Są co najmniej dwa powody, by zwrócić uwagę na tę książkę Friedricha Augusta von Hayeka. Oba dotyczą wydawcy, tłumacza i autora wprowadzenia: Jakuba Chmielniaka.



„Denacjonalizację pieniądza” Hayek napisał w 1976 r. – był już wtedy legendą ekonomii, bo dwa lata wcześniej dostał Nobla. Zaczynali się nim interesować politycy w Stanach Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii (za kilka lat nastanie czas reaganomiki i thatcheryzmu). Podczas wykładów na Uniwersytecie w Salzburgu zaczął się zastanawiać, co by było, gdyby pieniądz udało się zdenacjonalizować czy wręcz „odrządowić”.
W 1978 r. Austriak wydał rozszerzoną wersję pracy. I co? Żadnego odzewu. Bo choć w latach 80. i 90. Hayek został przez liberalnych polityków i ekonomistów uznany za proroka, to mało kto interesował się tą częścią jego późnego nauczania. Hayek pozostał słusznym biczem na etatystów i socjalistów, a jego idee służyły za uzasadnienie do rozmontowania kolejnych programów państwa dobrobytu czy do obniżek podatków dla najbogatszych. Ale w temacie polityki monetarnej wszystko szło w kierunku wskazań Miltona Friedmana, który zwolennikiem denacjonalizacji pieniądza nie był.
Friedrich August von Hayek, „Denacjonalizacja pieniądza”, przeł. Jakub Chmielniak, Wydawnictwo Animi2, Kraków 2019 / DGP
Sytuacja zaczęła się zmieniać w ciągu ostatniej dekady. W 2009 r. tajemniczy Satoshi Nakamoto stworzył bitcoina, w kolejnych latach powstało wiele innych kryptowalut, na dodatek w 2019 r. stworzenie własnej e-waluty zapowiedział Facebook. Ideom Hayeka dało to nieoczekiwanie drugie życie. I to pomimo fali krytyki myślenia neoliberalnego, którego Austriak jest jednym z symboli. Tak dochodzimy do postaci Jakuba Chmielniaka, który wydał „Denacjonalizację pieniądza” i opatrzył ją ciekawym wprowadzeniem, w którym łączy idee Hayeka z koncepcją kryptowalut. Dzięki temu możemy myśl Austriaka odczytać na nowo. I to jest wartość.
Czas na drugi dobry powód, by Hayeka nie pomijać milczeniem. I tutaj znów przyczyną jest Chmielniak. Fakt, że tę książkę przetłumaczył, opatrzył wprowadzeniem i wydał, to dowód, że mamy w Polsce kolejne pokolenie hayekistów. To już nie są ci spod znaku Kongresu Liberalno-Demokratycznego czy Krakowskiego Towarzystwa Przemysłowego. Tamci tłumaczyli, że Hayek był dla nich sposobem na wydostanie się ze znienawidzonego PRL-u. Wielu z nich się potem – po zderzeniu z realnym kapitalizmem – tego myślenia nawet trochę wstydziło. Chmielniak ma 30 lat i roztacza wokół siebie aurę człowieka sukcesu: jest właścicielem kilkunastu marek odzieżowych, pracuje dla niego 150 osób.
Nie jest szczególnie zaskakujące, że młody biznesmen wierzy w idee Hayeka. Austriak w jakiś sposób klepie go wszak po plecach i szepcze do ucha: „Dobra robota, gdyby wszyscy byli tacy fajni jak ty, to zobacz, w jakim pięknym kraju byśmy żyli...”. Fascynacja Hayekiem jest tu faktem. A więc i wyzwaniem dla wszystkich widzących rzeczywistość społeczno-ekonomiczną zgoła inaczej. Również dlatego warto przy tej publikacji na chwilę się zatrzymać.
Friedrich August von Hayek, „Denacjonalizacja pieniądza”, przeł. Jakub Chmielniak, Wydawnictwo Animi2, Kraków 2019