełnie odmienny system prawny.

Jest takie szwedzkie słowo „vägmärken”. Oznacza po prostu znaki drogowe, ale też torowanie drogi czy wytyczanie ścieżek. To miał być odtąd cel jej pracy. Wiedziała, że nie każdą zmianę da się wprowadzić natychmiast, ale wytyczanie ścieżek to jedno z najważniejszych zadań. Robiła to prowadząc wykłady, pisząc do gazet, popularyzując prawo, składając zdania odrębne itp. Żądała eliminacji żartów, opartych na stereotypach postrzegania kobiet z podręczników prawa, wprowadzeniu obowiązkowych wykładów o dyskryminacji ze względu na płeć. Prof. Ewa Łętowska w Przedmowie pisze: „Domagała się zmiany standardu traktowania obu płci, by miarą nie była wyłącznie męska perspektywa. Oponowała więc przeciwko „romantycznemu paternalizmowi” , który nakazywał pobłażliwie traktować „ochronne” wykluczenie kobiet „dla ich dobra”. Podobny paternalizm bywa tolerowany w Polsce”.

To co przytaczam to jedynie lapidarna informacja o zawartości i charakterze książki. Jej największą zaletą jest bogactwo materiałów źródłowych, których lektura uzmysławia, jak można wpływać na zmiany w prawie i na zmianę myślenia. RBG broniła praw kobiet, walcząc z dyskryminacją mężczyzn i objaśniając jak działa prawo (m.in. historia mężczyzny, któremu odmówiono prawa do odliczenia 600 dolarów wydatkowanych na opiekę nad matką, podczas jego pobytu w pracy. Przepisy pozwalały na odliczenia małżeństwom, kobietom, niezależnie od stanu cywilnego, ale nie … kawalerom, którym był. Ruth Bader Ginsburg sprawę wygrała, wyrok sądu podatkowego uchylono, a wygrana spowodowała, że setki ustaw federalnych sprawdzono pod tym kątem).

Jesteśmy różni, ale jesteśmy w służbie tego samego narodu

Jest w tej książce jeszcze jeden smaczek – z jednej strony zwyczajna historia, ale życie pokazuje, że jednak niezwykła – przyjaźń z sędzią Antoninem Scalią. On - nieprzejednany konserwatysta i wyznawca zasady oryginalizmu, która przeczyła możliwości interpretacji konstytucji w miarę upływu czasu. Ona - sędzia liberalna, podkreślająca, że konstytucja to żyjący dokument, który należy interpretować w odniesieniu do okoliczności, które twórcom nie mogły być znane.

Mimo różnic zdań, pozostawali ze sobą w przyjaźni, szanując poglądy. „Atakuję idee nie ludzi. Niestety bardzo dobrzy ludzie głoszą bardzo niedobre idee. Jeśli nie możesz oddzielić tych dwóch spraw, musisz zmienić prace. Nie powinieneś być sędzią. A na pewno nie sędzią orzekającym w wieloosobowym składzie” - tłumaczył Scalia.

Oboje kochali operę. Może ta wrażliwość była właśnie czynnikiem łagodzącym. Dość, że nie tylko powstała o nich opera komiczna, autorstwa Dericka Wanga (finałowy duet „Jesteśmy różni, jesteśmy jednością”), ale też sami mieli okazję wystąpić na scenie (RBG mawiała żartobliwie, że gdyby nie była prawniczką, chętnie zostałaby divą).

"Moimi słowami", Ruth Bader Ginsburg, Mary Hartnett i Wendy W. Williams

Przekład: Anna Klingofer-Szostakowska, Anna Halbersztat

polskie wydanie: Fame Art, 2021 rok