"Duchy Inisherin" Martina McDonagha, "Fabelmanowie" Stevena Spielberga i "Top Gun: Maverick" Josepha Kosinskiego są - w ocenie amerykańskich portali branżowych - faworytami w walce o Oscara dla najlepszego filmu. Szansę na nominację w kategorii najlepszy pełnometrażowy film międzynarodowy ma "IO" Jerzego Skolimowskiego.
Kandydaci do 95. Oscarów zostaną ogłoszeni we wtorek 24 stycznia, jednak już od kilku tygodni portale branżowe prześcigają się w przewidywaniach, które tytuły znajdą się na prestiżowej liście. Większość z nich jako faworytów w kategorii najlepszy film wskazuje "Duchy Inisherin" Martina McDonagha oraz "Fabelmanów" Stevena Spielberga. Nowy film twórcy "Trzech billboardów za Ebbing, Missouri", który w ubiegłym tygodniu doceniono Złotym Globem dla najlepszej komedii lub musicalu, śledzi losy dawnych przyjaciół, których relacja nagle zakończyła się. "Fabelmanowie" zaś, uhonorowani Złotym Globem dla najlepszego filmu dramatycznego, to jedna z tych historii, które Hollywood kocha - zrealizowana z rozmachem, inspirowana życiorysem reżysera, przybliżająca początki jego pasji do kina.
Variety typuje, że wśród głównych pretendentów do nagrody znajdą się także: "Top Gun: Maverick" Josepha Kosinskiego, "Wszystko wszędzie naraz" Daniela Kwana i Daniela Scheinerta, a także "Tar" Todda Fielda. W ocenie portalu duże szanse na nominacje mają również "Elvis" Baza Luhrmanna i "Czarna Pantera: Wakanda w moim sercu" Ryana Cooglera. IndieWire dorzuca do tej listy "Avatara: Istotę wody" Jamesa Camerona, "Women Talking" Sarah Polley, "Living" Olivera Hermanusa i "Królową wojownik" Giny Prince-Bythewood.
W ostatnich dwóch latach statuetki za najlepszą reżyserię trafiały do kobiet. W 2022 r. Amerykańska Akademia Filmowa doceniła Jane Campion za "Psie pazury", a niespełna 12 miesięcy wcześniej Chloe Zhao za "Nomadland". Prócz nich tylko jedna kobieta w historii odebrała Oscara w tej kategorii. Była to Kathryn Bigelow, którą Akademicy wyróżnili w 2010 r. za "The Hurt Locker. W pułapce wojny". Wszystko wskazuje na to, że w tym roku lista laureatek nie poszerzy się. Najwyższe miejsca w rankingu Variety zajmują Martin McDonagh, Steven Spielberg, Todd Field i Joseph Kosinski. Jedyną twórczynią, która pojawia się na liście, jest Charlotte Wells, której pełnometrażowy debiut "Aftersun" zgarnął nagrodę Gotham za najbardziej przełomową reżyserię.
Zaciekła rywalizacja zapowiada się wśród aktorek pierwszoplanowych. Najmocniejszymi kandydatkami do nagrody wydają się Cate Blanchett, która za rolę tytułowej dyrygentki w "Tar" odebrała Złoty Glob dla najlepszej aktorki w dramacie i Puchar Volpi podczas festiwalu w Wenecji, oraz Michelle Williams, która w "Fabelmanach" wykreowała postać inspirowaną mamą Stevena Spielberga. Ich konkurentkami będą prawdopodobnie Michelle Yeoh ("Wszystko wszędzie naraz"), Ana de Armas ("Blondynka") i Danielle Deadwyler ("Till").
Emocji dostarczą też nominacje w kategorii najlepszy aktor pierwszoplanowy. Faworytami do statuetki są Colin Farrell, który w "Duchach Inisherin" zagrał bohatera usiłującego odzyskać dawnego przyjaciela, a także Brendan Fraser, który w "Wielorybie" jest ekstremalnie otyłym, samotnym nauczycielem. Pierwszy z aktorów kilka dni temu otrzymał Złoty Glob dla najlepszego aktora w komedii lub musicalu. Drugi natomiast został laureatem Nagrody Dziennikarzy Amerykańskich Critics’ Choice. Według portali filmowych, Amerykańska Akademia Filmowa dostrzeże również Austina Butlera ("Elvis"), Billa Nighy’ego ("Living") oraz Gabriela LaBelle’a ("Fabelmanowie").
Uwaga polskiej publiczności jest skierowana na kategorię najlepszy pełnometrażowy film międzynarodowy, gdzie o nominację ubiega się "IO" Jerzego Skolimowskiego. Luźno nawiązującą do "Na los szczęścia, Baltazarze!" Roberta Bressona opowieść o osiołku, który tuła się po świecie w poszukiwaniu ludzkiej miłości i życzliwości, uhonorowano nagrodą jury podczas majowego festiwalu w Cannes. Obraz zachwycił również krytyków, którzy opisywali go jako "wciągające doświadczenie, film, który staje na własnych kopytach". W kolejnych miesiącach twórców doceniono m.in. nagrodami Amerykańskiego Stowarzyszenia Krytyków Filmowych, Stowarzyszenia Nowojorskich Krytyków Filmowych oraz Stowarzyszenia Krytyków Filmowych z Los Angeles. W opinii obserwatorów "IO" jest jednym z faworytów w rozgrywce o nominacje i powinien znaleźć się na liście.
Oprócz "IO" o Oscara dla najlepszego pełnometrażowego filmu międzynarodowego z dużym prawdopodobieństwem powalczą "Podejrzana" Park Chan-wooka, za którą południowokoreański twórca odebrał w Cannes nagrodę za najlepszą reżyserię, a także śledzący losy dwóch nastolatków "Blisko" Lucasa Dhonta, trzymający w napięciu "Holy Spider" Aliego Abbasiego i "W gorsecie" Marie Kreutzer, którego główną bohaterką jest cesarzowa Elżbieta Bawarska.
Innym polskim akcentem zbliżających się nominacji może okazać się obecność Janusza Kamińskiego na liście kandydatów do nagrody za najlepsze zdjęcia za "Fabelmanów". Operator ma już na swoim koncie dwa Oscary - za "Listę Schindlera" (1994) i "Szeregowca Ryana" (1999) Spielberga. W 2022 r. szansę na statuetkę zapewnił mu "West Side Story". Wśród potencjalnych konkurentów Kamińskiego w tegorocznym wyścigu oscarowym wymieniani są Florian Hoffmeister ("Tar"), Claudio Miranda ("Top Gun: Maverick"), Russell Carpenter ("Avatar: Istota wody"), Roger Deakins ("Imperium światła"), Linus Sandgren ("Babilon") i Ben Davis ("Duchy Inisherin").
Ceremonia wręczenia 95. nagród Amerykańskiej Akademii Filmowej odbędzie się w niedzielę 12 marca w hollywoodzkim Dolby Theatre. Gospodarzem uroczystości będzie aktor i komik Jimmy Kimmel, który w przeszłości dwukrotnie pełnił tę funkcję – w 2017 i 2018 r. "Propozycja poprowadzenia gali oscarowej po raz trzeci to albo wielki zaszczyt albo pułapka. Tak czy inaczej, jestem wdzięczny Akademii za to, że zaprosiła mnie zaraz po tym, jak wszyscy mocni kandydaci powiedzieli +nie+" – zażartował artysta, cytowany przez portal US Magazine.
W 2019 r. - po tym, jak z roli prowadzącego galę oscarową zrezygnował oskarżony o homofobię komik Kevin Hart - decyzją Akademii po raz pierwszy od 30 lat ceremonia odbyła się bez gospodarza ani gospodyni. W 2020 i 2021 r. powtórzono tę formułę. Jak argumentowali wówczas członkowie Akademii, uroczystości bazujące na "osobowościach sław wręczających nagrody" przyciągają przed ekrany większą liczbę widzów. W ubiegłym roku przywrócono gali tradycyjną formułę. W roli prowadzących wystąpiły aktorki: Wanda Sykes, Amy Schumer i Regina Hall.
Jak podał portal Variety, powołując się na dane Live + Same Day Nielsen, ubiegłoroczną ceremonię oscarową śledziło "16,6 mln widzów, co oznacza wzrost o 58 proc. w porównaniu z rokiem wcześniejszym", kiedy to odnotowano rekordowo niską oglądalność: 10,5 mln widzów. "Oglądalność wzrosła w trzech znaczących momentach: gdy Troy Kotsur został laureatem nagrody dla najlepszego aktora drugoplanowego za rolę w +CODA+, kiedy Will Smith spoliczkował Chrisa Rocka, a także podczas przemówienia Smitha, który otrzymał statuetkę dla najlepszego aktora pierwszoplanowego" – czytamy. (PAP)
autorka: Daria Porycka
dap/ pat/