DLA DZIECI | Chciałam złapać miniony czas, wspomnienie, sielankę. Nie chciałam rozjechać klimatu książki nowoczesnością – mówi Magdalena Kozieł-Nowak, autorka nowych ilustracji do „Dzieci z Bullerbyn” Astrid Lindgren
Dziennik Gazeta Prawna
Kulomiot Tomasz Majewski w rozmowie z Jarosławem Mikołajewskim (opublikowanej w książeczce „Co czytali sobie, kiedy byli mali?”) zaliczył „Dzieci z Bullerbyn” do ulubionych lektur i nazwał „książką, jaką można tylko sobie wymarzyć”. Nie dziwcie się, że takie słowa padły z ust dwukrotnego złotego medalisty olimpijskiego. Do arcydzieła Astrid Lindgren chce się wracać przez całe życie.
„Dzieci z Bullerbyn” to jedna z najspokojniejszych opowieści w dorobku Lindgren, pozbawiona szaleństw Pippi Pończoszanki czy Karlssona z dachu. Codzienność szóstki przyjaciół to szkoła, domowe obowiązki, mnóstwo zabawy. Wyścigi na sankach i nieudane sprawunki. Przygotowania do świąt i wizyta u ciotki. Ruszający się ząb i nocna wyprawa nad jezioro. Zwyczajne, proste życie jest najwspanialszą przygodą. Potrzebujemy „Dzieci z Bullerbyn”, żeby czasami nam o tym przypominały.
W przyszłym roku mija 70. rocznica pierwszego wydania książki oraz 60. publikacji polskiego tłumaczenia Ireny Szuch-Wyszomirskiej. Nowe wydanie to taki rocznicowy prezent – tym bardziej że jest inne niż dotychczasowe. Zupełnie nową szatę graficzną stworzyła do niego Magdalena Kozieł-Nowak, absolwentka wrocławskiej ASP, autorka ilustracji m.in. do książek Wandy Chotomskiej i Grzegorza Kasdepkego. „Chciałam stworzyć ilustracje, które złapią miniony czas, wspomnienie, sielankę, będą może nawet trochę retro. Nie chciałam rozjechać klimatu książki nowoczesnością, ponieważ wydaje mi się, że jej siła polega na pokazaniu przez Astrid Lindgren prostego, bezpretensjonalnego życia, które minęło, a do którego tak bardzo tęsknimy” – opowiada.
W jej barwnych, pełnych radości, przyprawionych nostalgią ilustracjach można odnaleźć rozmaite inspiracje. Dostrzeżecie tu Sevedstorp, osadę, w której wychowywała się Lindgren i na której później wzorowała Bullerbyn. Ilustratorka twierdzi, że pracując, odwoływała się do wspomnień z dzieciństwa, ale to nie wystarczało. „Bardzo pomogło mi to, że często jeździłam do mojej babci na wieś i pewne sytuacje opisane w książce łatwo mogłam sobie wyobrazić. Nie była to jednak wieś szwedzka” – opowiada. „Architekturę, meble, stroje musiałam przedstawić w sposób jak najbardziej zbliżony do czasu i miejsca powieści. Wiele podejrzałam w filmie o dzieciach z Bullerbyn wyreżyserowanym przez Lassego Hallströma. Zatrzymywałam kadr filmu, żeby sprawdzić konstrukcję wozu, płotów, detale stolarki, a nawet opakowania produktów w sklepie wujka Emila”.
Ilustracje zawsze były integralną częścią kolejnych wydań „Dzieci z Bullerbyn”. Astrid Lindgren sama wybierała artystki, które ożywiały bohaterów jej książki. Najpierw była to Ingrid Vang Nyman (odpowiedzialna również za ikoniczny wizerunek Pippi Pończoszanki), później Ilon Wikland. Większości czytelników lektura kojarzyć się będzie zawsze z prostymi, czarno-białymi rysunkami Hanny Czajkowskiej. Magdalena Kozieł-Nowak nie ukrywa, że było to dla niej wyzwanie: „Nie wyobrażałam sobie »Dzieci z Bullerbyn« w wersji innej niż ta z ilustracjami Hanny Czajkowskiej! Mała, żółta książeczka była dla mnie – i myślę, że dla wielu innych fanatycznych czytelników – jedynym słusznym wydaniem, świętością. Gdy otrzymałam od Naszej Księgarni propozycję zilustrowania książki, od razu się zgodziłam. Dopiero później dotarło do mnie, na co się porywam. Tak bardzo jednak chciałam to zrobić, że nie pozwoliłam sobie na paraliż i zabrałam się do pracy”. Egzamin trudny, ale zaliczony na piątkę: Kozieł-Nowak udało się wyczarować zupełnie nowy świat Bullerbyn, równie przekonujący i zapadający w pamięć, co wersja Hanny Czajkowskiej. Zapytana, czy byłaby gotowa podjąć kolejne ilustratorskie wyzwania, odpowiada: „Największym wyzwaniem byłoby stworzenie autorskiej książki obrazkowej, a największym marzeniem zilustrowanie »Pchły Szachrajki« Jana Brzechwy. Wydanie z 1957 roku z ilustracjami Ireny Kuczborskiej, zniszczone, po przejściach, bo wiele dzieci w rodzinie miało okazję mieć książkę w swoich rękach, robiło na mnie wielkie wrażenie. Gdybym miała możliwość przedstawienia po swojemu Pchły Szachrajki, nie wahałabym się ani chwili”.
Dzieci z Bullerbyn | Astrid Lindgren | przeł. Irena Szuch-Wyszomirska | ilustracje: Magdalena Kozieł-Nowak | Nasza Księgarnia 2016